Cyberpunk to niezwykle nośny temat od dobrych kilku lat. Czemu tak się stało, wszyscy doskonale wiemy. Tak czy inaczej, nie wszystkie wytwory kultury, które koncentrują się na tym temacie, są warte uwagi. Do tych dobrych można było z całym przekonaniem zaliczyć pierwszy sezon Altered Carbon. Pora zatem sprawdzić, jak wypada jego kontynuacja.
Podobnie jak szeroka rzesza ludzi na całym świecie, także i ja załapałem się na hype train, jaki rozkręcił się przy okazji doniesień medialnych dotyczących nowej produkcji CD Projekt RED. Hasło cyberpunk krążyło mi po głowie, aż wreszcie skierowało mój wzrok na pierwszy sezon Altered Carbon. Klimat był trochę inny, lecz setting się zgadzał. Cóż chcieć zatem więcej? Nie zastanawiając się długo, zabrałem się za oglądanie serialu i przyznam, że zrobił on na mnie niemałe wrażenie. Przy okazji odświeżyłem Łowcę Androidów, zarówno tego starego, jak i nowszego, co pozwoliło mi jeszcze bardziej zapuścić korzenie w tematykę cyberpunku. Hype train sunął pełną parą, na co wpływ miała oczywiście wysoka jakość Altered Carbon, które okazało się tym, czego potrzebowałem. Brudny, przesiąknięty korupcją świat, daleki od szczytnych założeń, jakie przyświecały budowaniu nowej rzeczywistości, wciągnął mnie bez reszty. Świetna, rozbudowana fabuła szła w parze z adekwatną grą aktorską, zwłaszcza w przypadku głównej roli. Joel Hinnaman wypadł świetnie w roli nieco cynicznego Ostatniego Emisariusza. Pasował do zadania lepiej niż odtwórca prawdziwego Takeshiego Kovaca. Złego słowa nie dało się powiedzieć także o reszcie obsady. Problem leżał jednak gdzie indziej, mianowicie serial tracił nieco na jakości w drugiej połowie pierwszego sezonu. Tak czy inaczej, jako całość wypadał dobrze. Jak jednak będzie z jego kontynuacją?

Źródło: tvline.com
Witaj w domu
Pomimo upływu lat, Takeshi Kovacs wciąż zmaga się ze swoimi demonami, które uparcie nie chcą go opuścić, a i on sam nie do końca chce się z nimi rozstać. Na dzień dobry Ostatni Emisariusz po raz kolejny zostaje wciągnięty w rozgrywki Matów. Jeden z nich wynajmuje Kovacsa do ochrony, lecz stan ten nie trwa zbyt długo. Takeshi daje ciała, Mat i jego współpracownicy padają trupem, a główny bohater wikła się w skomplikowaną intrygę, która sięga szczytu władzy. Po drodze okazuje się jednak, że przeszłość zaczyna doganiać naszego bohatera. Nie mogę powiedzieć, że fabuła jest banalna, wszak na przestrzeni tych kilku odcinków trafiło się parę ciekawych zwrotów akcji i wydarzeń, niemniej schemat jest niemalże identyczny, jak w poprzednim sezonie. Mamy więc elity, intrygę, a w pewnym momencie, w całym tym bałaganie, kluczową rolę odgrywają ludzie bardzo blisko związani z Kovacsem. Gdzieś już to widzieliśmy, prawda? Tak, w poprzednim sezonie.

Źródło: artofvfx.com
To tylko powłoki
Pewien powiew świeżości czuć natomiast w obsadzie. Pojawia się kilka nowych, ciekawych postaci, natomiast sam Takeshi Kovacs grany jest przez zupełnie innego aktora. Joela Kinnamana zastąpił Anthony Mackie, który niestety nie radzi sobie z postacią tak dobrze, jak jego poprzednik. Ostatni Emisariusz owszem był „mendą”, lecz mimo wszystko charakteryzował się pewną dozą charyzmy, co chroniło go przed byciem mrukiem. W drugim sezonie głównemu bohaterowi brakuje swoistego „pazura”, co sprawia, że jest on odrobinę przeciętny. Sytuację ratują inne postacie, a przede wszystkim komputerowy pomagier Kovacsa, czyli Poe (Chris Conner), który okazuje się być dużo bardziej ludzki, niż mogłoby się wydawać. Na pochwałę zasługuje również Torben Liebricht, odtwórca roli Pułkownika Carrery vel Jaegera, oraz Simone Missick, czyli łowczyni nagród, Trepp. Ciężko powiedzieć coś więcej o reszcie.
Cyber czy punk?
Świat w drugim sezonie Altered Carbon nie charakteryzuje ta sama głębia, co w poprzednim wydaniu. Oglądając kolejne odcinki, miałem nieodparte wrażenie, iż jest on jakiś taki sztuczny, jak tekturowa makieta. Nie jestem w stanie stwierdzić, skąd to uczucie, ale wygląda to tak, jakby producenci nie mieli za bardzo pomysłu na scenografię. Brakuje tu klimatu i odrobiny tego mroku, które miał w sobie pierwszy sezon. Udźwiękowienie także nie powala i można je uznać za przeciętne. W tej mierze nie ma nic, co wydaje się jakkolwiek porywające.

Źródło: gizmoblaze.com
Podsumowanie
Drugi sezon serialu Altered Carbon niestety nie jest tak dobry, jak poprzedni. Serial traci na klimacie, historia jest do bólu powtarzalna, a nowy odtwórca głównej roli nie jest w stanie sprostać klasie, jaką prezentował Joel Kinnaman. Ciężko nawet stwierdzić, czy tę produkcję można jednoznacznie określić mianem cyberpunkowej, gdyż w moim odczuciu znacznie bliżej jej do zwykłego science fiction. Pojawili się nawet kosmici.