Słowem wstępu
Oryginalnie Maska po raz pierwszy pojawiła się na rynku w 1987 roku. Autorami komiksu byli John Arcudi i Dough Mahnke. W naszym kraju nie mieliśmy jednak poznać przygód tego niezwykłego bohatera. Rzecz jasna nie był on anonimowy, gdyż ogromną popularność przyniósł mu film z 1994 roku z Jimem Carreyem w roli głównej oraz kreskówka emitowana na kanale Cartoon Network. Pierwowzór jednak mocno odbiega od ekranowych adaptacji, o czym mogliśmy się przekonać już w ubiegłym roku, kiedy to Non Stop Comics wydało pierwszy tom albumu. Pełna krwawych scen, czarnego i niecenzuralnego humoru przygoda przeznaczona była oczywiście wyłącznie dla osób pełnoletnich. Nie inaczej jest i tym razem, choć należy przyznać, że Maska szaleje jeszcze bardziej. Co do samego zeszytu, to ponownie otrzymujemy gruby tom (384 strony) w twardej oprawie, podzielony na rozdziały z kolejnymi historiami i nowymi postaciami. Oczywiście zeszyt nadal przeznaczony jest wyłącznie dla osób pełnoletnich. Przyjrzyjmy się każdemu z nich z osobna.
Historia samotnego ojca
Drugi tom Maski Omnibusa rozpoczynamy od historii zatytułowanej Polowanie na Zielony Październik. Jego scenarzystą jest Evan Dorkin, a za szatę graficzną odpowiada Peter Gross. Poznajemy w niej przybitego życiem rysownika, wychowującego samotnie córeczkę. Jego żona zginęła w wypadku spowodowanym przez jedną z „grubych ryb” miasta, a córka, będąca świadkiem tego zdarzenia, przestała mówić i stała się obiektem drwin w szkole. Mężczyzna nie potrafi poradzić sobie w tej sytuacji, choć stara się ze wszystkich sił zapewnić odpowiednią opiekę swej latorośli. W jego ręce przypadkowo trafia Maska, która odmienia życie jego rodziny. Bohater jest jednak w sporym niebezpieczeństwie. O magicznym przedmiocie wie już kilkoro niebezpiecznych ludzi, w tym nazistowski gang czy yakuza chcący za wszelką cenę chcą zdobyć niezwykły skarb.
Tak jak w przypadku wszystkich poprzednich przygód, także i ta nacechowana jest brutalnością i szalonym humorem. Maska wyzwala wszystkie najgorsze cechy bohatera, pozwalając mu odegrać się na człowieku odpowiadającym za śmierć jego żony oraz nauczycielach czy nawet kolegach z klasy córki. Oczywiście obrywają także wszyscy członkowie gangów, chcący zdobyć artefakt dla siebie. Krew leje się więc gęsto, a trup ścieli ulice. Do akcji powraca także dobrze znany z poprzedniego tomu detektyw Callaway, który po raz kolejny odgrywa dość istotną rolę. Ogólnie jednak trzeba przyznać, że historia nie jest zbyt zaskakująca. Żart, zemsta i rozwałka to w sumie wszystko, czego tu doświadczymy. Najciekawszym fragmentem jest ten, gdy mała Suzi staje się Wielkim Łbem i spuszcza łomot tym, którzy chcą skrzywdzić jej tatę. Zwłaszcza że robi to w dość nietypowym stylu. Od strony graficznej trudno mieć większe uwagi. Jest kolorowo, a kończyny latają tu i tam. Czyli wszystko po staremu.
Wymierzając sprawiedliwość
Kolejna opowieść to Światowe Tournee. Jej twórcami są Robert Loren Fleming (scenariusz) i Gary Erskine (rysunki). Głównym bohaterem zostaje generał Blaire. Bohater od lat zmaga się z problemami psychicznymi, które sprawiają, że po założeniu Maski staje się jeszcze bardziej szalony. Jego pragnieniem jest walka z przestępczością, rusza więc w podróż po kraju, by w brutalny sposób likwidować kolejnych bandytów. Jego tropem podąża psychiatra, pragnący pomóc swemu pacjentowi.
Druga z historii przedstawionych w zeszycie jest zdecydowanie najdziwniejszą ze wszystkich. I nie chodzi tu o wyczyny Maski. Do niego zdążyliśmy już przywyknąć. Bardziej mam tu na myśli sposób prowadzenia fabuły. Otóż wydaje się, że momentami są w niej spore dziury. Autor nie kończy jakiegoś wątku, tylko rozpoczyna kolejny. Bohater z niewiadomego powodu znajduje się w zupełnie innym miejscu, walcząc z nowym rywalem, podczas gdy nie wiemy, co działo się chwilę wcześniej. Pozostają nam domysły i spora konsternacja. Należy natomiast docenić wątek poboczny opowiadający o drobnym złodzieju, pragnącym odmienić swoje życie, ale zupełnie mu to nie wychodzi. Na plus zaliczyć można także oprawę graficzną, a zwłaszcza Maskę w stroju Elvisa.
