„Bóg, Eothas, kiedyś uważany za zmarłego, powraca do życia w formie tytanicznej figury – przy okazji prawie cię zabijając. To do ciebie należy odkrycie celu Eothasa i podjęcie decyzji o tym czy mu pomóc, czy może pokrzyżować jego plany.”
Studio Obsidian Entertainment, ku uciesze fanów (i przy ich pomocy), stworzyło drugą część chwalonej przez krytyków gry RPG z 2015 roku Pillars of Eternity. Również tym razem, po oficjalnej zapowiedzi, rozpoczęto w serwisie Fig zbiórkę pieniędzy na jej powstanie. Zebrano, bagatela 4,4 mln dolarów, dzięki czemu grą wydaną przez Versus Evil możemy się cieszyć od 8 maja tego roku.
Powrót na Eorę
Eora – świat śmiertelników, gdzie żyją, umierają i rodzą się ponownie dzięki Cyklowi odpowiedzialnemu za reinkarnację, pieczę nad którym sprawują bogowie, a który możliwy jest dzięki kolumnom tajemniczej substancji znanej jako adra. Tymi słowami rozpoczynamy naszą przygodę. Pięć lat po wydarzeniach w Jelenioborzu, nasz zamek w Caed Nua zostaje zdewastowany przez wielkiego kolosa, którym jest przebudzony bóg Eothas. Tytan zostawia za sobą śmierć i zniszczenie. Dostajemy zadanie odkrycia planu wielkoluda, z którym łączy nas niezwykła więź – odebrał nam kawałek duszy. Zanim jednak za nim podążymy…
Przed rozpoczęciem przygody
Wybieramy poziom trudności: Opowieść, Relaks, Klasyczny, Dla weteranów lub Ścieżka potępionych. Jak wiadomo, pierwszy poziom jest dla graczy, których bardziej niż walka interesuje odkrywanie terenu i rozwój fabuły; ostatni dla twardzieli chcących walczyć z największą liczbą potężniejszych przeciwników. Dodatkowo, możemy wybrać modyfikacje rozgrywki: Próba żelaza pozwala na tylko jeden zapis stanu gry, który po śmierci drużyny zostaje usunięty i należy rozpocząć rozgrywkę od początku; oraz Tryb eksperta, który wyłącza wszystkie funkcje pomocnicze.
Jeżeli graliśmy w część pierwszą tytułowego RPG, możemy importować zapis ze Steam’a. Dla graczy, którzy swoją podróż z Eorą rozpoczynają od części drugiej, istnieje możliwość wyboru jednego spośród sześciu zakończeń Pillars of Eternity.
Dla mnie, jako miłośniczki detali, tworzenie bohatera to zawsze nie lada wyzwanie. W Pillars of Eternity II wybór przyprawia o ból głowy. Poza oczywistym wyborem płci jest sześć ras, z czego trzy niespotykane w innych grach, a każda z nich ma kilka podras. Następnie spośród jedenastu klas wybieramy jedną, choć możemy stworzyć bohatera wieloklasowego. To jeszcze nie koniec, zanim dojdziemy do zdolności, określamy subklasę bądź jej brak. Gdy już zmierzymy się z cechami bohatera, na które możemy wydać określoną ilość punktów, wybieramy jego pochodzenie. Mamy siedem rejonów do wyboru, a każdy z nich dodaje nam jeden punkt, do którejś z sześciu cech. Tak, też myślałam, że to już musi być koniec. Otóż nie, pozostaje nam wybranie naszej profesji, która opisuje charakter, dodając na początku odpowiednią ilość punktów do umiejętności. Dzielą się one na aktywne i pasywne, które później zdobywamy wraz z doświadczeniem i często pomagają wykonywać zadania.
Rozgrywka
Mając solidne podstawy wkraczamy na teren zwany Archipelagiem Martwego Ognia. Po świecie możemy poruszać się zarówno pieszo, jak i drogą morską – należy jednak pamiętać, by dbać o statek! To był mój pierwszy błąd, przez który musiałam kilka razy wczytywać grę zanim zrozumiałam, że załogę należy bezwzględnie karmić, poić i zaopatrywać w leki oraz narzędzia. Zresztą, większą część kamratów należy najpierw zrekrutować, co zrobić można w większości karczm.
Zadania poboczne najłatwiej zdobywać przez rozmowy z każdym, kto chce z nami porozmawiać. Uproszczeniem jest wciśnięcie Tab, który pokazuje m.in. ukryte skarby oraz nazwy postaci. Jeżeli któraś z nich posiada imię, a nie samo określenie zawodu np. „Kelnerka” czy „Pirat”, to z pewnością jest skory do rozmowy. Do wyboru mamy wiele odpowiedzi prowadzących rozmowę, które są zależne od czynników wybieranych przez nas na początku, jak i w trakcie całej rozgrywki. To jest jeden z przykładów na to, że w tej grze konieczne jest logiczne myślenie. Równie mocno potrzebna jest wiedza na temat najważniejszych ugrupowań na Archipelagu: Huana – rdzenni mieszkańcy wysp, Królewska Kompania Martwego Ognia – próbująca przejąć kontrolę nad tym obszarem, Príncipi – do których należą piraci oraz Vailiańska Kompania Handlowa – walcząca z Príncipi. Czasem, wykonując zadanie dla jednej frakcji, odbieramy sobie możliwość działania z inną.
Trudnym orzechem do zgryzienia są lokalizacje. Należy dokładnie czytać treść zadań, choć nie w każdym dostaniemy wprost nazwę Wyspy, na którą mamy się udać. Oczywiście, można zmienić tryb ich wyświetlania z klasycznego na lokalizacje, jednak bardzo często dane zadanie nie dotyczy rejonu, z którego dostaliśmy zlecenie. Jeżeli nie uważaliście na geografii, przez co nie znacie kierunków – polecam narysowanie na kartce róży wiatrów – przyda się przy zleceniach na zniszczenie konkretnych statków.
Zdecydowanie warto eksplorować nowe tereny oraz posiadłości, dzięki czemu dostajemy dużo punktów doświadczenia. Tak samo jest przy poznawaniu postaci oraz przeciwników.
Cała rozgrywkę obserwujemy z zrzutu izomerycznego, jak na RPG przystało. Mamy możliwość korzystania z aktywnej pauzy, podczas której możemy na spokojnie obmyślić strategię walki i wydawać polecenia naszej drużynie.
Na specjalną pochwałę zasługuje grafika. W przeciwieństwie do klasycznych RPG szczegóły są niezwykle dopracowane. Dzięki temu każdy teren ma swój urok – od pięknych zakątków wyspy Tikawara, do obskurności Neketackiej Gardzieli. Gra jest po prostu piękna.
Podsumowanie
Multum lokacji, niebanalne postacie, ciekawa fabuła. Gra idealna dla fanów myślenia strategicznego, jak również dla ludzi, którzy chcą po prostu eksplorować tereny i skupić się na przygodzie. Podczas tworzenia bohatera można się nieco pogubić, lecz to tylko zachęta do ponownego zagrania. Podróż przez Archipelag Martwego Ognia polecam również ze względu na detale graficzne, klimatyczne melodie i wachlarz możliwości dotyczący rozgrywki. Naprawdę liczę na kontynuację tej magicznej opowieści.

Grę kupicie tanio na Kinguin.net