Prodigy Tactics posiada piękną grafikę i animacje, ciekawą mechanikę walki i kilka trybów rozgrywki. Niestety bardzo szybko staje się nudne.
Trzeba podejść taktycznie
Jak sama nazwa wskazuje, mamy do czynienia z grą taktyczną, w której musimy dobrze zaplanować starcia z przeciwnikami. Produkcja oferuje masę różnych postaci, tryby singleplayer i multiplayer, w którym możemy zmierzyć się ze znajomymi lub losowymi graczami. Grając samemu, mamy do wyboru tryb fabularny, trening lub Bastion. W trybie wieloosobowym toczymy niezobowiązujące pojedynki oraz mecze rankingowe.
Zasady rządzące rozgrywką poznajemy za sprawą rozbudowanego samouczka, podzielonego na sześć rozdziałów. Każdy jest poświęcony innemu aspektowi rozgrywki. Z opanowaniem wszystkich zasad niestety miałem dość spory problem ze względu na brak dokładnych informacji, jak działają umiejętności postaci. Z tego powodu podczas początkowych etapów grałem nieco chaotycznie, mając nadzieję na to, że czegoś się nauczę na zasadzie prób i błędów. Taki styl gry okazuje się skuteczny tylko w początkowych etapach trybu fabularnego. Potem do walki trzeba podejść bardziej taktycznie.
Pojedynki są rozgrywane w turach – każda strona ma dwanaście pól, na których rozstawione są postacie i przeciwnicy. Od ustawienia zależy, jakie akcje będziemy w stanie podjąć. Kiedy przeciwnik atakuje, podejmujemy decyzje czy przyjąć postawę obronną i znacznie obniżyć obrażenia, czy skupić się na ataku. Przypomina to nieco szachy, w których nie możemy wybrać postaci. Czasami może to prowadzić do absurdalnych sytuacji, kiedy na przykład zostaje nam do ubicia ostatni przeciwnik, który wszystko blokuje lub w każdej swojej turze się leczy.
Harmonia i Dysonans
Ciekawą mechaniką Prodigy Tactics jest wykorzystywanie efektów Harmonii i Dysonansu. Podczas walki na polach pojawiają się odpowiednie symbole. Ustawienie postaci na tych polach daje nam korzyści podczas walki. Harmonia jest zdecydowanie bezpieczniejsza: kiedy przeciwnik atakuje, pozwala aktywować tarczę obronną, ale nie można z niej korzystać kiedy postać stoi na polu Dysonansu. Dzięki Dysonansowi zadajemy większe obrażenia i możemy przywrócić więcej punktów zdrowia, ale jest to ryzykowne. Im więcej pól tego typu znajdzie się na planszy, tym większe ryzyko, że dojdzie do eksplozji. Z taktycznego punktu widzenia lepiej trzymać się przy Harmonii, ponieważ mamy większą możliwość kontrolowania sytuacji. Zdarzało mi się ryzykować, licząc na to, że przeciwnik w końcu sam wysadzi się w powietrze. Takie rozwiązanie może być satysfakcjonujące, jednak zbyt ryzykowne na dłuższą metę.
W walkach zdobywamy doświadczenie, zarówno po wygranej, jak i przegranej bitwie. Doświadczenie najłatwiej zdobywa się w trybie treningowym, gdzie możemy wybrać dowolnych bohaterów i mierzymy się z niezbyt silnymi przeciwnikami. Wyzwanie może stanowić tryb Bastion, gdzie przeciwnicy przychodzą falami. Poziom postaci oczywiście przekłada się na punkty, które inwestujemy w statystyki postaci. W dowolnym momencie możemy je również zresetować i przydzielić punkty na nowo.
Gra oferuje również tryb fabularny pozwalający poznać historię Elae. Przedstawiona opowieść jest niestety bardzo sztampowa i nie oferuje niczego wyjątkowego. Wydaje się tylko pretekstem do toczenia kolejnych walk, które do tego czasu zdążyły już mi się znudzić. Wolne tempo rozgrywki nie pomagało i mimo, że każda akcja gracza i przeciwników jest pięknie animowana, oglądanie ich kilkadziesiąt razy potrafi irytować. Graficznie gra prezentuje się bardzo ładnie, wygląd postaci i otoczenia zostały należycie dopracowane.
Podsumowanie
Prodigy Tactics oferuje wyjątkową mechanikę korzystania z przewidywalnego systemu Harmonii i chaotycznego Dysonansu, które w ciekawy sposób wpływają na losy toczonych przez gracza bitew. Jeśli lubicie taktyczne podejście do walk i odkrywanie zależności między poszczególnymi postaciami, gra może przypaść wam do gustu.
[KONKURS!] Mamy dla Was do wygrania dwa klucze do gry! Wystarczy, że w komentarzu napiszecie o swoim ulubionym tytule oferującym turowe starcia. Nagrodzimy najciekawsze odpowiedzi, ale spieszcie się – macie czas do piątku 26.10.2018