Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że początki zawsze są trudne. Nawet superbohaterowie muszą zmagać się z przeciwnościami, zwłaszcza wtedy, gdy jeszcze nie wyrobią sobie schematu działania. Jeśli jesteście ciekawi, czy Matt Wagner poradził sobie pisząc scenariusz i rysując komiks opowiadający o pierwszych latach działalności Batmana, przeczytajcie niniejszą recenzję.
Batman i ludzie potwory
Nie od dziś wiadomo, że Gotham rządzi mafia. Capo należący do ugrupowania Carmine’a Falcone (zwanego Rzymianinem) prowadzi nie tylko szemrane interesy, ale też zajmuje się lichwą. Jak się zapewne domyślacie, pożyczkobiorcy to zazwyczaj zdesperowani bankruci bądź niegodziwcy potrzebujący grubszej gotówki do niecnych celów. Na liście poważnie zapożyczonych u mafii znajduje się profesor Hugo Strange, zajmujący się inżynierią genetyczną.
Pewnego dnia pracownicy wodociągów znajdują w kanale oderwaną od korpusu kobiecą rękę. Gdy na miejsce przybywają policyjni technicy okazuje się, że w ściekach znajduje się reszta rozczłonkowanego ciała. Kapitan James Gordon zauważa nietypowe ślady zębów na odnalezionych szczątkach i decyduje się wezwać Batmana. Należy podkreślić, że jest to początkowy okres działalności Mrocznego Rycerza, a jego status nie został jeszcze jednoznacznie określony. Mieszkańcy miasta nie wiedzą czy jest on kolejnym bandytą, czy sprzymierzeńcem obrońców prawa.
Tymczasem multimiliarder Bruce Wayne romansuje z dziedziczką Madison Industries. Jednak Julie to bardzo sprytna i rezolutna młoda dama – w końcu studiuje prawo – zatem szybko zaczyna zwracać uwagę na to, jak mało czasu poświęca jej najgorętsza partia w Gotham. Czy Batmanowi uda się ukryć swoją tożsamość przed ukochaną?
W komiksie Batman i ludzie potwory Mroczny Rycerz mierzy się nie tylko z mafią i genetycznie zmutowanymi istotami profesora Strange’a, ale przede wszystkim z własnymi uczuciami. Dzięki temu widzimy, że jest to bohater wielowymiarowy, a nie świetnie wyszkolona maszyna do zabijania.
Batman i szalony mnich
Ponieważ ten komiks jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniego, nie mogę zdradzić zbyt wiele, jeśli chodzi o fabułę. Tym razem obrońca Gotham zmierzy się z tajemniczą sektą, na której czele stoi istota podająca się za wampira. Czy przeciwnik naprawdę okaże się krwiopijcą?
Fani Mrocznego Rycerza z pewnością wiedzą, że nie jest to pierwszy raz, gdy twórca komiksu o Człowieku Nietoperzu sięga po wątki wampiryczne. Chodzi mi oczywiście o niewydaną w Polsce trylogię Douga Moencha Batman and Dracula, która ukazała się w latach dziewięćdziesiątych.
Lekcja, którą musi pojąć Bruce
Matt Wagner w swoich scenariuszach skupił się nie tylko na wątkach kryminalnych, ale też uczuciach Batmana. Bohater jest w tych komiksach bardziej ludzki – głównie ze względu na to, że jeszcze nie wydarzyło się nic, co zapoczątkowałoby jego zgorzknienie. Takie podejście do Mrocznego Rycerza niewątpliwie służy ociepleniu jego wizerunku. Aczkolwiek muszę podkreślić, że Batman i szalony mnich to moment przełomowy w działalności obrońcy Gotham, w którym młody Bruce uświadamia sobie, że musi w życiu zrezygnować z pewnych rzeczy, by móc dalej prowadzić swoją krucjatę przeciwko złu tego świata.
Podsumowanie
Batman: Świt mrocznego księżyca to rewelacyjny album przedstawiający początkowe historie z działalności bohatera. Nie tylko poznajemy w nim jednego z najważniejszych wrogów Batmana, ale też widzimy, co przyczyniło się do tego, że Bruce Wayne podjął decyzję o byciu samotnikiem.
Niewątpliwie wszystkie albumy, które ukazują się w ramach serii DC Deluxe zasługują na uwagę czytelników. Nie uważam tak tylko dlatego, że są to pięknie wydane komiksy, elegancko prezentujące się na półce. Przede wszystkim cenię ten cykl za wysoki poziom publikowanych w nim historii. Więc jeśli chcecie poznać najważniejsze i najlepsze opowieści o superbohaterach, sięgajcie w ciemno po DC Deluxe!