Magia jest elementem chyba najmocniej kojarzonym z fantasy. Możemy bez problemu wskazać utwory bez krasnoludów czy elfów, fabuły osadzone w naszej rzeczywistości, lecz wspomniana moc, w większym lub mniejszym stopniu, zwykle się pojawia, nierzadko mocno wpływając na prezentowaną nam historię. Podejście do czarów i ich użycie jest również bardzo różne, co wzmaga tajemniczość tej nieznanej nam siły.
A na co to komu?
Na dźwięk słowa „magia” zapewne każdy z nas będzie słusznie myślał o tym samym, ale czym tak właściwie ona jest? Wszystko zależy, jak to zwykle bywa, od punktu widzenia. Zacznijmy od początku, czyli naszej historii. Nikt nie będzie sprzeczał się z faktem, że w przeszłości nasza wiedza nie należała do rozległych. W czasach gdy jedna osoba była w stanie posiąść całą dostępną ówcześnie wiedzę, nie brakowało zjawisk wymykających się pojmowaniu, tajemniczych i nieznanych. Człowiek natomiast ma to do siebie, że dąży do wyjaśnienia wszystkiego. Jeśli chodzi o zjawiska naturalne, to oczywistym jest, że uznawano je za interwencje boskie: wysłuchanie próśb albo kary. Ale co z niezwykłymi zdolnościami ludzi? Mały patyczek z czerwoną główką został potarty i zapłonął? Ani chybił magia. Połączenie jakichś płynów wywołało eksplozję? Magia! Ktoś dostał ataku padaczki? Biedny, schorowany człowiek… Nie no, żartuję. Przecież rzuca czarami na prawo i lewo. Czarownicy i czarownice nie mieli łatwo. Co prawda długo budzili szacunek, podziw i strach, jednak później zaczęli masowo płonąć na stosach, a potem umniejszano ich niezwykłość poprzez kolejne odkrycia nauki. Ciągły rozwój wiedzy sprawia, że tajemnej mocy w naszym świecie jest z dnia na dzień coraz mniej.
To nasze podwórko, jednak na opisywaną potęgę można spojrzeć jeszcze z perspektywy bohaterów naszych ulubionych książek, gier czy filmów i seriali. W fantastycznych światach, magia jest często niczym innym jak kolejną dziedziną nauki, zajmującą miejsce pomiędzy chociażby biologią czy astronomia. Ktoś mógłby stwierdzić, że nie do końca, bo nauka nie grozi przyzwaniem demonów, ale dzięki fizyce mamy bombę atomową, chemia dostarczyła nam gazów bojowych, a matematyka sprawdziany z całek, więc konkurencja jest wyrównana.
Jak to było…
Skoro już powiedzieliśmy sobie o tym, czym magia jest, teraz wypadałoby wspomnieć o sposobie jej używania, a tych można wymienić całkiem sporo. Na pytanie „co jest potrzebne do rzucania czarów”, zapewne znakomita większość odpowiedziałaby bez zawahania „mana”. Ta tajemnicza esencja, opisana między innymi przez Larrego Nivena, jest dość prostym sposobem na ograniczenie potęgi maga, często stosowanym w grach komputerowych takich jak Gothic czy Dragon Age. Ot po prostu czarownik ma określoną ilość energii, każde zaklęcie wymaga danej liczby punktów, a matematyka bezlitośnie weryfikuje, na co możemy sobie pozwolić. Inaczej jest w produkcjach MMO, gdzie zazwyczaj inkantacje nie mają specjalnych wymagań (prócz tych uzależnionych od ich charakterów, jak kontakt w przypadku dotykowych), lecz ich ponowne użycie wymaga odczekania odpowiedniego czasu. Limity temporalne nie są tylko domeną gier sieciowych, czego przykładem może być chociażby system Dungeons & Dragons, gdzie możemy używać czarów pewną ilość razy dziennie, zależnie od poziomu postaci, często też pamiętając o ich wcześniejszym przygotowaniu. Ważne i często powtarzające się są też składniki werbalne, oralne i materialne, czyli poprawne gesty, odpowiednio wypowiedziane formuły oraz różnego rodzaju ingrediencje, od prostych jak kawałek masła, poprzez nieco dziwne pokroju bobka nietoperza, aż po bardzo niecodzienne, czyli chociażby lina, na której w samo południe powieszono bezrękiego mordercę (musiał wisieć dokładnie trzy dni), odciętą zamoczonym w mleku rocznej kozy nożem trzymanym przez głuchego włóczęgę koczującego tydzień na cmentarzu. Komponenty nie zawsze są niezbędne (z wyjątkiem tak oczywistych jak zwłoki do wskrzeszenia lub kościotrup do ożywienia szkieletu), stanowią niekiedy jedynie wsparcie w powodzeniu rzucenia zaklęcia. Nie można też zapomnieć o miejscach, które mogą wzmocnić konkretne inkantacje, jak chociażby specjalne kręgi czy znane z Warhammera „wiatry”.
