Jonathan Nolan i Lisa Joy mieli idealne wyczucie czasu, gdy rozpoczynali prace nad serialem Westworld. Z jednej strony poruszyli w nim coraz bardziej aktualną tematykę posthumanistyczną, z drugiej – odwołali się do odżywającego gatunku westernu w jego postmodernistycznej formie. Trafili również w moment, w którym możliwości technologii i budżety, jakimi dysponują stacje telewizyjne pokroju HBO, pozwoliły na zrealizowanie ich pomysłu na małym ekranie. Z nadzwyczaj pozytywnym skutkiem.
Remake?
Westworld bazuje na filmie Świat Dzikiego Zachodu z 1973 roku i opowiada o futurystycznym parku rozrywki imitującym realia westernów. Serial nie opiera się jednak na fabule kinowego pierwowzoru, lecz jedynie czerpie z niego świat przedstawiony. Co więcej, w odmienny sposób opowiada historię, w mniejszym stopniu skupiając się na gościach tytułowego Westworldu, a większy nacisk kładąc na ekipę zarządzającą parkiem oraz cybernetycznych mieszkańcach tego sztucznego świata, czyli hostach.
-
„Wetsworld” – kadr z serialu
Twórcy sf, naukowcy i filozofowie od około wieku zastanawiają się nad tym, jakie elementy decydują o byciu człowiekiem bądź maszyną, jednak to właśnie dziś pytanie to staje się wyjątkowo ważne. Mniej lub bardziej zaawansowane sztuczne inteligencje otaczają nas. Na co dzień korzystamy z usług wirtualnych doradców klienta, rozmawiamy z Siri albo kierujemy się sugestiami algorytmów sklepów internetowych czy serwisów streamingowych. W zeszłym roku komputer pokonał mistrza świata w Go – grze, którą jeszcze niedawno uznawano za niemożliwą do opanowania przez maszynę. Przed kilkoma miesiącami Google było zmuszone wyłączyć stworzoną przez siebie S.I. po tym, jak zaczęła używać języka niezrozumiałego dla ludzi. Nie ulega więc wątpliwości, że pytanie o istotę człowieczeństwa nie tylko nie starzeje się, ale wręcz staje się z każdym dniem bardziej aktualne. Już niedługo możemy stanąć przed dylematami podobnymi do tych, z jakimi mierzą się bohaterowie Blade Runnera 2049 czy Westworld.
„Życie bez ograniczeń” i jego konsekwencje
Nolan i Joy wykorzystują westernowy sztafaż, by wokół starego jak fantastyka naukowa motywu maszyn nieodróżnialnych od człowieka osnuć kilka interesujących kwestii. Ukazują mroczne oblicze ludzi odwiedzających park tematyczny w poszukiwaniu coraz mocniejszych wrażeń. W końcu gdzie łatwiej o moralną degenerację i ujawnienie najbardziej pierwotnych instynktów niż w scenerii rodem z Dzikiego Zachodu? Twórcy serialu dokonują również wiwisekcji zarządzającej parkiem korporacji Delos, uświadamiając patologie na niemal każdym szczeblu firmy nie tak odmiennej od znanych nam ze współczesności gigantów przemysłu rozrywkowego. Wreszcie, wracając do kwestii S.I., w ciekawy sposób rozważają kwestię tego, czy używanie inteligentnych maszyn dla ludzkiej przyjemności pewnego dnia nie stanie się równie niemoralne co wykorzystywanie zwierząt w cyrkach lub wręcz niewolnictwo.
