Walka z najeźdźcami z kosmosu wymaga stworzenia jak najskuteczniejszego oręża. Jednak, który wariant jest do tego najlepszy? Odpowiedź na to pytanie przyniesie projekt HYPERGUN.
Jest rok 2037. Ludzkość stoi u progu zagłady zgotowanej im przez hordy obcych. Choć sytuacja wygląda beznadziejnie, wciąż tli się nadzieja, bowiem w korporacji DevTech Labs trwają badania nad super bronią mającą unicestwić wrogich najeźdźców. Zatrudnieni tam naukowcy w pocie czoła pracują nad stworzeniem najbardziej śmiercionośnego karabinu poprzez testowanie różnych wariantów w symulacji do złudzenia przypominającej… Grę na VR.
Cisza, spokój i rozwałka
W produkcji studia NVYVE Studios wcielamy się w Deweya Owensa, firmowego stażystę, który w weekend wdarł się do siedziby swojej firmy, by odprężyć się przy strzelaniu do kosmitów w wirtualnej rzeczywistości. Gra nie wprowadza nas w fabułę pełną zwrotów akcji i intryg, czy wciągającą historię, stawiając na skromne przedstawienie sytuacji. Główny nacisk został tu położony na szybką i intensywną akcję przerywaną wizytami w siedzibie korporacji, gdzie w ciszy możemy odsapnąć, odblokować dodatkową zawartość oraz podejrzeć nasze statystyki i postępy w grze.

Prawdziwi bohaterowie nie noszą peleryn
Budynek DevTech Labs składa się z kilku pomieszczeń, wśród których możemy znaleźć skład z odkrytymi przez nas elementami uzbrojenia, laboratorium gdzie odnajdziemy opisy napotkanych w czasie symulacji obcych, salę z ekranami prezentującymi nam nasze postępy, top 5 najlepszych wariantów przetestowanego przez nas uzbrojenia, maszyny umożliwiające nam zmianę klas i ich umiejętności oraz kilka pokoi i hal nie mających większego znaczenia dla rozgrywki. Jako że włamaliśmy się do biurowca w weekend, nie uświadczymy tu innych pracowników, co nie oznacza, że nie warto zajrzeć w pozornie nic nieznaczące kąty. Wszędzie porozrzucane są komputery, tablety i kartki samoprzylepne zawierające treści w dość zabawny sposób komentujące korporacyjną rzeczywistość. Znaleźć tu możemy chociażby takie smaczki, jak narzekania na współpracowników, spam a’la książę pragnący podzielić się swoim absurdalnym majątkiem czy ogłoszenie o pracę, które wymaga od kandydata między innymi umiejętności noszenia sześciu gorących kubków kawy jednocześnie.

Jescze więcej symulacji
Sytuacja diametralnie zmienia się w momencie wkroczenia w symulację, gdzie będziemy testować kolejne mordercze rozwiązania. Składa się ona z labiryntu pomieszczeń, tworzonego z gotowych elementów, rozmieszczonych losowo przy każdym ponownym rozpoczęciu zabawy. Pokoje wchodzące w jej skład są bardzo powtarzalne, lecz nie stanowi to wady produkcji, gdyż perfekcyjna znajomość ich wyglądu oraz rozmieszczenia ramp i wybuchowych beczek jest jednym z kluczy do osiągnięcia zwycięstwa. Wstąpienie do każdego z nich automatycznie przywołuje dość spore ilości przeciwników, rzucając nas od razu w szaleńczy wir walki, pozwalając nam na dalszą eksplorację dopiero wtedy, gdy oczyścimy daną lokację. Z pokonanych oponentów, jak i niektórych pojemników gęsto walających się pod ścianami, mogą wypaść nam kolejne ulepszenia do karabinu (jak na przykład rakiety, piły tarczowe czy wyrzutnię wybuchowych, wywołujących łezkę nostalgii bananów), klucze do większych skrzynek, pieniądze do wykorzystania w marketach wewnątrz symulacji, paczki punktów życia i tarczy, czy walutę niezbędną do odblokowania umiejętności, nowych klas czy innych rzeczy dostępnych już poza wirtualną rzeczywistością.

