Specjalne wydanie od Galapagos
Zanim opowiem trochę o samym filmie, warto skupić się na wydaniu. Proszę Państwa, tak właśnie powinno się promować klasykę kina! Galapagos Films stworzyło całą kolekcję DVD dla najwierniejszych fanów mrocznej, kosmicznej sagi. Poczynając od oryginału z 1979 roku, kończąc na Przymierzu z 2017, widzowie mają możliwość doświadczenia niesamowitych emocji w uniwersum przerażających Ksenomorfów. Co więcej, wydawcy zawarli w serii także mniej oczywiste pozycje, jak chociażby pamiętnego Prometeusza. Fani otrzymają pełny obraz, za co bardzo dziękujemy Galapagos. Jeśli o samo Przebudzenie chodzi, dystrybutorzy zadbali o odpowiednio mroczny, kosmiczny klimat nawet w menu tytułowym. Najważniejsza jest jednak opcja wyboru pomiędzy edycją kinową a specjalną. W tej drugiej już na samym początku wita nas reżyser, Jean-Pierre Jeunet. Okazuje się, że obraz ten nie doczekał się tzw. wersji reżyserskiej (director’s cut). Jak mówi twórca, została ona po prostu puszczona w kinach na całym świecie. Edycja specjalna dodaje z kolei do produkcji alternatywne sceny otwierające i zamykające film, a także nieco miesza kolejność wydarzeń w trakcie trwania fabuły. Ogółem wersja ta jest wydłużona o całe siedem minut względem swojej kinowej odpowiedniczki. Opcja wyboru jest świetnym rozwiązaniem, dzięki któremu widzowie mogą sami wychwytywać różnice pomiędzy obiema edycjami filmu.

Źródło: denofgeek.com
Z kanałów wentylacyjnych do laboratorium
Zerknijmy teraz na sam obraz. Obcy 4: Przebudzenie, jako kolejna już odsłona kultowej serii, mógłby zacząć odczuwać zmęczenie materiału. Przebudzenie w oryginale nazywa się Resurrection, co jednak dosłownie można byłoby tłumaczyć jako „Zmartwychwstanie”. Dlaczego nie użyto w polskiej wersji takiego słowa? Podobno zadecydowały względy religijne. Taka mała ciekawostka na początek, przejdźmy jednak do filmu. Sporych zmian doczekała się sama stylistyka produkcji, wyraźnie różna od poprzednich części. Mrok zastąpiony został białym światłem laboratoriów, inaczej budowany jest nastrój, kosmicie także możemy przyjrzeć się z zupełnie innej perspektywy – zza pancernej szyby celi. Także postać Ripley może być sporym zaskoczeniem. Nie jest to bohaterka, jaką znaliśmy. Tutaj stanowi ona hybrydę człowieka z Ksenomorfem, przerażającą matkę potworów. Nie można odmówić Jeanetowi sporej odwagi. Podjąć się kontynuacji tak legendarnej serii i być gotowym na wprowadzenie tak drastycznych zmian? Wynikiem będzie albo ogromny hit z powiewem świeżości, albo nienawiść fanów. Francuski reżyser niestety doczekał się w dużej mierze tej drugiej reakcji.

Źródło: brightwalldarkroom.com
Budowanie napięcia czy zalewanie widza krwią?
Powiedziałbym, że jednym z największych minusów Przebudzenia jest zbyt duże skupienie się na gore. Ósmego pasażera Nostromo pokochaliśmy za budowanie napięcia, strach płynący z nieznajomości zagrożenia, potwora czającego się w mrocznych zakamarkach. Tutaj widzowie dostają dzikie bestie na wolności, jawnie panoszące się po korytarzach statku kosmicznego, pełno krwi i szokujących scen. Zatracony został charakter oryginału, który zbudował kult Obcego.
Budżet robi swoje
Zerknijmy jednak na plusy tej produkcji, których też nie brakuje. Mistrzostwem jest tu oprawa muzyczna, w której łatwo można wyczuć klimat poprzednich części serii. Odpowiada za nią sam Jerry Goldsmith, twórca towarzyszący Riddleyowi Scottowi już przy okazji pierwszej odsłony Obcego. Przypadła mi też do gustu kreacja Sigourney Weaver. Mimo że Ripley jest tutaj zupełnie inna, bardziej złowroga i tajemnicza, nie da się jej nie lubić. Do tego dodajmy świetnie przygotowane lokacje oraz imponujące efekty specjalne. Potwory z kosmosu wyglądają lepiej niż kiedykolwiek, za co odpowiada także budżet, najwyższy w dotychczasowej serii (aż 70 milionów dolarów!).

Źródło: empireonline.com
Zgrabne zamknięcie serii
Obcy 4: Przebudzenie to niewątpliwie odsłona, która wzbudziła najwięcej kontrowersji w całej serii o kosmicznych bestiach. Nie ma co się oszukiwać, wprowadziła ona sporo zmian i rozwiązań, które mogły nie spodobać się wiernym fanom. Czy jednak wyszło to na minus tego filmu? Nie w mojej opinii. Odwaga francuskiego reżysera sprawiła, że obraz stał się zgrabnym domknięciem całej sagi Obcego. Nie mogę jedynie odżałować zmiany koncepcji całego tytułu. Zamiast mrocznego horroru dostaliśmy zwykłe, tryskające krwią gore. Na koniec jeszcze jedno ostrzeżenie – przygotujcie się na naprawdę obleśne nieudane klony Ripley.