-
„Wetsworld” – kadr z serialu
Historia, Bohaterowie, Obsada
Dzięki wciągającej fabule, w której tajemnica i intryga są niemniej ważne niż przesłanie tematy te zostały przez scenarzystów serialu HBO poruszone w sposób niezwykle zgrabny. Duża w tym również zasługa pełnokrwistych, niejednoznacznych bohaterów. W miarę oglądania kolejnych epizodów, widzom przybywa ulubionych postaci, których losy śledzi się z największym zaciekawieniem. Oczywiście wielką rolę odegrały świetny dobór obsady, a także fenomenalna gra aktorska. Nie ma wątpliwości, że przed szereg wysuwa się tu weteran kina Anthony Hopkins. Sposób, w jaki akcentuje swoje kwestie, przetykając poszczególne słowa sugestywnymi pauzami, oraz jego mimika i gestykulacja, to prawdziwy aktorski majstersztyk, który obserwuje się ze szczerym podziwem. Odtwórcy pozostałych ról starają się dotrzymać kroku mistrzowi i trzeba przyznać, że idzie im ponadprzeciętnie. Evan Rachel Wood oraz Thandie Newton potrafią przedstawić na ekranie zarówno pełną gamę targających bohaterkami uczuć, jak i całkowitą obojętność maszyn. Również Jeffrey Wright, w swej kreacji oscylujący pomiędzy zimnym profesjonalizmem a skrajnymi emocjami, pokazuje aktorski kunszt i nie odstaje poziomem od towarzyszącego mu w wielu scenach Hopkinsa.
Uczta dla oka i ucha
Nie można choć w kilku słowach nie wspomnieć o warstwie wizualnej Westworldu. Bajeczne plenery Utah – z ich gigantycznymi płaskowyżami, rozciągającymi się po horyzont równinami oraz przecinającymi je kanionami – robią tak niesamowite wrażenie, że aż ma się ochotę skorzystać z usług Świata Dzikiego Zachodu. Jakość obrazu w wydaniu Blu-ray na odpowiednio dużym ekranie pozwala w stu procentach docenić niesamowite ujęcia.
Na wyróżnienie zasługuje również towarzysząca tym pięknym zdjęciom ścieżka dźwiękowa. Ramin Djawadi po raz kolejny stworzył oryginalny soundtrack, dzięki któremu w przyszłości dołączy zapewne do panteonu wielkich twórców muzyki filmowej. Czołówka hipnotyzuje, a ścieżkę dźwiękową wypełniają melodie przywodzące na myśl klasyczne westerny oraz mroczne utwory budujące nastrój technologicznego thrillera. Kompozytor dokonał również aranżacji na pianolę i orkiestrę kilku znanych piosenek, łącząc w ten sposób współczesność z przeszłością. Tym samym stworzył oryginalną muzyczną metaforę głównych założeń stojących za Westworldem.
-
„Wetsworld” – kadr z serialu
Tłumaczenie – świetne, tylko niepełne
Serial w wydaniu Blu-ray możemy oglądać zarówno z polskimi napisami, jak i lektorem. Do wyboru mamy również kilka innych wersji językowych oraz angielskie podpisy dla osób słabosłyszących. Spolszczenie zostało wykonane bardzo dobrze – nie dostrzegłem jakichkolwiek błędów w przekładzie. Niestety wydawca nie zadbał o przetłumaczenie materiałów dodatkowych, które są pozbawione polskiej wersji językowej. A szkoda, bo jest ich całkiem sporo. Również menu pozostało w wersji anglojęzycznej.
Poza serialem
Bonusowe treści zostały równomiernie rozłożone na wszystkich trzech płytach, co jest moim zdaniem średnio wygodnym zabiegiem. Myślę, że dużo bardziej intuicyjne byłoby umieszczenie większej liczby odcinków na pierwszych dwóch dyskach, a dodatków na ostatnim. Na ilość bonusów nie ma co narzekać, choć ich długość i jakość jest zróżnicowana. Kilka filmików dotyczących powstawania serialu bardziej przypomina telewizyjne zajawki produkcji niż pełnoprawne materiały typu making of. Także omówienia kluczowych momentów fabuły mogłyby być bardziej rozbudowane. Na tym tle wyjątkowo dobrze wypadają kilkunastominutowy dokument o tworzeniu czołówki, a także wideo poświęcone produkcji muzyki oraz plenerom, scenografii i kostiumom.
Czy warto odwiedzić Westworld?
Zdecydowanie warto zapoznać się z Westworldem. To jeden z tych seriali, które dowodzą, że współcześnie właśnie w tym medium, a nie w hollywoodzkich pełnych metrażach, powstają najciekawsze fabuły. Produkcja HBO jest inteligentna, wciągająca, świetnie zagrana, kapitalnie sfotografowana i zilustrowana fenomenalną ścieżką dźwiękową. To jeden z najlepszych seriali ostatnich lat, a drugi sezon już w przyszłym roku. Koniecznie odwiedźcie więc Świat Dzikiego Zachodu jak najszybciej!