Utalentowany Dan Slott wraz z Michaelem Allredem i jego żoną Laurą stworzyli pełną niewiarygodnych przygód opowieść o Silver Surferze. Czy drugi, a zarazem ostatni tom opowiadający o niezwykłej relacji Strażnika Kosmicznych Szlaków i Ziemianki będzie równie interesujący i zaskakujący?
Kosmiczne kasyno
W poprzedniej części Silver Surfer wraz z Dawn Greenwood zmierzyli się z kosmicznymi piratami, Nightmare’em, a nawet z samym Galactusem! Mogli przy tym liczyć na pomoc innych superbohaterów, takich jak Hulk i Doktor Strange, a nawet kilka razy mieszkańcy innych planet udzieli im wsparcia. Ta niesamowita para odkryła mnóstwo cudownych światów, choćby miejsce, z najlepszą lodziarnią we wszechświecie! Natomiast w drugiej części jest tego jeszcze więcej. Silver Surfer tym razem skorzysta z pomocy Spider-mana, a także Stwora, z którym najpierw będzie musiał się zmierzyć w pojedynku. Mało tego, w pewnym momencie pojawią się Avengersi! Co prawda protagoniści połowę tego grubaśnego tomu spędzą na Ziemi, ale odwiedzą też wiele nietypowych światów. Między innymi wybiorą się do międzygalaktycznego kasyna. Czy nawet tak potężny bohater jak Silver Surfer zdoła zwyciężyć w pokera? A co jeśli w przypływie szaleństwa zastawi nawet swoją deskę? Może to jednak lepsze niż spędzenie reszty życia w brzuchu kosmicznego wieloryba? A tak poza tym bohaterowie wybiorą się też w podróż w czasie. Jakby i tego było mało, na ich drodze ponownie stanie Pożeracz Światów, a także żądny zemsty Wojownik Zero!
Silver Surfer vs The Thing
Na kartach drugiej części sporo się dzieje. Po zażegnaniu jednego zagrożenia zaraz pojawia się kolejne. Po zwiedzeniu intrygującego świata zaraz lecimy do kolejnego, równie nietypowego. Przez to nie sposób się oderwać od tej historii. Co prawda z przerwami, ale przeczytałem całość jednego dnia. Z jednej strony była to na tyle dobra opowieść, że aż chciałoby się coś zostawić na później, a z drugiej na tyle ciekawa, że zabrakło mi cierpliwości, aby nie doczytać do końca! Zasługą tego, poza wciągająca fabułą, są też barwne postacie i żywe relacje między poszczególnymi bohaterami. Często dochodzi do zabawnych i krępujących scen, choćby podczas pierwszego spotkania pary protagonistów z Alicją Masters. Zresztą Dawn ma okazje się przekonać, że w życiu Surfera było więcej kobiet!
Biedroneczka i sreberko
Podobnie jak w przypadku pierwszej części każdy kadr zwraca uwagę swoimi niezwykłymi kolorami. Wszechświat wypełniony jest doprawdy tyloma barwami, że połowy nie jestem w stanie nazwać, natomiast poszczególne projekty planet, światów czy obcych form życia wyglądają wprost fenomenalnie. Jak choćby wielki kosmiczny wieloryb, wypełniony nietypowymi zarazkami i uroczymi przeciwciałami! Bardzo przypadł mi do gustu styl małżeństwa Allredów. Z wielką przyjemnością czytałem każdą stronę. Do wydania nie mam większych zastrzeżeń. Na końcu zamieszczono dwie okładki alternatywne oraz krótki, ale interesujący tekst twórców tego komiksu.
Czy warto udać się w podróż po czasie i przestrzeni?
Według mnie przygody Silver Surfera to po prostu kawał solidnej historii. Podoba mi się to, że dominuje tu motyw odkrywania światów, podróżowania po wszechświecie. Mam wrażenie wręcz, jakbym nie czytał komiksu o superbohaterze, a po prostu świetny, lekki komiks w klimatach science-ficiton. Zabrakło mi jedynie niespodziewanych i spektakularnych zwrotów akcji. Zamiast tego dostajemy to samo, co było już w pierwszym tomie, czyli podróżowanie po nowych światach, walki z superłotrami i gościnne występy innych herosów. Ostatecznie szczerze polecam wszystkim poznać przygody Silver Surfera i Dawn Greenwoodu, bo każdy znajdzie tu coś dla siebie. Autorzy płynnie przechodzą od komedii, przez solidne superbohaterskie mordobicie i dramaty rodzinne, aż po poruszająca zakończenie.