Rat Queens to nie tylko wyszczekane przygodniczki, lubujące się w libacjach i zażywaniu grzybków halucynków. To również ciekawe kobiety, których historie warto poznać. W drugim tomie będzie się dużo działo, główne postacie nadal będą niemiłe, a w dodatku pojawią się grzybo-ludzio-stwory!
Uwaga: komiks zdecydowanie nie dla młodszej grupy czytelniczej! Zawiera między innymi sceny przemocy, seksu i niecenzuralne słowa.
No rest for the wicked
Byłoby nudno, gdyby nasze bohaterki żyły zbyt długo w spokoju. Tak więc, gdy ledwo udaje im się wytrzeźwieć po imprezie wieńczącej szaloną przygodę, już pakują się w (zasadzie stare) kłopoty. Królowe muszą stawić czoła demonicznym siłom, które będą próbowały namieszać im w głowach. Przy czym Dee dodatkowo zmierzy się z własną przeszłością. Autor bardzo zgrabnie dopina wątki rozpoczęte w poprzedniej historii.
Dopiero w Dalekosiężnych mackach N’Rygotha pojawia się to, czego brakowało w poprzednim tomie. Kris Wiebe w końcu uchyla rąbka tajemnicy i pokazuje nam (nadal szczątkowo) historie kilku bohaterek. Wspomnienia z dzieciństwa i młodości pomagają dużo lepiej zrozumieć obecne zachowania oraz motywacje Szczurzyc. Problemy takie jak bycie nieakceptowanym przez społeczeństwo ze względu na swoją odmienność czy niezrozumienie w rodzinie to tak naprawdę chleb powszedni wielu osób – nie tylko postaci fantastycznych. Dlatego teraz dużo łatwiej się z nimi identyfikować czytelnikowi i poczuć nić sympatii do tytułowych przygodniczek. Co ciekawe, nawet główny złol posiada całkiem rozsądne i konkretne powody, żeby być złym (a nie tam jakieś fanaberie czy chwilowe zachcianki).
Bagaż doświadczeń Hannah, Dee, Violet oraz Betty sprawił, że mogły zbudować wspaniałą i silną kobiecą przyjaźń. Może opartą na przemocy słownej, ale za to szczerą i bezinteresowną. Przy okazji zachowują się nadal jak typowe kobiety – plotkują o facetach w trakcie wykonywania questów, wybuchają złością bez powodu czy fochają się o byle co.
Pozmieniało się
Rat Queens, jak większość amerykańskich komiksów, oryginalnie była wydawana w zeszytach. W Polsce mamy do czynienia z tomikiem zbiorowym, dlatego lekkim zaskoczeniem może być zmiana kreski od rozdziału dziewiątego. Od tego momentu RocUpchurch został zastąpiony przez StjepanaSejica (rysownika znanego między innymi z wydanego u nas Sunstone). Niestety, zmiana nastąpiła w dosyć przykrych okolicznościach – artysta został aresztowany za przemoc domową, co przerwało jego pracę nad komiksem.
Co ciekawe, w tym tomie rzucają się w oczy również kwestie tłumaczenia nazw. Nie zwróciłam uwagi wcześniej na to, że część imion i nazwa miasta zostały przetłumaczone na język polski. Tu jednak taka decyzja wypada nienaturalnie.
Podsumowując
Historia zawarta w Dalekosiężnych mackach N’Rygotha, jak i jej poprzedniczka, stoi na wysokim poziomie wulgaryzmu, komizmu i wykorzystania popularnych w fantasy klisz. Pozawala nam przy okazji lepiej poznać bohaterki, jeszcze bardziej znienawidzić Garego oraz nacieszyć się ilustracjami dwóch wybitnych rysowników. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji sięgnąć po ten komiks, to najwyższa pora, żeby to zrobić!
Tomik został przełożony z anglojęzycznego wydania, w miękkiej oprawie, zawierającej rozdziały historii #6-10 i dodatkowe rysunki (okładki wydań zeszytowych, okładki niewykorzystane oraz szkice postaci). Kolejna część już niebawem!