W moim dzieciństwie wśród ulubionych bohaterów platformówek królował zielony królik i niebieski jeż. Ostatnio miałam okazję przypomnieć sobie tego drugiego, testując port Sonic the Hedgehog Classic na Androida. Jak wypadło zderzenie sentymentalnych wspomnień z rzeczywistością?
27-letni jeż
Zacznijmy od przypomnienia sobie historii serii. Przygoda Sonica rozpoczęła się w 1991 roku, kiedy SEGA wypuściła platformówkę z tym sympatycznym zwierzakiem w roli głównej, na swoją konsolę SEGA Mega Drive (inaczej SEGA Genesis). Grę przyjęto bardzo ciepło i wkrótce została przeniesiona na inne platformy, a jej bohater stał się maskotką firmy. Nic więc dziwnego, że Sonic do dziś nie stracił na popularności i doczekał się kolejnego portu, tym razem na telefony z systemem Android.
Mobilna wersja klasycznego Sonica nie różni się wiele od oryginału. Wcielamy się w niej w tytułowego jeża, przemierzającego coraz bardziej wymagające poziomy, a wszystko po to, żeby powstrzymać złego doktora Eggmana. Szalony naukowiec porywa zwierzęta, zamieniając je w roboty, przez co zmusza Sonica do wyruszenia na pomoc przyjaciołom. Fabuła, jak w większości platformówek, jest tylko pretekstem do przemierzania kolejnych światów i nie czeka nas w niej nic zaskakującego. I chociaż większość współczesnych gier platformowych nie oferuje w tej kwestii wiele więcej, formuła ta zestarzała się nieco w ostatnich latach.

Jako Sonic przemierzamy różnorodne krainy
Bieg po zwycięstwo
Mechanicznie Sonic the Hedgehog™ jest dokładnie tym, czego się spodziewamy. Prostą platformówką, w której biegamy i skaczemy, eliminując lub unikając wrogów, zbierając złote pierścienie i walcząc z bossami pod koniec każdego aktu. Głównym atutem jeża jest szybkość, jaką potrafi osiągnąć, co nie tylko ułatwia pokonywanie kolejnych poziomów osadzonych w sześciu różnych światach, ale również pozbywanie się przeciwników. Oczywiście prędkości rozwijane przez Sonica potrafią równocześnie utrudniać zabawę, bo zapanowanie nad nim i precyzja ruchów stają się bardziej skomplikowane.
To, co niegdyś wyróżniało Sonica na tle innych gier platformowych, to obecność wielu ścieżek dotarcia do mety na każdym z trzech poziomów w danej lokalizacji. Nie da się ukryć, że to mocno urozmaica rozgrywkę w tej dosyć prostej grze. Szczególnie, kiedy dostanie się na konkretną drogę wymaga od gracza mnóstwa zręczności i spostrzegawczości, a więc rzadko przy pierwszym podejściu da się odkryć wszystkie możliwości. I nie zmieniło się to w wersji na Androida, chociaż dzisiaj nie robi już takiego wrażenia.

Fabuła, jak to w platformówce, nie jest zbyt rozbudowana
W wersji mobilnej jednak podstawy sterowania potrafią sprawić niemało problemów. Niebieskokolczastego zwierzaka kontrolujemy przy pomocy dwóch padów pojawiających się na ekranie. Lewy służy do zmian kierunku, prawy do wykonywania skoków i ataków. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt, że przyciski te nałożono na widok gry, więc panując nad Soniciem zasłaniamy sobie palcami ekran prawie do 1/3 wysokości.
Niestety w tej sytuacji koncepcja sterowania w wersji androidowej znacznie obniża grywalność tej edycji. Mechanizmy, które w wydaniach na konsolę lub PC sprawdzały się bardzo dobrze, tutaj nie zdały egzaminu. Wręcz sprawiły, że rozgrywka stała się znacznie trudniejsza i przy okazji mniej satysfakcjonująca.

Na końcu każdej krainy czeka na nas boss
Ta edycja Sonic the Hedgehog™ oferuje jednak pewną nowość – tryb Time Attack. Wybierając ten sposób rozgrywki mamy możliwość podjęcia próby jak najszybszego przejścia poziomu, który już ukończyliśmy w normalnym toku gry. Ciekawa opcja, która pozwala rzucić wyzwanie samemu sobie oraz nieco poćwiczyć panowanie nad Soniciem.
Oczodajna pikseloza
Oprawa graficzna portu Sonica na Androida jest dokładnie taka, jaką pewnie niektórzy z was pamiętają – kolorowa i pikselowa. Barwy są intensywne, a niektóre elementy bardzo charakterystycznie zaprojektowane. Chociażby dwuodcieniowa szachownica imitująca ziemię czy pasiasta trawa. Na tym tle niebieski jeż prezentuje zaskakująco dużo detali. Daleko temu jednak do poziomu szczegółowości z niektórych współczesnych pixelartów.

Nowy tryb oferuje rzucenie samemu sobie wyzwania
Rozgrywce w Sonica towarzyszy charakterystyczny podkład określany jako chiptune. Soundtrack do przygód niebieskiego jeża nigdy nie zdobył sławy równej temu z Super Mario Bros, jednak w tej kategorii prezentuje się całkiem nieźle. Szczególnie jeśli lubicie 8-bitowe ścieżki dźwiękowe. W przeciwnym przypadku zapewne szybko wyłączycie muzykę w tej grze, podobnie jak ja.
Nieidealne wspomnienia
Jak na grę sprzed tylu lat Sonic the Hedgehog™ zestarzał się umiarkowanie i potrafi zapewnić trochę radości, szczególnie osobom, które wspominają go z rozrzewnieniem. Niestety port na Androida nie wyszedł najlepiej i sterowanie w nim jest uciążliwie, co znacznie obniża jakość rozgrywki.

Sterowanie umieszczone w takich miejscach nie sprawdza się najlepiej
Pomijając jednak techniczne niedoskonałości tej edycji, to jednak dokładnie to, co pamiętamy i czego się spodziewamy – klasyczna platformówka oddająca nam w ręce jednego z najbardziej charakterystycznych bohaterów lat dziewięćdziesiątych. Świetna dla osób chcących powrócić pamięcią do czasów dzieciństwa lub sprawdzić w co się kiedyś grało, chociaż bez porównania z niektórymi współczesnymi tytułami oferującymi znacznie ciekawszą rozgrywkę, nie wspominając nawet o oprawie wizualno-dźwiękowej.