Kolejnym tytułem prezentowanym na stanowisku IMGN.PRO podczas Warsaw Games Week jest debiutancka produkcja studia Fool's Theory. Po kilkudziesięciu minutach spędzonych z grą muszę przyznać, że można śmiało mówić tutaj o czarnym koniu imprezy!
Przyznam się bez bicia – po obejrzeniu kilku fragmentów rozgrywki, początkowo nie byłem Seven: The Days Long Gone w ogóle zainteresowany. Setting za bardzo przypominał mi Dishonored, które niezbyt przypadło mi do gustu, a sam gameplay jakoś specjalnie nie zachwycał – ot kolejny indyk z izometryczną kamerą. Cieszę się bardzo, że twórcy osobiście podczas spotkania na WGW wyprowadzili mnie z błędu.
Akcja Seven: The Days Long Gone umieszczona została na terenie Imperium Vetrall. Jest to twór powstały na gruzach dawnej cywilizacji, której upadek cofnął ludzkość w rozwoju technologicznym do poziomu średniowiecza. Gracze wcielają się w Teriela, nazywającego sam siebie mistrzem złodziei.
Oczywiście umieszczenie graczy w skórze takiej postaci w pewien sposób narzuca nam styl rozgrywki. Jako złodziej będziemy musieli skradać się, zabijać z ukrycia, przebierać się za strażników, chować ciała, otwierać zamki oraz wyłączać kamery. Dlatego choć gra na pierwszy rzut oka może przypominać hack’n’slash, to znacznie bliżej jej do Assassin’s Creed albo Hitmana niż do Diablo.
Jak na grę przygotowywaną przez twórców Wiedźmina, sporo tu elementów RPG. Jednak nasza postać rozwija swoje umiejętności tylko i wyłącznie dzięki odnajdywanym przedmiotom, a nie punktom doświadczenia i awansowaniem na kolejne poziomy. To moim zdaniem bardzo miła odmiana, bo levelowanie znaleźć możemy już nawet w Call of Duty. Twórcy gier bardzo często implementują elementy RPG na siłę, odniosłem wrażenie, że w przypadku Seven: The Days Long Gone tendencja jest wręcz odwrotna.
Zwykle moje nieudolne próby skradania się kończyło podniesienie alarmu i walka z licznymi strażnikami. Do dyspozycji graczy oddano cały szereg narzędzi mordu, od tradycyjnych noży i mieczy po znacznie bardziej futurystyczne sprzęty, takie jak granaty dymne, czy pałka zadająca obrażenia od elektryczności. Teriel potrafi bić się całkiem nieźle, ale tak samo jest z przeciwnikami. Przy maksymalnym skupieniu i pewnej dozie szczęścia można wyjść cało mierząc się z dwoma lub trzeba strażnikami, jednak trzeba się liczyć ze sporym wyzwaniem, jakie niesie ze sobą dążenie do otwartych starć.
Seven: The Days Long Gone jest tytułem intrygującym na bardzo wielu płaszczyznach. Nietypowy, bardzo interesujący i otwarty świat zachęci każdego fana eksploracji, natomiast nietypowy gameplay powinien skusić każdego domorosłego hitmana czy asasyna. Gra jest już w bardzo zaawansowanym stadium produkcji, dlatego warto czujnie wyczekiwać jej premiery.
Dla mnie wygląda świetnie, a jeszcze nasi to robią, twórcy Wieśka! Oby to był sztos! 🙂