Kiedy kupiliśmy już wymarzoną mechaniczną klawiaturę, błyskającą w rytm muzyki dwudziestoma milionami kolorów, gamingową myszkę o czułości 16 000 DPI i ultrapanoramiczny monitor o wielkości 34 cali, czas na wybór fotela, dzięki któremu nasze dolne części ciała jeszcze rzadziej będą wystawiane na słońce. Mam dla Was piekielnie dobrą propozycję.
Mowa o fotelu X-Fighter z serii Diablo Chairs, który otrzymaliśmy do testów. To drugi, po X-One Horn model, jaki znajduje się w redakcji. Obydwa mają wady i zalety, więc debata nad wyższością jednego lub drugiego była długa, zażarta i… nierozstrzygnięta.
Paczka z diabłem na pudle
Kiedy do biura dotarł długo wypatrywany kurier, nie byliśmy pewni, co tak naprawdę nam przywiózł. Ważące 24 kilogramy pudło o długości prawie 130 centymetrów wzbudziło respekt w całej redakcji. Diabelskie logo i stojący przy biurku Mateusza X-One Horn, dały nam namiastkę tego, czego można się spodziewać po zawartości „paczuszki”.
Stylistyka foteli Diablo z założenia ma być agresywna, jednak w porównaniu z X-Fighterem, nasz dotychczasowy „rogacz” wygląda jak baranek a nie szatan. Jeśli nie potraficie sobie wyobrazić, w jaki sposób krzesło można określić dynamicznym, musicie zobaczyć ten fotel na żywo. Do testów otrzymaliśmy białą wersję kolorystyczną, którą i tak można określić jako dość stonowaną. Podejrzewam, że model czerwony ma dodatkową funkcję wypalania oczu.
Zrób to sam
Wypakowanie fotela z pudła i złożenie go zajęło mi raptem kwadrans (z pewnym haczykiem). Wszystkie części i narzędzia są oczywiście w zestawie. Dodano nawet jakieś „zapasówki” – no, chyba że zapomniałem czegoś przykręcić…
Jeśli chodzi o instukcję, to montaż jest na tyle intuicyjny, że można by poradzić sobie nawet bez niej. Trochę problemów przysporzył element mający zasłonić śruby trzymające oparcie fotela. Do jego zamontowania przydałby się rentgen, ale efekt po 30 próbach trafienia wkrętem w niewidoczny otwór wynagradza tą drogę przez mękę.
Znaleźć oparcie w … diable?!
Kiedy po raz pierwszy siądziemy w Diablo X-Fighter, od razu docenimy dużą swobodę w szukaniu pasujących dla nas ustawień. Kilkadziesiąt sekund grzebania zapewnia komfort na długie godziny użytkowania. Szerokie i głębokie siedzisko (55 centymetrów) bardzo lubi nawet nieco większe tyłeczki, które zmieszczą się tutaj bez problemu.
Oparcie o wysokości 91 centymetrów teoretycznie zapewni komfortową obsługę osobom o wzroście maksymalnie do dwóch metrów. Myślę, że to trochę optymistyczne założenie, gdyż duża, wmontowana na górze fotela „poducha” pewnie będzie przeszkadzała niektórym wielkoludom. Całość zaprojektowana została na modłę foteli kubełkowych, znanych ze sportowych samochodów.
Tylko nie wypadnij na zakrętach
Charakterystyczny kszałt zapewnia duży komfort użytkowania, również przy bardzo długich posiedzeniach. Godziny lecą jak minuty, a my nie czujemy żadnego dyskomfortu. Głębokie siedzisko sprawia, że trochę trudno z fotela wstać, ale wystarczy odrobinę potrenować.
Diablo X-Fighter zapewnia także trzymanie pleców z boku – znacznie wygodniejsze niż X-One Horn, co jest dużym plusem. Gdyby jednak dobrze poszukać, w tej kategorii cenowej znaleźć można sprzęt wyprofilowany pod tym względem lepiej. To oczywiście kwestia indywidualna, ja bardzo lubię, gdy coś mnie z boku „przytula”, a omawiany model zapewnia po prostu więcej luzu.
Siedź jak chcesz
Kluczowym aspektem przy wyborze sprzętu gamingowego jest możliwość dostosowania go do własnych preferencji. W przypadku fotela rozmawiać będziemy oczywiście o wysokości siedziska, kącie nachylenia oparcia czy regulowanych podłokietnikach. Ten test Diablo X-Fighter zdaje na piątkę z plusem.
Cieszy przede wszystkim pełna regulacja podłokietników, której nie miał chociażby X-One Horn. Teraz możemy je podnosić i upuszczać, przesuwać w przód i w tył oraz oczywiście na boki. Gorzej wypada jednak oparcie – można je odchylić „na oko” na jakieś 45 stopni. Nie byłby to zły wynik, ale fotel Mateusza można zamienić niemalże w łóżko (aczkolwiek nie sądzę, że to dobry i bezpieczny pomysł).
Ładne to to i funkcjonalne
Oprócz „wojowniczego” wyglądu, który może nie będzie specjalnie pasował do eleganckiego salonu, ale idealnie wpisze się w stylistykę jaskini każdego gracza, fotel cechuje także wysoka funkcjonalność. Syntetyczna skóra zawiera specjalną perforację, która sprawia, że plecy, pośladki czy uda nie pocą się ani nie „przyklejają” do materiału. Miłe w dotyku podłokietniki wykonano z wysokiej jakości plastiku.
Przeciwko temu diabelskiemu urządzeniu trudno wystosować jakieś konkretne argumenty. Z dumą może go postawić w swoim pokoju każdy fan wirtualnego fragowania. Moim zdaniem jest lepszy od testowanego przez nas X-One Horn, ale za tą jakość trzeba nieco dopłacić. Warto!
Przydatne linki
Jedno z cudownie piekielnych miejsc