Animacja od studia DreamWorks Dzieciak rządzi zarobiła w 2017 roku ponad 350 milionów dolarów. Kwestią czasu było zrealizowanie nie tylko jej kolejnej części, ale i… serialu, który uprzyjemni fanom oczekiwanie na premierę następnego filmu. Ten pomysł to strzał w dziesiątkę!
Biznes is biznes
Nieważne, czy jesteście fanami Szefa Bobasa. Jeżeli w waszej rodzinie są szkraby, z którymi musicie spędzać czas albo posiadacie w sobie cząstkę wiecznego dziecka – pokochacie też bohaterów pracujących dla Korporacji Bobas. Niniejsza instytucja zajmuje się między innymi tworzeniem niemowlaków. Każdy z nich przechodzi test, po którym albo trafia na etat do rodziny, albo zostaje członkiem profesjonalnego zespołu.

Kadr z animacji „Dzieciak rządzi: znowu w grze”
Do zakresu obowiązków Szefa należy utrzymywanie wysokiego wskaźnika miłości do bobasów, którego to poziomowi zagrażają niebezpieczne, ciepłe uczucia ludzi do szczeniaczków oraz małych kociaków. Dlatego tytułowy bohater zostaje wysłany w teren, do rodziny Templeton’ów, gdzie staje się młodszym bratem Tima. Po wielu perypetiach, które możecie zobaczyć w filmie Dzieciak rządzi, Tim oraz Szef zaprzyjaźniają się i… postanawiają stworzyć zgrane rodzeństwo. Oczywiście elegancki bobas wciąż musi wypełniać swoje służbowe powinności.
Studio DreamWorks umieściło wszystkie stereotypy dotyczące urzędników w ciele małego dziecka, dzięki czemu żarty dotyczące „korposzczurów” są jeszcze śmieszniejsze. „Biznes is biznes” to ulubione powiedzenie nad wyraz dojrzałego dzidziusia, ubranego w dobrze skrojony garnitur. Starszy Tim natomiast, choć eleganckich strojów unika, jest inteligentnym siedmiolatkiem, który ma w sobie mnóstwo empatii, dlatego wraz z braciszkiem tworzą duet idealny.

Materiały promocyjne animacji „Dzieciak rządzi: znowu w grze”
Wyścig szczurów vs. wszechobecna miłość do bobasów
Korporacją Bobas kieruje Mega Papuśny Naczelny Bobas – wizerunek tej postaci jest jak puszczenie oczka w stronę dorosłych odbiorców. To arogancki oraz leniwy (poruszający się jedynie w chodziku) tyran, któremu bardziej zależy na samej władzy, niż na dobru firmy. Wyczuwając zagrożenie ze strony Szefa Bobasa stara się za wszelką cenę znaleźć powód do jego zwolnienia.
Podczas trzynastoodcinkowej produkcji Netflix, Szef Bobas oraz jego drużyna: Jimbo (mięśniak), Stacy (dzika karta) oraz Trojaczki (głównie przesiadujące w biurze) będą musieli ratować wskaźnik miłości do bobasów. Stawią czoła m.in. Scooter’owi Busko – dziecku terroryzującemu okolicę, oraz największym wrogom Korporacji Bobas – małym, puchatym, słodkim kociakom i szczeniakom.

Kadr z animacji „Dzieciak rządzi: znowu w grze”
Dzidziuś w garniturze bawi nie od dziś
W czasie oglądania tego animowanego serialu, przypomniała mi się bajka, którą w starych, dobrych czasach bardzo często wypożyczałam na kasecie VHS. Bobaskowo, bo o nim mowa, to francuski serial z 1993 roku opowiadający o miasteczku, w którym żyją same bobasy. Jak się pewnie domyślacie, tam również władzę sprawowały maluchy w pieluchach. Dzieciak… nie jest więc oryginalną koncepcją, ale pomysł z władczym berbeciem, który jasno wyraża swoje potrzeby i zarządzą innymi sobie podobnymi, bawi do łez. A zatem sprawdza się.
Serial ten jest kwintesencją DreamWorks – mamy tu plastyczną animację utrzymaną w ciepłej tonacji kolorystycznej, a także wyraziste postacie, świetny humor oraz typową dla tego studia porywająca oprawę muzyczną. Wytwórnia filmowa już dawno wyrobiła sobie markę i renomę, a każda kolejna jej animacja tylko je potwierdza. Czuję się więc spokojna o każdą produkcję, w której pojawia się chłopak z wędką siedzący na półksiężycu. Jak zwykle więc, nie zawiodłam się – Dzieciak… to seria animowana łatwa w odbiorze dla najmłodszych, ale i z subtelnymi żartami dla dorosłych.

Kadr z animacji „Dzieciak rządzi: znowu w grze”
Podsumowanie
Po kinowym hicie, jakim był Dzieciak rządzi, ten serial o przygodach Szefa Bobasa jest najlepszym co DreamWorks mogło zrobić. Rozbrajające i wygadane maluchy w garniturach, pomysłowe dziecięce sposoby radzenia sobie z dorosłymi problemami czy śmieszne żarty (które się nie powtarzały!), a także świetnie dobrana muzyka – to nie wszystkie zalety produkcji Dzieciak rządzi: znowu w grze. Obejrzenie jej przydałoby się kierownikom niejednej korporacji – humorystyczne spojrzenie na miejsca pracy, którymi zarządzają, mogłoby nieco rozluźnić atmosferę w wielu firmach.