W drugim tomie Descendera Jeff Lemire i Dustin Nguyen ponownie zabierają nas w podróż do fascynującego świata. Komiks ten, tak jak pierwsza jego część, jest prawdziwą ucztą zarówno jeśli idzie o opowiadaną historię, jak i warstwę wizualną.
Dobrze poprowadzone wątki
Descender. Mechaniczny Księżyc dobrze kontynuuje wątki rozpoczęte w pierwszej odsłonie serii. Na kolejnych stronach poznajemy ciąg dalszy historii Tima-21 i jego towarzyszy. Oczywiście komiks wprowadza też nowe motywy. Tu należą się pochwały dla scenarzysty za to, że wszystko do siebie pasuje i jedno wynika z drugiego. Pewne postaci pojawiające się na obrzeżach pierwszego tomu są tu rozwinięte i umiejętnie wykorzystane. Balans pomiędzy tym co nowe a prostą kontynuacją zaczętej opowieści jest zachowany.
Klimat Mechanicznego Księżyca jest ciężki. Świat, w którym przyszło żyć bohaterom, ich nie rozpieszcza, a wybory, jakich dokonują poszczególne postaci, nie zawsze czynią go lepszym miejscem.
Roboty są bardzo ludzkie
Drugi tom cyklu Descender silniej niż pierwszy pokazuje ludzkie oblicze robotów. Z jednej strony widzimy przykłady przywiązania, miłości i innych pozytywnych emocji. Z drugiej zaś okazuje się, że mechaniczne twory człowieka potrafią, tak jak my, być bez serca, wyrachowane, a czasem zwyczajnie złe.
Dzięki pokazaniu ludzkiego oblicza maszyn łatwiej jest nam się z nimi identyfikować i do nich przywiązać. Z drugiej strony prościej też nam je znielubić, kiedy ich postępowanie nam nie odpowiada. Dzięki temu cała fabuła bardzo sprawnie gra na uczuciach czytelnika.
Wspaniała okładka
Strona wizualna drugiego tomu Descendera jest podobna do Blaszanych Gwiazd. Delikatne akwarele nie trafią we wszystkie gusta, a mogą nawet w pierwszej chwili zniechęcać, ale jednak doskonale pasują do opowiadanej historii. Jeśli komuś ten styl graficzny zdaje się nie odpowiadać, to naprawdę warto się przemóc, bo już po kilku-kilkunastu stronach da się w niego wczuć i nim rozkoszować.
Na szczególną uwagę zasługuje grafika okładkowa, która – chociaż pozbawiona jest tła – niesamowicie przykuwa wzrok. Praca ta broni się zarówno w kontekście treści komiksu, jak i jako samodzielna całość. Bardzo ciekawy jest też pojawiający się na pierwszych i ostatnich stronach motyw „prześwietlonego” Tima-21. Na kilku rysunkach jego zewnętrzną powłokę widzimy ledwie zarysowaną, za to wyraźnie uwidocznione jest mechaniczne wnętrze.
Wydanie
Jeśli idzie o wydanie, to Mechaniczny Księżyc stoi na tym samym, wysokim poziomie co Blaszane Gwiazdy. Druk naprawdę dobrze wygląda na kredowym papierze, a całość zamknięta jest w porządnej, twardej oprawie. Dodatkowym plusem jest zawarte na jednej z pierwszych stron streszczenie poprzedniego tomu. Dla czytelników, którzy czytali go jakiś czas wcześniej, może to być spora pomoc.
Podsumowanie
Descender. Mechaniczny Księżyc to naprawdę udana kontynuacja pierwszego tomu. Być może fabuła jest odrobinę mniej wciągająca, ale wciąż plasuje się zdecydowanie powyżej średniej. Opatrzenie tej historii wspaniałymi pracami Dustina Nguyena czyni zaś lekturę naprawdę niezapomnianą.