Z toporem na wampiry!
W komiksie paragrafowym od Foxgames wcielamy się w łowczynię potworów Amirę Sztorm, wykonującą niebezpieczne zadania, polegające na tropieniu i unicestwianiu różnych straszydeł. By znaleźć odpowiednie zlecenia, korzysta ona z usługi „Potwór na żądanie” firmy Cicha noc, która udostępnia mapkę i kilka odpłatnych misji do wyboru.
W trakcie gry prowadzimy Kartę bohatera, na której znajdują się m.in. punkty życia, pieniądze i posiadane przedmioty. Naszym podstawowym uzbrojeniem jest topór, który wbrew pozorom i popkulturowym stereotypom doskonale sprawdza się w walce z wilkołakami i wampirami. Oprócz tego pomiędzy misjami możemy skorzystać z oferty sklepu Cichej nocy, gdzie nabędziemy przydatne talizmany oraz niepozorne małe przedmioty, takie jak latarka czy okulary przeciwsłoneczne.
Wartka akcja i mało dialogów
Gdy już skompletujemy ekwipunek, wyruszamy w akcję! Wybieramy numer kadru z mapy i przechodzimy do odpowiedniej strony, potem podejmujemy dalsze decyzje i przenosimy się do kolejnych obrazków i kolejnych…
Sporo akcji składa się z zaledwie jednego–dwóch kadrów, przez co non stop wertujemy książkę w tę i z powrotem. Przy dużej liczbie rozgrywek może wpływać to na szybsze zużycie i podniszczenie stron komiksu. Zarówno papier, jak i okładka są jednak dość solidne.
Przyznam, że spodziewałam się nieco więcej fabuły i możliwości poczytania historii, do których prowadzą dane decyzje. Brakowało mi tego szczególnie przy pierwszym „czytaniu”. Na pewno pogłębienie szczegółów miałoby również wpływ na objętość i cenę komiksu. Obecnie wielkością przypomina on cienki zeszyt szkolny w twardej oprawce i jest dzięki temu bardziej przenośny, a dzieciaki mogą spokojnie zapakować go do tornistra.
Początkowo również mała ilość dialogów wydawała mi się wadą, lecz przy kolejnych rozgrywkach byłam już wdzięczna za to, że nie muszę wciąż czytać (czy też szybko śledzić wzrokiem) tych samych treści.
Coraz lepsze polowanie
Gra zdecydowanie jest przeznaczona na więcej niż jedną rozgrywkę. Za pierwszym razem dopiero się z nią zapoznajemy, odkrywamy, które przedmioty będą nam potrzebne i jakich akcji lepiej nie podejmować, by nie zginąć.
Swoją drogą paradoksalnie bardzo podoba mi się, że można dość łatwo stracić życie, jeśli działa się zbyt pochopnie i nonszalancko (a także nie zakupiło się odpowiednich talizmanów) lub też po prostu ma się pecha. Poczucie, że trzeba zachować ostrożność i dobrze przygotować się do walki ze straszniejszymi potworami potęguje lekki klimat grozy i podkreśla powagę sytuacji.
Na sam koniec przyznawane są punkty za przeróżne osiągnięcia. Mimo że fabularnie naszej bohaterce zależy głównie na wysokim stanie konta, to przy ostatecznej punktacji nie jest on praktycznie w ogóle brany pod uwagę.
Wraz z każdą kolejną lekturą można odkrywać nowe rozwiązania i polepszać swój wynik końcowy, stając się tym samym coraz lepszą pracownicą i bardziej profesjonalną łowczynią potworów.
Z czasem możemy odkryć np. numery na obrazkach, które początkowo przeoczyliśmy (mi osobiście dość trudno było wychwycić te na zielonym tle w parku i złapać wszystkie mandragory), bądź też fakt, że kolejność wykonywanych akcji, a nawet misji, może mieć znaczenie.
Dodatkowe plusy
Gra skrywa sporo smaczków i niespodzianek (ukryte lokacje, zwroty akcji). Liczne znaleziska, jak np. list czy karta pacjenta, można zbadać bliżej, co przyjemnie kojarzy się z komputerowymi grami przygodowymi typu point and click. Znajdujemy także przedmioty, które możemy wykorzystać później (nawet w innej misji). Na pochwałę zasługuje tu ciekawa i oryginalna mechanika używania lusterka, z którym możemy przenieść się do innego obrazka, odczytując w odwrotnej kolejności numer z aktualnego.
Dodatkowo także bardzo podoba mi się prosta i klimatyczna okładka opracowana przez Sławomira Bejdę. Trochę przywodzi mi na myśl horrory od Vespera. Dzięki temu komiks również ładnie prezentuje się na półce.