Bohaterowie Pharmaconu
Głównych bohaterów mamy trzech. Naiwny idealista, litewski Żyd Niv Sokol, szukając leku na raka, wynajduje eterninę (za samą nazwę autorom należy się nagroda), teoretycznie pozwalającą na przeżycie kilkuset lat. Na jego drodze staje piękna (jakżeby inaczej), skomplikowana i inteligentna kobieta z klasą – Daiva Parker. Czyżby alter ego autorów? Trochę niepokojący jest fakt, że w pewnym momencie pojawia się trzecia postać o nazwisku Graham Young. Czy to przypadek, że ten człowiek nazywa się tak, jak niesławny Teacup Poisoner? Kto jest ciekawy tej postaci, niech poczyta na Wikipedii… Podobno w życiu nie ma przypadków… W każdym razie Grahama również łączą z Daivą jakieś nie do końca wyjaśnione związki. Ten człowiek nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć swoje cele.
Akcja aktywacja
Akcja dzieje się w niedalekiej przyszłości, a rzeczywistość nie różni się tak bardzo od tego, co znamy z telewizji i różnych stron internetowych. Naukowiec Niv, jako przedstawiciel szybko wymierającego gatunku szlachetnych naukowców, którzy nie gonią za grantami, postanawia udostępnić swój wynalazek o chwytliwej nazwie ogółowi ludzkości (zamiast stać się krezusem). Doprowadza do tego m.in. dramatyczne wydarzenie, z którego ledwie uchodzi z życiem. Okazuje się, że dwie największe na amerykańskim rynku firmy nie cofną się przed niczym, by przejąć wynalazek na wyłączność. Szlachetny gest uwolnienia eterniny wcale nie poprawia sytuacji. Zaczyna się skomplikowana gra, w której prawie każdy załatwia przy okazji swoje brudne interesy. Każda sytuacja ma drugie dno, aż czytelnikowi zaczyna się kręcić w głowie od tych powiązań.
Smaczki
Przyznam, że kilka scen i dwie postacie skradły moje serce. Nie chcę zbyt wiele zdradzać z akcji książki, ale drugoplanowa postać wyznawczyni teorii spiskowych i jednocześnie napalonej łowczyni celebrytów o imieniu Nella to perełka. Szkoda, że autorzy przeznaczyli jej tylko niewielką rólkę. Diamentem z kolei jest przestępca Yamal – chorobliwie otyły ciemnoskóry Indianin. Każde zdanie (zwłaszcza jego nietypowa forma) oraz opowiadane przez niego historie wprost z prerii wywoływały u mnie uśmiech. Świetne sceny w szpitalu (Niv jako ksiądz i Nella jako zakonnica), u prezydenta czy na rozdaniu nagród ożywiały akcję i dodawały jej nieco absurdalnego kolorytu.
Debiut jak wystrzał z bazooki
Trzeba przyznać, że ten dwuksiąg to duża rzecz. Widać ogrom pracy, jaki został włożony w te książki. Aż trudno ogarnąć prostym umysłem wszystkie zagadnienia, które zostały poruszone. Mamy tu krzyżujące się, zawikłane interesy rządów, korporacji, służb specjalnych, rozważania na tematy nurtujące wielu ludzi, takie jak sens (długiego) życia, religii, istota natury ludzkiej. Tekst ujawnia niewiarygodną korupcję, oszustwa, obrzydliwy populizm rządzących. Okazuje się, że teorie spiskowe mogą być prawdą, rycerze są już na wymarciu, a ich niedobitki swoimi (w zamierzeniu dobrymi) działaniami mogą wprowadzić więcej szkody niż pożytku.
Czy do tego zmierza nasz świat? Wiele książek wieszczy dalszy upadek obyczajów, ta nie jest w tej kwestii wyjątkiem. Życie teoretycznie może się stać prawie wieczne. Jednak wynalazca Niv słusznie zwraca uwagę, że zwierzęta laboratoryjne to nie ludzie, a nie upłynęło przecież jeszcze tyle czasu, by można było ten fakt stwierdzić empirycznie na gatunku homo sapiens. Autorzy stawiają m.in. pytania, jaki jest sens starań, dążenia do czegoś? To śmierć sprawia, że życie jest coś warte. Jeśli stanie się ona tak odległa w czasie, to jak go wypełnić?
Podczas lektury można zadać sobie wiele pytań, które sprawiają, że człowiek czuje się nieswojo. Lektura nie jest łatwa i wymaga skupienia. W obu tomach jest dużo rozważań i dyskusji, które nieco spowalniają akcję. Rozumiem, że autorzy chcieli zawrzeć całość swoich przemyśleń nad naturą ludzką, która tak naprawdę pozostaje wciąż i niezmiennie egoistyczna i nienasycona. Jednakże nie mogłam się pozbyć uczucia, że lekkie skrócenie dywagacji przy zachowaniu ich sensu dodatnio wpłynęłoby na potoczystość powieści i zachęciłoby do przeczytania większą liczbę osób, które niekoniecznie są biegłe w rozumieniu np. kwestii biologiczno-chemiczno-informatycznych (choć wytłumaczenie efektu Casimira dla laików jest świetne).
Książkę uważam za bardzo dobrą i trudną; jej język w wielu miejscach brzmi naukowo. Ton na początku (długi, ale zajmujący wstęp!) jest dość lekki, lecz w miarę postępu lektury staje się coraz poważniejszy i cięższy w odbiorze. Nie wiem, jak autorzy to zrobili, ale nawet opis tortur ma lekki posmak absurdu. Wiedza, którą możemy przyswoić, staje się przystępniejsza dzięki ironii i humorowi widocznemu na stronach.
Odwiedź stronę książki Pharmacon
Bardzo dziękujemy za tak miłą recenzję. Na pewno będziemy się nią chwalić 😛
A mnie było miło czytać książkę tak inteligentnych autorów. Zdradzicie, jak to jest z tym alter ego? 😛
O tak. Daiva to głęboko skrywane alter ego Mariana 😛
Tak właśnie myślałam…