Ukoronowanie serii o nietypowych superbohaterach jest już za nami.
Niezniszczalni bohaterowie
Współczesne kino superbohaterskie rządzi się swoimi prawami. Do dobrej historii potrzeba przynajmniej jednego złoczyńcy, praworządnego herosa w trykocie oraz jakiejś ofiary do uratowania. Finał trylogii z autorskiego uniwersum Shyamalana ma daleko w tyle tę regułę i swoich bohaterów odmienia przez wszystkie przypadki. O ile przeciętnie wymagający widz nie będzie miał problemu z odróżnieniem dobra i zła, to już skalę odcieni szarości nie tak łatwo będzie zmierzyć.
Zarówno tytułowy Glass, jak i pozostałe postaci pierwszoplanowe mają sporo za uszami. David Dunn (Bruce Willis), którego poznaliśmy w pierwszej części serii pod tytułem Niezniszczalny, korzystając ze swoich zdolności ugania się za ludźmi popełniającymi zbrodnie. Robi to oczywiście na własną rękę, czym naraża się lokalnym władzom. Jeśli zaś chodzi o Hordę (James McAvoy) to sprawa ma się gorzej. Część pozostałych wcieleń Kevina Wendella Crumba dba o kondycję potwornego alterego. Ofiarami upiornej zgrai padają głównie nastolatki, gdyż są według wyznawców kultu Bestii uosobieniem beztroskiego życia.
Moment konfrontacji trzech (a nawet więcej) przedstawicieli superbohaterskiej braci bynajmniej nie ma charakteru spektakularnego apogeum. Zakuci w szpitalne jarzmo mierzą się nie tyle ze sobą nawzajem, co z poczuciem, że ich wyjątkowość ma niewiele wspólnego z supermocami.

Źródło: straitstimes.com
Świat komiksów
Popkulturowe ramy są niezwykle rozciągliwe. Obecnie panuje moda na motywy, które wcześniej zarezerwowane były dla nerdów. Narracja filmu Glass czerpie garściami z tej symboliki. Przede wszystkim chodzi o fascynację komiksami i ich bohaterami. Fani zeszytów od DC czy Marvela dobrze znają konstrukcję fabuły stosowaną przez popularnych wydawców. Shyamalan w swojej produkcji odwołuje się właśnie do komiksowych zasad budowania historii.
Ten romans z komiksem może okazać się nietrafionym pomysłem. Po raz pierwszy mamy do czynienia z sytuacją, w której twórca filmowy wchodzi do komiksu, a nie odwrotnie, jak ma to miejsce w przypadku obrazów z największych stajni Hollywood.

Źródło: slashfilm.com
Kim jesteśmy i dokąd zmierzamy?
Ostateczne starcia mają to do siebie, że zarówno dążenie do nich, jak i one same muszą być absolutnie epickie. Herosi i antagoniści ostrzą pazury, przygotowują strategię i z podniesionym wysoko czołem ruszają do boju. Biorąc pod uwagę, że Glass lubi odchodzić od utartych schematów, tym razem również możemy zauważyć wyraźne odstępstwa. Jątrzenie tytułowego bohatera ma charakter wrednego knucia, ale daleko mu do wyrafinowanego fortelu. Elijah Price robi wszystkich w bambuko – to fakt. Jednak trochę bez finezji. Horda biega bez koszulki i zasadza się na każdego, kto stanie mu na drodze. Chwilowe zwątpienie wyznawców kultu słabnie prawie tak szybko, jak się zaczyna. Strażnik, czyli David Dunn pod wpływem słów pani psycholog odzianej w pastele, wątpi w swoje moce, ale ostatecznie staje do zaskakująco wyrównanej walki. Dużym rozczarowaniem było to, że ostatnie słowo nie należało ani do „tych dobry”, ani do „tych złych”. Trudno powiedzieć, czy to z chęci rozprawienia się z kolejną sztampą, czy dla skomplikowania fabuły, Manoj Shyamalan zdecydował się na zabieg potocznie nazywanym „twistem”. W ostatnim akcie wprowadził do akcji pewną „tajemniczą organizację”, która jednym słowem „pozamiatała”. Obawiam się, że najlepszym określeniem na ten długo wyczekiwany finał jest szast-prast.

Źródło: insider.com
Liczy się wnętrze
Film DVD wydany przez wydawnictwo Galapagos możemy obejrzeć z napisami polskimi, angielskimi, niemieckimi, węgierskimi oraz włoskimi. Co ciekawe, poza dźwiękiem oryginalnym znajdziemy tu lektora niemieckojęzycznego, węgierskojęzycznego i włoskojęzycznego. Nie szukajcie za to dodatkowej zawartości w postaci nadprogramowych scen czy innych bajerów. Menu jest proste i intuicyjne. Informacje z tyłu okładki są czytelne.
Dziękujemy wydawcy DVD, firmie Galapagos, za udostępnienie filmu.