Ronan Toulhout i Vincent Brugeas stworzyli genialną piracką opowieść pod tytułem Republika Czaszki. W Królu rozpustników postanowili cofnąć się w czasie o kilka wieków i zabrać czytelników do średniowiecznego Paryża. Czy ten zgrany duet ponownie podołał zadaniu i zaserwował czytelnikom nietuzinkową lekturę?
Średniowieczna Francja
Król rozpustników zaczyna się od zabójstwa trójki żołdaków, którzy nieświadomie wtargnęli na terytorium tytułowego bohatera. Król rozpustników czy też Smutny Pan jest oddanym sługą króla Francji, odpowiadającym za jego ochronę, a jednocześnie trzymającym władzę nad całym Paryżem, a zwłaszcza nad jego mrocznym zakamarkami. To on kontroluje burdele, to na jego polecenie w ciemnych zaułkach umierają ludzie. Można powiedzieć, że jest takim średniowiecznym bossem przestępczego światka. Niemniej nawet komuś takiemu może powinąć się noga, a dzieje się to w momencie gdy zabija handlarza winem. Wtedy to niespodziewanie uruchamia się ciąg zdarzeń, przez który Smutny Pan może stracić wszystko. Król rozpustników wypełniony jest przede wszystkim masą intryg. W Paryżu działa wiele osób, organizacji pożądających władzy, jakby tego było mało, również władcy innych państw mają chrapkę na Francję. Aby zatem utrzymać się u steru, tytułowy bohater musi postawić na szali swoje życie, zawierać kruche sojusze i znienacka atakować swoich wrogów. Na szczęście protagonista może polegać na kilku zaufanych przyjaciołach.
Smutny Pan i jego świta
Na ponad czterystu stronach Vincent Brugeas przedstawił wielu interesujących bohaterów, choć nikt nie jest tak fascynującą postacią, jak Smutny Pan. Choćby ze względu na jego bezwzględność, okrucieństwo i miłość do córki. W ogóle dużo w nim sprzeczności i niejednoznaczności. Bo zdawałoby się, że taki człowiek przede wszystkim pożąda władzy i pieniędzy, a tymczasem piękne sceny przedstawiające jego relacje z królem uświadamiają nam, że jest on niebywale lojalnym człowiekiem. Cóż mogę powiedzieć, ta opowieść to klasa sama w sobie. Nie tylko fabuła jest niezwykle zajmująca, ale także charakterni bohaterowie przykuwają uwagę już od pierwszych scen. Vincent Brugeas po świetnej Republice Czaszki serwuje coś jeszcze lepszego!
Brudne zaułki Paryża
Już przy okazji recenzji Republiki Czaszki stwierdziłem, że Ronan Toulhoat jest niezwykle uzdolnionym artystą. Stworzony przez niego Paryż jest pięknym, żywym miastem, wypełnionym okazałymi kamieniczkami, a także podejrzanymi spelunami. Smutny Pan stworzony przez Ronana Toulhoata budzi strach swoim wyglądem. Na poszczególnych kadrach po prostu czuć bijącą od niego władzę, charyzmę i bezwzględność. Zupełnie się nie dziwię, że taki człowiek może trzymać wszystkich, poza samym królem, za jaja. Już nie mogę się doczekać kolejnej części Króla rozpustników, ale zarazem chętnie sięgnę po inne pozycje zilustrowane przez Ronana Toulhoata, bo wiem, że to będzie uczta dla oczu.
Na końcu tomu zamieszczono, krótki tekst, przedstawiający genezę Króla rozpustników. Dzięki niemu możemy dowiedzieć się, z jakiego źródła korzystali artyści, a także poznać, jakie wprowadzili modyfikacje w średniowiecznym Paryżu. Na chwilę obecną jest to najcięższa i najdroższa pozycja wydana przez Lost in Time. I zarazem jedna z najlepszych, choć szczerze powiedziawszy chyba przy co drugim komiksie od tego wydawnictwa, mógłbym powiedzieć to samo. Niemniej ze względu na jakość wydania, piękną oprawę graficzną i genialny scenariusz mogę śmiało polecić tę pozycję nawet w cenie okładkowej.
Czy warto służyć Smutnemu Panu?
Po przeczytaniu Króla Rozpustników dochodzę do wniosku, że największym błogosławieństwem komiksowego rynku w Polsce jest pojawienie się wydawnictwa Lost in Time. Wypuszcza takie hity, które po prostu zwalają z nóg. Szczerze powiedziawszy, niewiele wiedziałem o tym komiksie, nie miałem żadnych oczekiwań, a dostałem epicką opowieść rozgrywającą się w mojej ulubionej epoce. Do tego przeładowaną intrygami i akcją, że do samego końca trzymała mnie w napięciu. Gdyby tylko zakończyła się spektakularnym cliffhangerem, to cierpiałbym w oczekiwaniu na kolejny tom! A tak jedynie z niecierpliwością będę wyczekiwał dalszych losów Smutnego Pana. Pomimo wysokiej ceny naprawdę warto zainteresować się tym tytułem! Polecam wszystkim z całego serca. To drugi najlepszy komiks wydany w tym roku, który jedynie nieznacznie przegrywa w moim prywatnym rankingu z genialnym Hombre.