Sierota, pijaczyna i karłowaty Wolverine wyruszają w podróż przestarzałym pirackim okrętem. Czy pierwszy tom OKP Dolores jest obietnicą niesamowitej kosmicznej przygody?
Podążmy ścieżką nowych pionierów
Opowieść zaczyna się w dniu osiemnastych urodzin sieroty o imieniu Mony. Została porzucona przez rodziców, po czym przygarnęły ją siostry zakonne z klasztoru nowych pionierów. W momencie osiągnięcia dojrzałości opuszcza dobrze znane sobie miejsca, aby podążyć własną drogą. Jednakże w przeciwieństwie do innych sierot, otrzymuje ona spuściznę po ojcu, którą okazuje się potężny statek bojowy o nazwie „Dolores”. I tu zaczynają się pierwsze problemy, bo Mony nie umie pilotować tej maszyny, musi więc znaleźć pilota. W dzielnicy pełnej szumowin poznaje Kasha, który niestety nie jest idealny, a wszelkie smutki zapija alkoholem. Jak się później okazuje, statek to nie jedyny prezent od ojca – dziewczyna otrzymuje także do pomocy jednego z jego podwładnych.
Mony, Kash i Tork kontra wszechświat
Trójka głównych bohaterów sprawia wrażenie grupki wyrzutków. Na pierwszy rzut oka wyglądają na osoby o tak odmiennych charakterach i poglądach, że nie powinni być w stanie się dogadać. Dla Mony najważniejsza jest wiara, natomiast Kash preferuje rozwiązania siłowe. Później pojawia się także mechanik Tork – osobnik niezwykle tajemniczy, zazwyczaj milczący, a na dodatek skrywający twarz pod maską. Jego bronią są wysuwane szpony. Bohaterowie mają potencjał, wydają się całkiem intrygujący, bo każdy ma jakieś sekrety. Natomiast antagoniści to banda zwykłych zbirów, dla których najważniejsze są pieniądze. Co ciekawe, jeden z nich to nowe wcielenie Jabby ze Star Warsów. Do tego dochodzi jeszcze straż kościelna, również mająca własne plany względem Mony i jej okrętu.
Piękna i zabójcza Dolores
Oprawa graficzna ma swój niezaprzeczalny urok. Postacie są świetnie narysowane, podobnież dynamiczniejsze sceny walki. Didier i Lyse Tarquin wykonali kawał solidnej roboty. Ciekawie wyglądają kosmici np. obcy przypominający wilkołaka, choć niestety i w tym wszechświecie znajdziemy więcej ludzi niż innych istot. Ponadto autorzy stworzyli niezwykły projekt okrętu. Osobiście zaskoczył mnie zaprezentowany kształt Dolores, bo nie przywykłem do statków przypominających prostopadłościan. Intrygująco prezentuje się także straż kościelna – mam na myśli zarówno pancerze członków organizacji, jak i ich flotę.
Czy warto zostać członkiem okrętu kosmicznych piratów?
OKP Dolores. Ścieżka nowych pionierów to ciekawa opowieść science fiction. Pierwszy tom nie odkrył zbyt wielu kart, ale świat przedstawiony, jak i bohaterowie wydają się na tyle interesujący, że chętnie sięgnę po kontynuację. Aczkolwiek mam obawy, że ostatecznie będzie to historia jedna z wielu, która niczego nowego nie wniesie do gatunku. Komiks czytało się przyjemnie, ale też niczym mnie on nie zaskoczył. Ponadto mam wrażenie, że te czterdzieści osiem stron to zdecydowanie za mało. Gdyby dodać dziesięć stron więcej, można by było choćby rozwinąć przebieg lotu na obcą planetę, który został potraktowany po macoszemu. OKP Dolores przeczytałem bardzo szybko i mam delikatne poczucie niedosytu. Podsumowując jest to przyjemna, pięknie zilustrowana opowiastka, ale przy tym nie wybija się na razie spośród wielu innych komiksów, a świat w niej zaprezentowany niestety nie został jeszcze należycie wyeksponowany.