Nieprzychylne opinie dotyczyły kolorów skóry aktorów (zwłaszcza L, którego gra afroamerykanin, Keith Stanfield), oraz miejsca gdzie toczyć się będzie historia. Zamiast Azjatów w Notatniku śmierci wystąpią Amerykanie, a zamiast w Tokio, film rozgrywa się w Seattle.
Sam reżyser, Adam Wingard, postanowił odpowiedzieć na krytykę, która pojawiła się w Internecie. Na sam początek, za pomocą Twittera, stwierdził, że jest to „całkowicie nowe spojrzenie na Notatnik śmierci”. Nie trudno się jednak domyślać, że taki wpis nie wystarczył, aby uspokoić fanów. Wingard zatem kontynuował:
Nie chodzi nam o usunięcie japońskiej kultury z Death Note. To po prostu nowe spojrzenie, a historia została przeniesiona do Seattle. Zobaczcie Infiltrację.
W odpowiedzi otrzymał stwierdzenie, że Infiltracja była do bani, a w Seattle nie ma Japończyków.
A. Nie o to chodzi. Infiltracja to remake Wydziału wewnętrznego, ale umiejscowiony w Bostonie.
B. Żyją tam Japończycy, ale także biali, czarni, hiszpanie, itp.
Na sam koniec jeden z fanów dodał, że żałuje, iż nie może (legalnie) zobaczyć japońskiej wersji filmu Notatnik śmierci. Przypominamy, że w 2006 roku powstały dwa filmy bazujące na mandze Death Note, których akcja toczy się w Japonii, a główne role zostały obsadzone właśnie przez Japończyków.
Notatnik śmierci zadebiutuje na Netflix już 25 sierpnia.
Źródło: screenrant.com