Statystyk nigdy dość
Sterylne biura i neony
Podobnie jak z natężeniem akcji, tak i graficznie HYPERGUN wyraźnie dzieli się na dwa typy wizualnych odczuć. W momencie gdy spokojnie eksplorujemy kolejne pomieszczenia biurowe i fabryczne, w oczy rzuca się dość mocna ich sterylność. Wszystko jest czyste, pozbawione drobniejszych detali i nawet walające się gdzieniegdzie puszki oraz pudełka po pizzy zdają się być pieczołowicie ułożone i na wszelki wypadek wyczyszczone z jakichkolwiek śladów użytkowania. Więcej drobiazgów możemy uświadczyć jedynie w sali z maszyną do wywoływania symulacji, choć i tam panuje nienaganny porządek. W oczy rzuca się też niespójność jakości oprawy, gdyż spoglądając na maszynerię, ściany pomieszczeń czy tablice ze statystykami widzimy całkiem ładne wykonane, w zupełności odpowiadające dzisiejszym standardom, jednak przy spojrzeniu z bliska na szczegóły pomniejszych obiektów dostrzec możemy wyjątkowo marnej jakości tekstury, przez co smakowita pizza nawet dziesięć lat temu mogłaby być uznana za bardzo brzydką. Muzyka z kolei, prócz prostej melodii w holu wejściowym, w ogóle tu nie występuje, co doskonale pasuje do tego, że nasza postać wdarła się tu w weekend, gdy nikt inny nie pracuje.

Symulacja w toku
Wszystko zmienia się, gdy wstępujemy w wirtualną rzeczywistość. Dość ciemne pomieszczenia rozświetlone są przez dziesiątki różnokolorowych neonów, a nawałnica oponentów przez długi czas nie pozwala nam przyjrzeć się temu, co nas otacza. Tu również panują sterylne warunki, jednak w tym przypadku dobrze oddają one klimat symulacji, służącej wszak do badań naukowych, a nie rozrywki. Prostota i wyrazistość pozwalają skupić się na walce oraz nie rozpraszają przy wyszukiwaniu nowych elementów do naszego oręża. Elektroniczna muzyka towarzysząca nam do samej śmierci, która jest tu zjawiskiem nader częstym, doskonale komponuje się z barwnymi światłami i prostymi, zbudowanymi z blach ścianami, przez co likwidowanie kolejnych fal przeciwników staje się jeszcze przyjemniejsze.

Tak, ja też jeszcze nie dotarłem
Łatwo nie będzie
Rozgrywka w HYPERGUN nie należy do łatwych. Każdorazowe wejście w symulację wrzuca nam do ręki podstawową broń z jednym, kompletnie losowym ulepszeniem. Niezależnie od tego jak dużo czasu spędziliśmy z grą, nasze osiągnięcia nie wpływają na jakość naszego protagonisty, a lepsze radzenie sobie z wyzwaniami zależy wyłącznie od tego, jak sami dobrze poznaliśmy pomieszczenia, wrogów i możliwości sterowanego przez nas bohatera. Nawet odblokowanie nowych umiejętności i klas postaci nie ułatwia zadania, a jedynie daje możliwości podejścia do niego w nieco inny sposób. Same dodatki do broni często wpływają w niewielkim stopniu na siłę naszego rażenia, choć trzeba przyznać, że w odróżnieniu od magazynku z masła, doczepiane rakiety dość mocno wpływały na sam sposób podejścia do morderczych obcych. Zaznaczyć też należy, że produkcja NVYVE Studios nie wybacza błędów i pasek naszego życia może skurczyć się bardzo szybko.

Taki tam sobie kolos
Nie można nie zauważyć, że gra pod wieloma względami sztucznie przedłuża czas, jaki przyjdzie nam z nią spędzić. O ile niska częstotliwość wypadania z wrogów nowych ulepszeń i wpływa jedynie na trudność rozgrywki, tak inaczej jest z elementami do odblokowania poza symulacją. Aby cieszyć się nowymi umiejętnościami czy klasami postaci, potrzebne jest zdobycie odpowiedniej ilości waluty, ta jednak wypada bardzo rzadko, przez co zmuszani jesteśmy do ciągłego powtarzania poziomów.
HYPERGUN to produkcja wymagająca, stawiająca na intensywną i szybką akcję oraz wymagająca od gracza ciągłego uczenia się i doskonalenia swojej znajomości mechanik gry. Dla miłośników wymagających potyczek może ona stanowić nie lada gratkę, dla bardziej stonowanych osób rozgrywka może być uznana za uporczywy grinding, jednak zdecydowanie spełnia założone przez siebie cele i z pewnością znajdzie własne grono oddanych fanów.

Witamy w HYPERGUN