Po premierze Wojny domowej wydawnictwo Insignis wypuściło na polski rynek kolejną powieść osadzoną w Uniwersum Marvela. Tym razem jest to X-Men: Saga Mrocznej Phoenix autorstwa Stuarta Moore’a.
Jean Grey i reszta
X-Men: Saga Mrocznej Phoenix to powieść stworzona na podstawie komiksu z 1976 roku zatytułowanego Saga o Mrocznej Phoenix, autorstwa Chrisa Claremonta i Johna Byrne’a. Do naszych rąk trafia jej wierna adaptacja, której bohaterami są słynni mutanci z grupy X-Men: Cyclops, Wolverine, Storm, Nightcrawler, Colossus, Kitty Pryde i oczywiście Jean Grey. Natkniemy się również na takie postaci jak Charles Xavier, Emma Frost, Sebastian Shaw, Angel czy Mastermind, a gościnnie pojawią się także członkowie Avengers ze Spider-Manem i Iron Manem na czele. Fabuła natomiast skupia się na przemianie Jean w Phoenix: po niezbyt udanej podróży w kosmos telepatka ginie i odradza się w zupełnie nowej wersji. Jej moc rośnie z każdą chwilą, a umysł zaczyna przejmować całkiem inna tożsamość. Odmieniona kobieta najpierw staje się celem Hellfire Club, który widzi w niej Czarną Królową, a następnie zostaje uznana za zagrożenie dla Ziemi. Przyjaciele Jean nie zamierzają jednak pozwolić na jej uśmiercenie. Gdyby komuś było mało emocji, to w cały konflikt wplącze się jeszcze Imperium Shi’ar.
Opisywanie obrazów
Jak już wspominałem autorem X-Men: Saga Mrocznej Phoenix jest Stuart Moore, człowiek od wielu lat związany ze światem komiksu. Pracował on między innymi dla Dark Horse, DC Comics oraz Marvela i tworzył chociażby zeszyty z Batmanem czy Spider-Manem w rolach głównych. Jest on także autorem innej powieści z Uniwersum Marvela, czyli Wojny domowej. Tak jak w przypadku poprzedniej powieści, również tutaj nie ma wątpliwości, iż nie jest to przypadkowy pisarz. Moore doskonale orientuje się w opisywanym świecie i potrafi wprowadzić czytelnika w wydarzenia rozgrywające się na Ziemi-616. Oprócz tego dobrze rozumie relacje panujące pomiędzy poszczególnymi mutantami i nie ma trudności z ich ukazaniem, dzięki czemu czytelnik będzie mógł sam poczuć drzemiące w bohaterach emocje i uczucia. Oczywiście oryginalny komiks z lat 70. również nie jest mu obcy i pisarz umiejętnie przenosi go na grunt powieści. Jedyne, co można zarzucić autorowi, to przesadna dbałość o szczegóły. Moore opisuje nam niemal każdy kadr komiksu. Momentami więc akcja staje w miejscu, a my musimy czytać o tym, jakież to meble znajdują się w danym pokoju lub jak ubrane są poszczególne postaci, nawet te niezbyt istotne dla historii. Osobiście kilkukrotnie zdarzyło mi się pominąć taki opis, aby czym prędzej dowiedzieć się, co stanie się dalej. Trzeba bowiem przyznać, że pomimo przestojów akcja pozostaje wartka. Fabuła naprawdę wciąga, a my kibicujemy bohaterom, którzy bardzo często pakują się w kłopoty; jesteśmy ciekawi, jak tym razem uda im się wyjść z opresji. Bardzo dużym plusem jest także to, że każdy z X-Menów dostaje swoją rolę i swoje „pięć minut”. Jeśli więc któryś z wymienionych wcześniej mutantów jest Waszym ulubieńcem, nie musicie się martwić, iż zostanie pominięty w opisywanej historii.
Między filmem a komiksem
X-Men: Saga Mrocznej Phoenix to bardzo ciekawa pozycja, po którą z pewnością warto sięgnąć. Jeśli przygody bohaterów Marvela Was interesują, ale nie przepadacie za komiksami, to koniecznie sięgnijcie po tę powieść. Być może ta lektura zachęci Was do późniejszego zapoznania się z historiami rysunkowymi? Także fani zeszytów wydanych przez Dom Pomysłów nie będą zawiedzeni – Stuart Moore znakomicie zmienił obrazy w słowa i stworzył na ich podstawie wyśmienitą historię. Choć czasami zbyt wiele tu opisów, w powieści z pewnością nie brakuje emocji ani dynamicznej akcji. Wreszcie, jeśli film X-Men: Mroczna Phoenix Was rozczarował, to książka powinna to zrekompensować i ponownie zachęcić do śledzenia przygód mutantów. Na koniec muszę jeszcze dodać, że Marvel naprawdę doskonale dba o swoje interesy. Po raz drugi udało mu się wydać powieść, którą czyta się lekko i przyjemnie, a która jednocześnie jest pozycją wciągającą i ciekawą. Widać, że książki nie stworzono w pośpiechu, ale wykorzystano ja, by w przemyślany sposób wejść na rynek książkowy. Zdaję sobie sprawę, że jest to próba wykorzystania popularności superbohaterów i kolejny „skok na kasę”, ale ów skok jest bardzo udany. Jeśli kolejne powieści utrzymają poziom tego tytułu, chętnie dorzucę swoje pieniądze do worka Marvela i kupię następną pozycję ze wspomnianego Uniwersum.