Spy x Family to tytuł, który zdobył rzesze fanów na całym świecie. Od samego początku można mieć zatem co do niego wysokie oczekiwania. Niestety historia superszpiega i jego fałszywej (jednak czy na pewno?) rodziny nie jest aż tak fascynująca, jak można by się spodziewać.
Kiedy agent musi założyć rodzinę
W świecie przedstawionym w mandze znajdują się dwa państwa, które – choć obecnie nie walczą – to lada moment mogą się w wojnie pogrążyć. Co oczywiste, każde z nich musi więc posiadać szpiegów na terenie potencjalnego wroga. I właśnie jeden z takich agentów jest głównym bohaterem historii. By nie dopuścić do konfliktu zbrojnego, musi wcielić się w rolę ojca rodziny i zbliżyć się do niebezpiecznego polityka.
Zrządzeniem losu adoptowana córeczka okazuje się czytającą w myślach esperką, zaś małżonka poza pracą urzędniczki trudni się także zabójstwami na zlecenie. Problem w tym, że ani szpieg – używający tu fałszywej tożsamości Loida Forgera – ani jego nowa partnerka życiowa – Yor Forger – nie wiedzą wzajemnie o swoich zajęciach. Inaczej ma się rzecz z ich przybraną córką – Anya potrafi czytać w myślach i sekrety jej nowych rodziców są dla niej niczym otwarta księga. Sama jednak doskonale radzi sobie z maskowaniem swojego talentu.
Informacje + brak zrozumienia = humor
Kilkuletnia Anya jest chyba najciekawszą i najlepiej oddaną postacią w mandze. Autor nie poszedł na łatwiznę i nie sprawił, że możliwość odczytywania myśli innych daje jej wszystko, czego by potrzebowała. Chociaż młoda bohaterka bez problemu może sprawdzić, o czym myślą rodzice i nauczyciele, to jednak jej rozumienie świata nie jest dorosłe. Świadomość, że tata jest szpiegiem, a mama zabójczynią, to ekscytująca sprawa. No i skoro przybrany ojciec chce powstrzymać wojnę, to znaczy, że trzeba mu pomóc… ale jednocześnie nie można zdradzić informacji o swoich mocach.
Zderzenie informacji ze świata dorosłych ze spojrzeniem dziecka jest interesujące i zabawne. Wielokrotnie prowadzi to do śmiesznych sytuacji i stanowi jedno ze źródeł humoru w Spy x Family. Nie jest jednak tak, by tylko mała Anya była komicznym akcentem w tej pozycji. Inne postacie – zarówno dzieci w szkole, jak i dorośli – także potrafią wywołać uśmiech.
Chociaż komiczne sytuacje są dość częste, to niestety mandze brakuje trochę, by być świetną komedią. Jako czytelnicy wielokrotnie podniesiemy kąciki ust, ale nie wiem, czy chociaż raz wybuchniemy prawdziwym śmiechem – trochę szkoda.
Historia nie wciąga dość mocno
Dużym brakiem w Spy x Family jest fakt, że przedstawiona opowieść nie angażuje nadmiernie odbiorcy. To nie tak, by fabuła była bezsensowna (chociaż często bywa naiwna lub nawet pretekstowa). Nie jest też tak, by niemożebnie nudziła. Są tytuły, od których ciężko się oderwać. Tu jednak jest to proste; w zasadzie w dowolnym momencie można zamknąć tomik i zająć się czymś innym.
Wyraziste postacie
Od strony wizualnej manga trzyma dobry, ale nie wybitny poziom. Zdecydowanym plusem są wyraziste i łatwe do rozpoznania postaci. Nie natrafiamy tu na bohaterów, którzy by przypominali siebie na tyle, by trudno ich było odróżnić. Kreska jest przyjemna dla oka i widać, że twórca wie, co robi.
Dodatkowa zaletą jest umieszczenie na czwartej stronie okładki (pod obwolutą) dodatkowych kadrów, które dokładają cegiełkę do obecnego w tej pozycji humoru.