Dość często można spotkać się ze stwierdzeniem, że większość światów fantasy różni się od siebie tylko mapą. Czy faktycznie tak jest, czy lubimy po prostu narzekać?
Fantasy samo w sobie stanowi pewną konwencję. Jeśli chcielibyście poczytać o tym, jak dokładnie zarysowują się jego wewnętrzne granice i dowiedzieć się więcej o gatunku, zajrzyjcie do artykułu. Generalnie jest to pewna konwencja, która dość radykalnie kwestionuje obowiązujące poczucie realności, wprowadzając elementy magii. Głównym ograniczeniem jest tu jedynie nasza wyobraźnia.
Zastanawia mnie więc – dlaczego w gatunku, w którym właściwie możemy umieścić wszystko, kreować prawie dowolne rzeczywistości, panuje tak ogromna powtarzalność? W końcu fantasy to nie tylko sprawdzone wzory magicznych uniwersów, zamieszkiwanych przez wiedźmy, czarodziejów, skrzaty i golemy (nie zapominając o smokach). Jest to również ogromna szansa na stworzenie czegoś niezwykłego, a przede wszystkim niepowtarzalnego.
Skąd się biorą?
Nasz mózg jest leniwy. Na pewno słyszeliście o tym, że wykorzystuje on zaledwie niewielki procent swoich możliwości, a tym samym można założyć, że nie należy do zbyt pracowitych organów. Co za tym idzie, zauważył już dawno, że schematy i wzorce ułatwiają poddawanie analizie nowych zjawisk i doznań. Stara się więc wyciągać wnioski służące pomocą nie tylko w tej konkretnej sytuacji, ale takie, które da się podciągnąć pod przyszłe, podobne zdarzenia i dzięki temu będzie mógł mniej pracować.
Z jednej strony nasz mózg stara się zaoszczędzić sobie trudu, z drugiej jednak zapewnić nam komfort. Mianowicie, schematy i wzorce wzmagają poczucie bezpieczeństwa, bez którego trudno jest egzystować. Pomagają zgromadzić pewne ogólne informacje o świecie, przewidzieć zachowania i reakcje. W tym konkretnym przypadku dotyczy to konstrukcji fabuł fantastycznych. Jako świadomi odbiorcy wiemy, co lubimy, więc podświadomie dążymy do wybierania podobnych pozycji. Dzięki zakorzenionym schematom, możemy domniemywać, która książka, gra bądź całe uniwersum się nam spodoba, a którą należy ominąć.
Przypatrzmy się bliżej
Myślę, że każdy, kto miał już jakąś styczność z fantasy, będzie mógł stworzyć własną listę rzeczy, które jego zdaniem są tak oklepane, że bardziej się nie da (dopóki nie wyjdzie kolejna książka o tym samym, udowadniając, że jednak się da). Poniżej kilka moich propozycji najczęściej powielanych idei.
- Imperium
Zły kraj, tyran, któremu wydaje się, że posiada pełnię władzy i dąży do podbicia całego świata (lub też już tego dokonał). Oczywiście dopóki nie pojawi się wybrana jednostka bądź grupa rebeliantów, aby się mu przeciwstawić.
- Istoty wyższe
Panteon bóstw jest z reguły wspólny dla całego świata, a sami bogowie są podzieleni względem swoich darów (osobno od żywiołów i osobno od profesji).
- Elfy i krasnoludy
Tu sprawa ma się trochę podobnie jak ze smokami. Jest fantasy, są i jego sztandarowi przedstawiciele. Schemat rasowy i bestiariusz zostały już na tyle mocno utrwalone w naszej świadomości, że odejście od nich bywa niemile widziane przez odbiorców.
- Średniowieczność
Z reguły świat fantasy można przyrównać do tego doby średniowiecza. Trudno o system osadzony w antyczności, prehistorii (a może by tak dinozaury zamiast smoków…?) czy też późniejszych epokach. Powtarzają się takie elementy, jak zakony, zamki, walki mieczem i stosy.
- Magia
Od razu zaznaczam, że jest to jeden z wyznaczników gatunku i nie zamierzam wnioskować o jego usunięcie. Chodzi mi o sposób jej działania, który często ogranicza się do rzucania we wrogów kulami ognia bądź przenoszenia przedmiotów siłą woli.
- Wojna
Czyli pewien schemat fabularny. Znaczna część opowieści fantasy traktuje o konflikcie Światła i Ciemności lub Magii i Miecza. W różnych wariantach, ze zmienionymi nieco dekoracjami. Niemniej prawie zawsze wygląda to tak samo – walki odmieniające oblicza planet, zmagające się ze sobą imperia. I za każdym razem historia jest pisana z większym rozmachem, zajmując więcej stron i grubaśnych tomów.
Krok w tył
Fani fantasy zagłębiają się w ten gatunek głównie ze względu na jego odejście od klasycznej konwencji realności i możliwość przeżycia niespotykanych przygód. Normalne życie jest zazwyczaj spokojne, a w momencie, gdy siedzisz przed biurkiem i czytasz historię o losach regionu, który czeka na zagładę ze strony dziwnych wytworów wyobraźni autora, starasz się w nią wczuć. Zaczynasz traktować tę nową rzeczywistość jako ekscytującą alternatywę dla własnej. Chęć zadowolenia fanów popycha twórców w stronę sprawdzonych już przez innych schematów, z których ciężko jest później zrezygnować.
Należy również zastanowić się, czy przeszkadza nam schematyczna fabuła czy szablonowe krainy. Z pozoru i jedno, i drugie samo w sobie nie jest takie złe. Brak oryginalności uniwersum nie niszczy jeszcze całego efektu, a schematyczność fabuły przy oryginalnym i nowatorskim świecie także nie musi być minusem. Sztuką jest jednak tak poprowadzić akcję lub przedstawić miejsce, aby czytelnik miał wrażenie, że jeszcze nie czytał podobnej historii. Jak więc zachować balans?
Psujmy!
Schematy i zasady funkcjonują z reguły po to, by je łamać. Taka już przekorna natura ludzka. Dzieje się tak dlatego, że gdyby wszystko było usytuowane wyłącznie na krańcach skali, stałoby się po prostu nudne. Wyznaczanie nowych granic niesie ze sobą coś nieznanego, a tym samym pociągającego.
Wszystko, co występuje w wykreowanym świecie, ma ogromny wpływ na to, jak postrzegamy daną pozycję. Powrót do dobrze znanych krain, które otrzymały zaledwie parę kosmetycznych modyfikacji, może być jak stara fotografia, wywołująca przebłyski miłych wspomnień. Jednocześnie, bez wychodzenia ze schematycznego pudełka, popadlibyśmy w rutynę. Sami jesteśmy często więźniami utartych schematów. Niekiedy ja także łapię się na tym, że chciałabym czegoś nowego w klimacie fantasy, jednak w momencie, gdy nie ma tam smoków i kul ognia, czuję się dziwnie.
Przebywanie w ulubionym uniwersum zapewnia pewną dawkę pozytywnej przewidywalności, jednak warto mieć na uwadze, że gdzieś tam są też zupełnie od niego odmienne światy. Po ich odkryciu mają szansę okazać się równie dobre lub bardziej wciągające niż ten jeden, na którym się do tej pory skupialiśmy. Może jednak warto zaryzykować?
Źródło grafiki głównej
Inne artykuły z miesiąca tematycznego:
Fantasy w sztuce wizualnej
Is this the real life? Is this just fantasy?