Każda dziedzina ma swoje poddziedziny
Tak jak matematyka ma algebrę i statystykę, prawo dzieli się na chociażby karne czy cywilne, a geografia dotyka zagadnień między innymi z hydrologii oraz geomorfologii, magia również dzieli się na wiele rodzajów. Jaka jest tutaj klasyfikacja? Ilu autorów, tyle dziedzin, więc wyznaczenie uniwersalnego zbioru dyscyplin do prostych nie należy. Można się jednak pokusić o wyznaczenie ogólnych grup, które powtarzają się bardzo często. Na pewno podstawową jest „Magia Żywiołów”, bazująca na siłach natury, będąca wyrazem ludzkiego marzenia o zdominowaniu niszczycielskiej potęgi naszej wspólnej matki. „Magia Życia”, czy też „Światła”, dotyczy wszystkiego co ludzie uważają za pozytywne, jak życie, zdrowie, odwaga i rozwaga, a jej przeciwieństwem jest „Magia Śmierci” władająca strachem, smutkiem i rozkładem, reprezentująca wszelkie lęki, pozwalająca rzucać klątwy. Nie można też zapomnieć o „Magii Natury”, czyli władzy nad fauną i florą znacznie przekraczającej zwykłe ogrodnictwo, hodowlę, oswajanie oraz tresurę. Oczywiście to zaledwie najogólniejszy zarys, wszak każda z wymienionych dziedzin może dzielić się na grupy i podgrupy, można wyróżnić w nich chociażby czary ochronne, uroki, runy, demonologię, rytuały, inkantacje bojowe, wypływanie na umysł, zaklęcia poszczególnych żywiołów i ich połączeń oraz wiele, wiele innych. Ogranicza nas wyłącznie nasza wyobraźnia.
Ale tego obrodziło!
Choć nie jest to może zbyt istotne, nie byłbym sobą, gdybym nie poruszył kwestii nazw użytkowników magii. Niekiedy bywa tak, że nazwa wyraźnie wskazuje na to, jakimi inkantacjami się oni posługują, co dotyczy szamanów, guślarzy, iluzjonistów i wróżbitów, a czasem miano wskazuje na podążanie niegodziwą drogą magii, czego przykładem są wiedźmy, czarnoksiężnicy oraz czarownice (choć te ostatnie nieco złagodniały dzięki pewnej nastoletniej Sabrinie). Jednak w przypadku zaklinaczy, magów, magików, czarowników, czarodziejów i wróżek bardzo rzadko można mówić o jakimś zróżnicowaniu w zakresie posługiwania się mocą, choć pojawiają się pewne cechy szczególne (mają je na przykład pierwsi wymienionych powyżej w systemie Dungeons & Dragons). Nie można również zapominać o istotach wyjątkowych, dla których czarowanie jest czymś naturalnym, jak chociażby Maiarowie w Śródziemiu z Sarumanem i Gandalfem na czele.
Nie wszyscy mogą należeć do kręgu władających mocami, gdyż z odpowiednimi zdolnościami należy się urodzić. W kontekście traktowania magii jako dziedziny nauki można zatem wskazać podstawowy element odróżniający ją od pozostałych działów wiedzy, pomijając fakt nieistnienia w naszym świecie, rzecz jasna. W przypadku gdy ktoś rodzi się z umysłem wybitnie humanistycznym, mimo problemów poradzi sobie z wykonaniem prostych działań matematycznych, natomiast w przypadku braku predyspozycji do czarowania taka osoba ma całkowicie odcięty dostęp do splatania zaklęć. Często można spotkać się też z całymi populacjami niezdolnymi do używania magii, co najczęściej dotyczy krasnoludów, lecz zazwyczaj wiąże się to z innymi, niezwykłymi cechami jak chociażby zwiększona odporność na czary. Pamiętać należy również, że niezależnie od obranej drogi używanie magii wiąże się z posiadaniem obszernej wiedzy, co czyni z uzdolnionych w tym zakresie naukowców odkrywających tę niezwykłą dyscyplinę badawczą.
Panie! Te magi to niebezpieczne! To trza na stos!
Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność, co potwierdzi każdy praworządny posiadacz takowej. Nie inaczej jest z magią. Zagrożenia zawsze są dwa: utrata kontroli nad czarem oraz ukochane przez wielu demony. Samo rzucanie zaklęć, prócz predyspozycji, składników i mocy, wymaga przede wszystkim skupienia i czasu. Przerwanie wykonywania inkantacji może zakończyć się jej niepowodzeniem, ale też nieprzewidzianymi skutkami (dość wspomnieć o Niszczącym Gradobiciu Merigold wywołanym przypadkiem z powodu skaleczonych ust czarodziejki). Pół biedy gdy nie trafimy ognistą kulą w cel, gorzej gdy po prostu się sami podpalimy. Jest jeszcze jeden problem.. Tak się jakoś złożyło, że magia zawsze znajduje się w kręgu zainteresowania gości z innych wymiarów. Trudno się temu dziwić, wszak zazwyczaj moc czerpana jest właśnie z ich domeny, czego przykładem może być „pustka” w Dragon Age, warhammerowski chaos czy osnowa z Warhammera 40.000. Brak odpowiedniej koncentracji może w tym przypadku zakończyć się opętaniem bądź przywołaniem śmiercionośnego mieszkańca demonicznej rzeczywistości. Dlatego wśród prostego ludu niemającego zbyt wielkiej wiedzy o magii, czarownicy są niczym innym jak niebezpiecznymi odszczepieńcami, z których, zgodnie z poglądami i postępowaniem średniowiecznego Kościoła, należy oczyścić świat za pomocą ognia. W końcu zawsze najłatwiej pozbyć się tego, czego się nie rozumie.
Magia to wielka potęga i odpowiedzialność, niedostępna dla wszystkich, która w naszych oczach jest znaczącym uatrakcyjnieniem czytanych lub oglądanych historii. Co prawda niektórzy potrafią być czarujący, ale nie ma to nic wspólnego z tym, o czym pisałem w tym tekście. Dobrze to czy źle? To już pozostawiam waszej ocenie.
Inne artykuły z miesiąca tematycznego:
Fantasy w sztuce wizualnej
Is this the real life? Is this just fantasy?
Słyszysz fantasy, myślisz smoki – o popadaniu w ut
Tolkien a Sanderson. Czy uczeń prześcignie mistrza?
Homo fantasticus – kilka refleksji o potrzebie fantastyczności