Na tropie siostry
Przykrość południa to trzecia z opowieści, którą możemy przeczytać w drugim tomie Maski. Tym razem bohaterem jest mężczyzna wyruszający na poszukiwania zaginionej siostry. Trop wiedzie do Nowego Orleanu. Oprócz festiwalu Mardi Gras Maska spotyka też na gangstera, zamieszanego w porwania. Trafia też na godnego siebie przeciwnika – szamana władającego magią Voodoo!
Za stworzenie opisanej przygody odpowiedzialni są: scenarzysta Rich Hedden oraz rysownik Goran Delic. Sam pomysł jest dość ciekawy. Tym razem główny bohater stara się okiełznać szaleństwo powodowane przez Maskę i skupić przede wszystkim na swojej misji. Poprzez swój upór udaje mu się jakoś podążać wyznaczonym tropem, choć po drodze oczywiście zdążają mu się szalone wybryki i zabójstwa. Bardzo dobrze przedstawiono także pojedynek przeciwko wspomnianemu szamanowi, dzięki któremu widzimy, że nawet moce Maski są w pewien sposób ograniczane. Wizualnie także wszystko wygląda dobrze, a na pochwałę zasługuje umiejętnie oddany klimat południa USA. Niestety znów trafia się kilka przeskoków, które powodują luki w fabule.
Aktor-amator
Historia zatytułowana Zabawki na strychu, autorstwa Boba Fingermana, to moim zdaniem najlepsza opowieść zamieszczona w drugim tomie Maski Omnibusa. Krasker jest twórcą zabawek, któremu w branży nie idzie najlepiej. Nie ma nowych pomysłów, a szef nim pomiata. Mężczyzna zawsze chciał zostać aktorem, jednak nawet z kółka teatralnego został wyrzucony. Na domiar złego jego znajomi złośliwie przysyłają mu informacje o kolejnych przedstawieniach, jednak nigdy nie zapraszają go na pokazy. Zły i załamany mężczyzna przypadkowo trafia na Maskę, która odmienia jego życie. Jako Wielki Łeb morduje z zimną krwią pozostałych aktorów, a robi to w sposób niezwykły. Ciał ofiar są ustawiane w taki sposób, aby nawiązywać do prowadzonego przez nich życia oraz… cóż, zdania są podzielone. Prowadzący sprawę policjanci uważają, że chodzi mu o sztukę Siedem etapów życia człowieka, film Siedem lub renifery Świętego Mikołaja!
Ostatnia z zaproponowanych w albumie przygód Wielkiego Łba jest zdecydowanie najbardziej intrygująca ze wszystkich. Jak zwykle w przypadku Maski, jest tu mocną dawkę szaleństwa i brutalności. Tym razem mamy jednak okazję bardziej przyjrzeć się, w jaki sposób magiczny przedmiot oddziałuje na noszących go ludzi. Bohater ma bowiem sny, w których może porozmawiać ze swoim nowym wcieleniem i poznać motywy jego działania. I choć zabrzmi to dziwnie, to należy pochwalić kreatywność twórcy za sposób, w jaki uśmierca kolejne ofiary. Uwag nie można mieć również do szaty graficznej, za którą w tym przypadku odpowiada Sibin. Widać tu jego znakomitą współpracę ze scenarzystą, zwłaszcza w kwestii zamordowanych ludzi. Może i wspólne wizje obu panów są chore, ale z pewnością długo pozostaną w pamięci czytelników.
Bonus
Na koniec należy także wspomnieć o krótkiej historii, przygotowanej przez głównych twórców Maski, czyli duetu Arcudi-Mahnke. Nosi ona tytuł Powrót żywego Ipkissa… czy coś. Jest to zdecydowanie najdziwniejsza przygoda, jaką zobaczycie w tym albumie. Świetnie oddaje jednak ducha komiksu. Trudno ją opisać, aby przypadkiem czegoś nie zdradzić. To po prostu trzeba zobaczyć. I zastanowić się, czy pomysłodawcy nie powinni poszukać pomocy jakiegoś specjalisty od zdrowia psychicznego. Choć może lepiej nie, bo wtedy nie dostawalibyśmy takich perełek jak ta wspomniana.
Czy warto?
Drugi tom komiksu Maska Omnibus jest moim zdaniem pozycją nieco gorszą od poprzednika. Zaserwowano nam mniej humorystycznych scen, scenariusze wydają się dziurawe, a i ich przebieg jest momentami zbyt oczywisty. Niemniej jednak nie jest to pozycja zła. Ma fantastyczne momenty, które będziemy wspominać i opowiadać innym. Nie brakuje też szaleństwa i rozlewu krwi, czyli tak charakterystycznych cech tej serii. Samo wydanie także zachęca do zakupu. W ostatecznym rozrachunku fani Wielkiego Łba nie będą rozczarowani.