Jego ojciec i matka byli misjonarzami „Dzieci Boga”. Sekta ta łączyła wiarę w Boga z rozwiązłością. Członkowie musieli dzielić się partnerami. Bottomowie mieszkali bardzo biednie i mieli niskie dochody. Nasz dzisiejszy bohater ma trzy siostry, o imionach odpowiednich dla dzieci hipisów – Liberty Mariposa (Wolny Motyl), Summer Joy (Letnia Radość), Rain Joan of Arc (Deszczowa Joanna D’arc) są również aktorkami. Joaquin miał też brata o imieniu River, utalentowanego artystę, którego nazywano nawet nowym Jamesem Deanem. I, tak samo jak Dean, zmarł bardzo młodo.
Ojciec rodziny, John Bottom, zmienił nazwisko w 1977, kiedy rodzina zaczynała nowe życie w Los Angeles. Powodem zmiany było to, że w sekcie z której uciekli, dzieci były ofiarami pedofilii. From the bottom to the top, niczym feniks z popiołów powstała rodzina Phoenicsów. Jednak w tamtym czasie cała rodzina klepała jeszcze większą biedę, byli bezdomni i spali w samochodzie. Aby zarobić pieniądze, grali i śpiewali na ulicy. Tam odkryła ich agentka Iris Burton. Niedługo potem zaczęła się kariera aktorska rodzeństwa. Młody Joaquin nazywał się wtedy Leaf (Liść), i wraz z bratem i siostrą Summer debiutowali w serialu Siedem narzeczonych dla siedmiu braci (1982). Natomiast jego debiut kinowy to Kosmiczny obóz (1986). Za kolejny film Spokojnie, tatuśku dostał nominację do Young Artist Award.
Karierę aktora przerwała śmierć starszego brata (z powodu przedawkowania narkotyków). Joaquin był świadkiem tego zdarzenia i sam zadzwonił po pomoc. Był rok 1993. To zdarzenie spowodowało, że na jakiś czas wycofał się z branży. Powrócił w 1995 rolą w Za wszelką cenę, następne było m.in. Abbotowie prawdziwi, Droga przez piekło czy słynne Osiem milimetrów.
Stał się znany na całym świecie po roli cesarza Kommodusa w Gladiatorze. Za ten film otrzymał nominację do Oscara. Drugą nominację dostał za rolę Johnny’ego Casha w obrazie Spacer po linie. Przy okazji ujawnił swój talent muzyczny, osobiście śpiewając wszystkie szlagiery. W 2008 kolejny raz wycofał się z rynku, by powrócić filmem Mistrz (trzecia nominacja do Oscara).
Ale to wszystko przyćmiła jedna rola, do której był wprost stworzony. Komiksowy bohater Joker i rola tytułowa, za którą dostał nie tylko nominację, ale i nagrodę Oscara. Kiedy w filmie mówi:
Każdy jest okropny w tych czasach. To wystarcza, żeby każdy zwariował. Wszyscy wyją i krzyczą na siebie. Nikt nie jest już uprzejmy. Nikt nie myśli, jak to jest być drugą osobą –
to jest nam go prawie żal, mimo że zabijał bez litości. A dalej:
Co dostaniesz, kiedy skrzyżujesz chorego psychicznie samotnika ze społeczeństwem, które go porzuca i traktuje jak śmiecia?
Można by odpowiedzieć, że dostajesz kogoś, kto nie ma już żadnych hamulców. Phoenix jako Joker wydobył z siebie takie pokłady szaleństwa, że wychodzimy z kina oszołomieni, nie wiedząc co czuć. Najlepsze jest to, że choć początkowo aktor zarzekał się, że nie lubi sequeli, dał się jednak przekonać. I podpisał umowę na dwie kolejne części. Czy dojdą do skutku? Czas pokaże.
To aktor trzymający się na uboczu głównego nurtu, artysta który przeszedł trudną drogę. Ale dzięki temu, kiedy pojawia się na ekranie, nie można oderwać od niego oczu, po prostu hipnotyzuje widza. Oprócz rodzinnej skłonności do autodestrukcji, jest wyznawcą teorii, że należy całkowicie oddać się roli. Dlatego po roli Johnny’ego Casha musiał niestety popadł w alkoholizm. Po filmie Joker nabawił się z kolei stanów lękowych, słyszał głosy…
Wielką cenę płaci się za geniusz, nie sądzicie? Aby jednak nie kończyć urodzinowego artykułu tak smutno dodam, że Joaquin znalazł w końcu szczęście. On i aktorka Rooney Mara doczekali się we wrześniu tego roku ślicznego synka. I dali mu na imię River.