Opowieść o Czarolinie powoli zbliża się do końca, dlatego czytelnicy poznają coraz więcej szczegółów z życia głównych bohaterów. Recenzowany tom – Zmora – jest jednym z najmroczniejszych, ale tajemnice w nim zawarte będą kluczowe dla dalszych rozwiązań fabularnych.
Wyzwanie mi nie straszne
Czytelnicy Ostatniej Tawerny mogli – jak dotychczas – przeczytać wszystkie recenzje poprzednich tomów z przygodami Czaroliny (Pewnego dnia zostanę fantastykolożką!, Dziewczynka, która kochała zwierzołaki oraz Tajemnica mojego pochodzenia). Kolejny tekst jest poświęcony najnowszemu tomowi serii – Zmora. Czarolina utknęła między światami snu i jawy, więc bohaterowie muszą zrobić wszystko, żeby przywrócić dziewczynkę do życia. Pomimo że uczniowie mają coraz większą wiedzę dotyczącą zjawisk magicznych, pojawiają się nowe pytania: Kim jest przybysz, który zjawił się w postaci szkieletu? Czy istnieje sposób na odegnanie Zwiastuna, stwora wróżącego nieszczęście? Kto w rzeczywistości jest odpowiedzialny za zmienianie istot żywych w szklane posągi? Jaka jest prawdziwa natura Madame C i profesora Baltazara? Nie łudźcie się, że Sylvia Douyé i Paola Antista odpowiedzą na wszystkie te pytania w recenzowanym tomie, ale na pewno przybliżą Was do prawdy (która – jak się domyślacie – może być zaskakująca!).
Francusko-włoska kombinacja
Najnowsze przygody Czaroliny również zostały zamknięte w pięknej oprawie – okładka przyciąga nasz wzrok (nieco przestraszona tytułowa bohaterka patrzy wprost na nas, otoczona magicznymi stworzeniami, które wyrażają niemą chęć pomocy… uaaa!). I rzekłabym, że od pierwszego tomu nic się nie zmieniło – ci, co mówią, że decyzję o kupnie książki podejmujemy na podstawie jej wyglądu, mają rację. A co francusko-włoska propozycja ma w środku? Perypetie bardzo rodzinne. Wreszcie dostajemy pełną informację dotyczącą przeszłości tytułowej bohaterki – wiemy już bowiem, kto jest jej matką i że ma brata bliźniaka. Istotna jest rola profesora Baltazara, którego pomoc była nieoceniona w pierwszych chwilach życia dzieci. Magiczne zwierzęta również się pojawiają, ale rzekłabym, że tylko jako dodatek (trochę na siłę). Uczniowie ratują siebie nawzajem, a w międzyczasie leczą magiczne zwierzęta – takie pomieszanie z poplątaniem, do którego jednak autorki zdążyły nas już przyzwyczaić. Ponadto w fabule pojawia się nowy uczeń i jego obecność ma znaczący wpływ na to, co dzieje się w szkole, a co najważniejsze – nie wypracował on jeszcze zdolności widzenia magicznych zwierząt (w tym także ludzi, eghm!).
Okiem recenzentki
Moje wątpliwości dotyczące treści serii pozostają niezmienione. Czytając przygody Czaroliny, nie mamy czasu na nudę – akcja pędzi na łeb na szyję. Bohaterowie nieustannie muszą podejmować wiążące decyzję, zagrożenie nie mija, a niespodzianek jest bez liku. Dialogi są liczne i bywają skomplikowane, czasem dodatkowo wzbogacone o jakiś błąd językowy. Czytelnik może mieć również wątpliwości, czy taka liczba bohaterów jest uzasadniona – wszak tylko niektórzy odgrywają ważne role na komiksowej scenie. Podsumowując, dokończę czytanie serii o Czarolinie (m.in. z uwagi na przepiękne ilustracje), ale niestety – i mogę to przyznać już teraz – nie mogę jej zakwalifikować jako jedną z moich ulubionych.
Nasza ocena: 7,5/10
Piękne grafiki nie zneutralizują nazbyt wydumanej fabuły.Fabuła: 4/10
Bohaterowie: 7/10
Oprawa graficzna: 9/10
Wydanie: 10/10