Fabularnie
Tom pt. Dziobak Toto i pan mgieł został wydany w serii Mój Pierwszy Komiks 5+, czyli dedykowany jest najmłodszym czytelnikom do samodzielnego czytania, a także do czytania z rodzicami. Ci, którzy mieli okazję czytać/oglądać pierwszy tom, na pewno pamiętają, że ów komiks charakteryzuje bardzo oryginalna kreska, nadająca przekazowi niesamowitego klimatu. Ale od początku. Fabuła drugiego tomu nie jest złożona i prezentuje się następująco: Wielkouch Króliczy jest poważnie ranny. Leśny doktor musi przygotować lekarstwo i w tym celu wysyła tytułowego bohatera i jego przyjaciół – kolczatkę Chichi, koalę Wawę i nietoperza Rina – na wyprawę. Jej celem jest zdobycie kilku ważnych składników, m.in. kosmyków włosów legendarnej krwiożerczej istoty, bohaterki wielu przerażających historii. To mityczne stworzenie to Bunyip. Scenariusz Érica Omonda nie pozwala nam przejść obojętnie obok tej propozycji. Na pochwałę zasługują liczne humorystyczne akcenty i nieskomplikowany układ zdarzeń, odpowiedni dla młodszych odbiorców.
Prostota przekazu? A co z grafiką?
Historia opowiedziana na kartach komiksu wydaje się nieskomplikowana. Jako że stanowi ona swoiste novum na rynku książki i wypełnia lukę dla historii z Australią w tle, jej treść może skutecznie zainteresować odbiorcę. Najmłodsi podczas lektury uczą się, jak wielka jest siła przyjaźni, a także dowiadują się, że ocenianie kogoś pochopnie nie jest najlepszym rozwiązaniem. Uważnie przyglądając się stronie artystycznej komiksu, nie rekomendowałabym go jednak dla najmłodszych dzieci; wydaje mi się, że więcej radości mógłby on sprawić odbiorcom w wieku szkolnym. Ilustracje Yoanna, jak można zaobserwować na załączonych skanach, bardzo działają na wyobraźnię i u wrażliwszych odbiorców mogą wywołać gęsią skórkę. Dobrze by było, aby każdy rodzic, który zdecyduje się zapoznać podopiecznego ze światem dziobaka Toto, poświęcił chwilę na zapoznanie się z ilustracjami francuskiego artysty.
Wizualnie
Komiks został wydany w twardej oprawie. Kolory są bardzo intensywne, a rysunki łączą w sobie różne style; z jednej strony pozostają nieskomplikowane (przystające do dziecięcej wyobraźni), z drugiej – autorzy ukazują w komiksie wszystko to, co potencjalny odbiorca chciałby i czego nie chciałby (jednocześnie) zobaczyć. Na wyklejkach przedstawieni zostali bohaterowie wraz z opisami i podobiznami (jest to bardzo przydatne, jeśli na przykład nie czytaliśmy pierwszego tomu); szkoda tylko, że obie wyklejki wyglądają tak samo (informacje się powielają). Żałuję również, że wydawcy nie przemyśleli układu tylnej okładki – grafika mogłaby być o wiele większa, a czcionka – bardziej czytelna. Potencjalny czytelnik może mieć problem z przeczytaniem, o czym jest najnowszy tom z serii Dziobak Toto, ze względu na niestandardowy, pogrubiony styl tekstu.
Podsumowanie
Komiks Dziobak Toto i pan mgieł jest bardzo oryginalną historią zamkniętą na trzydziestu paru stronach. Na pewno nie spodoba się ona wszystkim odbiorcom, grafiki są bowiem nieco przerażające i nie zawsze pasują do uproszczonej, czasem naiwnej fabuły. Konsekwentnie nie polecam komiksu młodszym odbiorcom, a starsi? Wydaje mi się, że najlepiej podjąć decyzję o kupnie Dziobaka Toto z podopiecznymi.