W Świecie Akwilonu Nicolas Jarry do tej pory koncentrował się na walecznych krasnoludach i elfach. Teraz przyszła kolej, aby do głosu dopuścić brutalnych, okrutnych orków. Czy słusznie jeden z cykli został poświęcony zielonoskórym?
Zielonoskórzy kontra ghule
Turuk budzi się w nieznanym mieście. Jakby tego było mało, znajduje się na wyspie, a orkowie nie lubią wody. To nie koniec kłopotów, bo ktoś do niego strzela z łuku, a gdy chowa się w podziemiach, przekonuje się, co się stało z mieszkańcami tego miasta. Otóż ludzie zamienili się w ghule. I tak pierwszy tom Orków i goblinów opowiada o próbie przetrwania w osadzie opanowanej przez stwory przypominające typowe zombie. Ogólnie podczas czytania tego komiksu, zwłaszcza przy niektórych scenach, nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że oglądam Jestem legendą w świecie fantasy. Chociaż dochodzi tutaj jeszcze ciekawy motyw kruchego sojuszu zawartego między zielonoskórymi a ścigającą ich strażniczką więzienną. Niestety, choć przygoda była ciekawa, tak zakończenie zawodzi na całej linii. Według zapewnień z końca tomu poszczególne części tej serii będą samodzielnymi historiami, a ja chciałbym się dowiedzieć, w jaki sposób Turuk wydostał się z bagna, w jakie wpadł na końcu tego komiksu. Niestety, pozostaje jedynie zapewnienie protagonisty, że nie tak zakończyła się jego historia.
Przystojna orkowa morda
Jeżeli chodzi o oprawę graficzną, to warto zwrócić przede wszystkim uwagę na paskudne orcze mordy i wyróżniającą się twarz protagonisty. Od razu widać, że nie jest on orkiem czystej krwi. Przez to nie dziwi zupełnie, że przedstawicielki płci pięknej mogą ulec jego urokowi. Pierwszy komiks z serii Orki i gobliny jest najkrótszy z całego Świata Akwilonu. Zamiast tego na końcu zamieszczono szkice bohaterów, którzy pojawią się w następnych tomach. I jeśli mam być szczery, to każdy z pięciu kolejnych protagonistów zapowiada się na jeszcze ciekawszą postać niż Turuk. Szczególnie nie mogę doczekać się przygód goblinów, w tym złodzieja Mytha. Ponadto z krótkiego tekstu poprzedzającego szkice można dowiedzieć się, co spowodowało, że powstała seria poświęcona zielonoskórym.
Czy warto poświęcić osobną serię zielonoskórym łotrom?
Orki i gobliny są kolejną ciekawą historią rozgrywającą się w świecie Akwilonu. Ta historia nie była tak dobra, jak epickie opowieści skupione na krasnoludach, ale dobrze, że autorzy oddali też głos zielonoskórym. Zwykle ta rasa jest przedstawiana w negatywnym świetle i tutaj też raczej nie można po nich niczego dobrego oczekiwać. Niemniej taki Turuk, choć jest draniem, to może za sprawą swoją przystojnej, jak na orka aparycji, potrafi wzbudzić sympatię w czytelniku. Na pewno bardzo zaciekawiły mnie krótkie opisy przedstawiające kolejnych bohaterów z tego cyklu. Z niecierpliwością będę czekał na drugi tom, bo protagonistą będzie goblin zajmujący się złodziejskim fachem, a przypominający z wyglądu Styxa z gry komputerowej Styx. Master of shadow.