Mroczny głos na scenie horroru
Małe miasteczko, oddalone o dwie godziny drogi od Manhattanu, to miejsce, które jest przekleństwem i przeznaczeniem. Jeśli tutaj się urodziłeś, musisz pozostać tu na zawsze. Jeśli dopiero przybyłeś, nigdy już nie wyjedziesz. Od ponad trzystu lat mieszkańców ów miasta nęka wiedźma z zaszytymi ustami i oczami, okute w łańcuchy siedemnastowieczne truchło kobiety. Wałęsa się ona po chatach, domach i domostwach, staje przy dziecięcych łóżeczkach, czuwa aż do samego rana. Pozostaje modlić się, aby nigdy nie otworzyła oczu. Tytułowa organizacja – Hex – dba o to, aby świat nie usłyszał o ciążącej nad miastem klątwie, podczas gdy miejscowe władze konsekwentnie budują atmosferę strachu, utrzymując jednocześnie swoje autorytarne rządy. Kwarantanna ograniczająca mieszkańców miasta postrzegana jest jednak przez młodych ludzi jako ułuda; nie akceptują oni przymusowego zamknięcia. Steve i jego koledzy zaczynają się buntować. Ich nieroztropny czyn, wynikający z pierwotnych instynktów, sprowadza na miasto ogromne niebezpieczeństwo.
Ten rok należy do Ciebie!
Thomas Olde Heuvelt wkroczył na literackie salony pewnym krokiem i szybko zyskał uznanie polskich czytelników (m.in. za sprawą recenzowanej niedawno powieści Echo). Zainteresowanie jego twórczością będzie rosło… Fantastycznie mroczny klimat, plastyczne opisy, ale i zaskakujące zwroty akcji to znaki rozpoznawcze Hexa. Heuvelt debiutuje, a nam – czytelnikom – ciężko uwierzyć, że robi to w takim (dobrym!) stylu. Powieść ma nieco ponad 400 stron i trzyma w napięciu przez cały ten czas. Ostatnie kilkadziesiąt stron to natomiast kulminacja pomysłów i grom zaskoczeń – nie uwierzycie, jak bardzo może oddziaływać na Was słowo pisane. Czytając książkę późnym wieczorem czy nocą, nie unikniemy uczucia lęku – jest klimat, więc są i ciarki. Walka z zabobonami przywodzi na myśl średniowiecze, a praktyki mieszkańców miasta przyprawiają o mdłości. Wyobraźnia szaleje, a to wpływa na intensywność wrażeń podczas lektury.
Nadal powieść grozy
Czytamy na okładce, że książkę rekomendują (no, zachwycili się…) Stephen King i George R.R. Martin. Czy w takiej sytuacji możemy przejść obok niej obojętnie? Odpowiedź nie zaskakuje. Recenzowana lektura to must have tego roku, jeśli lubicie powieści z pogranicza thrillera i horroru. Bardziej drobiazgowi czytelnicy zaobserwują na pewno, że niektóre z pomysłów autora wydają się nieco odtwórcze, ponadto nie pozostawia on domysłów – wszystko zostaje wyjaśnione, czasem może zbyt wcześnie? Powieść wpisuje się w grono tych, które są tworzone dla masowego czytelnika i łatwo się sprzedają – małe amerykańskie miasteczko, niewyjaśnione koszmary z przeszłości, trochę o relacjach międzyludzkich, słabościach i przerażeniu. Przetłumaczona przez Piotra Kusia (Ludzie cienia, Kolejne upiorne opowieści po zmroku, Niechciany gość) książka z łatwością przykuwa jednak naszą uwagę i to nie tylko z powodu niezwykle mrocznej okładki czy znajomego nazwiska. Staje się ona niejako obietnicą tego, co najstraszniejsze.