Indyki rosną jak na drożdżach. Zdarzają się lepsze i gorsze ptaki, jak więc wypada nasza koleżanka w bikini?
Urokliwa waćpanna
Główną bohaterką jest Natasha, która jest córką Asmodeusza, potężnego władcy piekieł i teraz pragnie, by ta go uratowała. Jak zwykle w takich produkcjach bywa, opowieść jest tu tylko po to, żeby była. Nic odkrywczego ani ciekawego.
Grafika to typowy przykład pixel art. Ładnie wykonane animacje oraz postacie, więc wszyscy fani tych klimatów się odnajdą. Ogromną zaletą jest oprawa audio. W trakcie gry przygrywają nam mocne, metalowe kawałki, które idealnie pasują do tej produkcji, a do tego nakręcają do dalszego likwidowania demonów.
Gra zawiera też dużą dozę humoru. Żarciki, dwuznaczne teksty oraz niektóre animacje. Jeśli się zatrzymamy i nie będziemy nic robić, przez kilka chwil, to niektóre demony zaczną twerkować.
Strzelaj, zabijaj i się przebieraj
Gra jest typowym rogalikiem, bardzo podobna do Enter the Gungeon czy Nuclear Throne. Lądujemy na losowo generowanej mapie, zbieramy amunicję, różne wzmocnienia i likwidujemy wrogów. Dzięki temu nigdy nie zdarzy nam się, że dwa razy trafimy do tego samego pomieszczenia. Jednak nie jest to jakaś wybitna zmiana, ponieważ układ pomieszczeń to jedyne co się zmienia. Rodzaj przeciwników czy ich ilość jest niezmienna, podobnie jak same wizualne kwestie. Po pokonaniu wszystkich przenosimy się na kolejną planszę, gdzie znajdujemy ciekawe nakrycia głowy.
Maski są tutaj ważnym elementem gameplayu. Są przesiąknięte demoniczną mocą. Każda z nich daje nam wyjątkowe zdolności, a im więcej ich posiadamy, tym większy jest nasz pasek życia. Możemy między nimi się przełączać, co ułatwia potyczki z poszczególnymi przeciwnikami. Mamy kilka ich rodzajów np. strój inżyniera, który zapewnia możliwość stawiania wieżyczek czy strój ninja, zapewniający hak oraz niewidzialność. Odpowiednie zastosowanie tych umiejętności ułatwia przechodzenie poziomów.
Ciężka wyprawa
Gra jest piekielnie trudna. Nie wybacza żadnych, najmniejszych błędów. Nawet na najniższym poziomie trudności, ciężko jest nie zginąć. Produkcja jest brutalna, bo po śmierci nawet pod sam koniec poziomu wracamy do punktu wyjścia. Aha i mamy określone ilości możliwości zapisu, więc warto się zastanowić nad każdym ryzykiem.
Najmniejsze błędy tytuł kara i boleśnie przekonującym się, że jednak najlepszym sposobem, jest likwidowanie przeciwników pojedynczo. Rozgrywka ma szybkie tempo, jednak nie jest ono chaotyczne i można do walki podchodzić taktycznie. Do naszych dłoni zostanie oddane kilka różnych narzędzi siania zniszczenia; miecze, topory, kusze czy nawet pistolety na strzałki.
Przeciwników jest kilku, można ich policzyć na palcach obu rąk. Mięśniaki z ostrzami, półnagie sukkuby, oraz wszelkie piekielne pomioty. Najbardziej irytujący są czarownicy z głowami kozła, którzy spory obszar mapy zalewają ogniem. Do tego dochodzi kilku minibossów oraz bossów, z którymi mierzymy się po określonej ilości map. Ci mają dużo życia, specjalne zdolności i często przyzywają na pomoc pomniejszych sługusów. Brzmi znajomo prawda?
Wskocz do piekła
Produkcja jest dobrze wykonana, ciężko jej coś zarzucić. W oczy nie rzucają się żadne błędy, nie zdarzyło mi się, by w gra w jakiś sposób się zawiesiła czy wysypała do pulpitu. Niskie wymagania sprzętowe to zaleta dla słabszych sprzętów i duża możliwość, by twórcy przenieśli produkcję na urządzenia mobilne.
To Hell with Hell nie wyróżnia się też niczym specjalnym i to jest jej największa wada. Wszelkie mechaniki, rozgrywka czy nawet warstwa wizualna – już to widzieliśmy. Jeśli jednak lubicie takiego typu rogaliki, gry, które są wymagające, to warto się nad tą produkcją zastanowić. Diablica nie jest tak kusząca jak się wydaje i niezbyt przyciąga do domeny władcy ciemności.