Marynarz kochający szpinak i Olivię. Przyjaciel Wimpy’ego i największy wróg Bluto. Zawsze z fajką w zębach i zamkniętym okiem. Taki właśnie jest Popeye, który w tym roku obchodzi swoje dziewięćdziesiąte urodziny. Z tej okazji powspominajmy tego zasłużonego żeglarza.
Popeye pochodzi z Polski!
17 stycznia 1929 roku Elzie Crisler Segar, twórca komiksu Thimble Theatre, potrzebował do jednego z numerów marynarza, który przewiózłby brata Oliwki, Castora, na Wyspę Kostek Do Gry. Ów żeglarz rzucił tekst: „Ja think I’m a cowboy?”, a później skradł całe show i został głównym bohaterem cyklu. Szybko dostał też swoją kreskówkę i filmy krótkometrażowe. Na imię miał oczywiście Popeye i przez lata był ikoną popkultury, a dziś nazwać go możemy postacią kultową zarówno w świecie komiksu jak i animacji.
Nasz charakterystyczny siłacz, który zawsze kojarzył się nam będzie przede wszystkim ze szpinakiem, wzorowany był ponoć na niejakim Franku „Rockym” Fiegelu, marynarzu mieszkającym w Chester w stanie Illinois, rodzinnym mieście Segara. Facet wsławił się swym zamiłowaniem do bójek i trzymania fajki w zębach. Nie posiadał też jednego oka, ale uśmiechał się w niemalże komiksowy sposób. Co ciekawe, Frank z pochodzenia był Polakiem. Syn Anny i Bartłomieja Figlów urodził się w naszym kraju i wyemigrował na obczyznę, gdzie zmarł w 1947 roku. Na jego nagrobku znaleźć można rysunek Popeye’a. Podobno autor komiksu dość często wysyłał Fiegelowi pieniądze, w zamian za dostarczanie inspiracji. Warto jeszcze wspomnieć, że początkowo w Polsce Popeye znany był jako… Marynarz Kubuś oraz Ferdek. Takie tytuły miały bowiem seriale animowane z jego udziałem.

Źródło: factsverse
Brutalny marynarz
Popeye zadebiutował w komiksie i przez kilka lat był z nim związany. Jak się okazuje, przedstawiono go tam nieco inaczej niż później w kinie i telewizji. Wprawdzie w wyglądzie różnica polega jedynie na tym, że marynarz pierwotnie nie posiadał jednego oka, podczas gdy w serialu zwyczajnie jedno trzyma zamknięte, ale robi na zmianę, więc najwyraźniej posiada ich parę. Zeszytowy żeglarz ma dość ciemną przeszłość. Odwiedził bowiem od środka wszystkie portowe więzienia (prócz tego w Monte Cassino, o czym sam wspomina). Jest silny nawet bez szpinaku i chętnie z tego korzysta. Jeśli ktoś wchodzi mu w drogę, potrafi nie tylko przywalić z pięści. Postrzelony w plecy sam wyjął sobie pocisk i kazał ją połknąć strzelającemu. Zresztą akurat z bronią palną Popeye ma w komiksach często do czynienia. W jednym ze szpitali okazuje się, że nosi w sobie już około 38 kul! Co więcej, bohater wbijał sobie zatrute strzały w gardło, by udowodnić swą moc. Zdarzyło mu się zabić przypadkiem niewinnego konia, a w jednym z numerów nawet uśmiercił przeciwnika, wbijając mu strzałę prosto w brzuch i kompletnie nic sobie z tego nie robił. Przy okazji żeglarz bywa też sprośny i pazerny na pieniądze: a to opowiada o „atrakcyjnych anielicach w niebie”, to znów zamiast miliona dolarów za uratowanie zakładników żąda aż pięciu! I choć w komiksach często daje też mądre rady, a czasem nawet niesie pomoc innym, za co nazywany jest „marynarzem o złotym sercu”, to wygląda tu bardziej jak antybohater. A to wszystko przez zamiłowanie jego twórcy do czarnego humoru.

Źródło: pinimg
Szpinakowa propaganda
Popeye dość szybko wkradł się do świata popkultury i został w nim na dobre. Jego twórca zmarł zaledwie dziewięć lat po stworzeniu swej najsłynniejszej postaci, ale liczne studia szybko przejęły prawa do naszego żeglarza. Animacje z jego udziałem kręcone były w latach 1933-1962. Powstało wówczas niemalże 400 odcinków. Dodatkowo mieliśmy także filmy pełnometrażowe: aktorskiego Popeye’a z 1980 roku z Robinem Williamsem w roli głównej oraz animowaną Wyprawę Popeye’a: W poszukiwaniu Tatki z 2004 roku.
W przeciwieństwie do komiksu, w serialu marynarz swoją siłę czerpie ze szpinaku. A skąd wzięło się to zielone warzywo? Otóż już w swych rysowanych na papierze przygodach, żeglarz zwykł unikać odpowiedzi na pytanie o swojej sile. Gdy wybił cały oddział wrogów, nonszalancko stwierdził tylko: „Jadam szpinak”. Twórcy kreskówki postanowili skorzystać z tego oświadczenia i dali bohaterowi puszkę z tym warzywem na stałe do ręki, chcąc tym samym zachęcić dzieci do jedzenia tej niezbyt lubianej potrawy.

Żródło: storypick
Z kącika Nostalgeeka
Oczywiście ja, jako dzieciak lat 90., również oglądałem przygody Popeye’a. Czasem zdarzało mi się trafić na niego w telewizji, w jakiejś zagranicznej stacji. Najczęściej jednak miałem okazję śledzić jego poczynania dzięki kasetom VHS. Co zapamiętałem z tamtych lat? Chyba to, co i my wszyscy. Bez problemu przypomnieć sobie mogę zarówno samego żeglarza, jak i jego ukochaną Olivię, wiecznie jedzącego hamburgery przyjaciela Wimpy’ego, największego wroga Bluto, sprawiającego kłopoty Groszka i dziwacznego stworka Jeepa. Po latach zastanawiam się oczywiście w jaki sposób Popeye trzymał fajkę, skoro usta miał z drugiej strony i odtwarzam w pamięci jego charakterystyczny śmiech i pioseneczkę z intro (I’m Popeye The Sailor Man). A motyw ze szpinakiem? Na mnie działał. Jako dzieciak byłem pewien, że wystarczy zjeść puszkę tego warzywa, a mięśnie natychmiast same mi urosną. I mama oczywiście na moją prośbę przygotowała dla mnie te zielone liście. Oczywiście efekt nie był taki, o jakim marzyłem, ale okazało się, że sama roślina nie jest taka zła i jadam ją do dziś.

Źródło: bookofdaystales
Dwieście lat!
Jak się okazuje, przygody Popeye’a nadal powstają. W ubiegłym roku dostaliśmy kolejny film 3D opowiadający o jego przygodach. Trafiają się też krótkie odcinki, w których, o zgrozo, wyjęto marynarzowi fajkę z ust. Osobiście miło wspominam te starsze animacje, które oglądałem w młodości. Choć telewizyjny Popeye wydaje się słabeuszem w porównaniu ze swym komiksowym pierwowzorem, to nie ulega wątpliwości, że obaj są dziś ikonami i kultowymi postaciami, które wspominać będziemy jeszcze długo. Pewnie nawet za 110 lat, kiedy bohaterowi wybije dwusetka, czego oczywiście mu życzymy. Najwyraźniej szpinak, to nie tylko siła, ale i długowieczność.