Czasami twórcy różnych dzieł popkultury wpadają na ciekawy pomysł, aby połączyć swoje światy I zobaczyć, co by się stało, gdyby bohaterowie z odmiennych uniwersów powpadali na siebie. Tak, jest w przypadku Batmana, Dylan Doga od Roberta Recchioniego. Czy włączenie Mrocznego Rycerza do paranormalnego świata Detektywa do Spraw Koszmarów ma sens?
Dwie ikony popkultury
Crossover pomiędzy dwoma różnymi uniwersami to ciekawa opcja, bo umożliwia przeżycie niesamowitej przygody bohaterom, którzy zdawałoby się, nigdy nie powinni się spotkać. Tak też jest właśnie z Dylanem Dogiem i Batmanem. Cieniem nietoperza. Dzięki tej pozycji mogłem poznać Dylana Doga i zrozumieć fenomen komiksów z jego udziałem, a jednocześnie dane mi było zobaczyć, jak przenikają się dwa niepasujące do siebie światy – na przykład Batmanowi przyszło mierzyć się z zombiakami! Fabuła tego crossoveru koncentruje się na sojuszu pomiędzy dwoma największymi wrogami dwójki tytułowych protagonistów. Oto Joker i doktor Xabaras razem knują jakieś niecne plany. Batman w tym celu przylatuje do Londynu i razem z Dylanem Dogiem, próbują przeszkodzić im w realizacji szalonego pomysłu, którym jest wskrzeszenie… A kogo? Cóż, tego już wam nie zdradzę. Pomimo że intryga nie należy do najwybitniejszych, to jest na tyle zajmująca, że bardzo szybko czyta się tę pozycję. Choć zasługę w tym mają chyba przede wszystkim nietuzinkowi bohaterowie.
Joker i doktor Xabaras
No właśnie, protagoniści są na swój sposób swoim przeciwieństwem. Batman – bogaty panicz, chowający się pod maską, racjonalny detektyw polujący na przestępców i Dylan Dog – biedny detektyw od spraw paranormalnych, który walczy między innymi z umarlakami. Jest też różnica w ich stosunku do broni, Detektyw od Spraw Koszmarów nie ma oporów przed używaniem rewolweru, choć co ciekawe woli, jak nosi go jego towarzysz, czyli Groucho. Kolejne podobieństwo, bo Batman ma Alfreda, choć ten nie rzuca tak czerstwymi sucharami i żartami. Nie dziwota, że Groucho jest w stanie dogadać się w pewnym stopniu z Jokerem! Przyznam, że jest po prostu chemia między tymi wszystkimi postaciami, a dodajmy do tego Hellblazera, który zabiera Dylan Doga do piekła! Chyba najciekawszy motyw w tym komiksie, choć według mnie fabularnie nie za bardzo uzasadniony.
Pomost między dwoma światami
Rysunki Dell’Edera i Cavenago są urokliwe, ich styl ma coś w sobie, choć nie rzuca mnie na kolana. Najbardziej spodobały mi się rysunki twarzy bohaterów, bo rysownicy umiejętnie oddali emocje trawiące postacie. Jeśli chodzi o wydanie, to przyznaję, że spodziewałem się bardziej okazałego formatu (choćby podobnego do DC Deluxe), a tymczasem jest to komiks w standardowym rozmiarze (małego DC Black Label). W kwestii dodatków też jest dość skromnie, bo na końcu zamieszczono jedynie kilka okładek i dwa szkice.
Czy takie crossovery są potrzebne?
Przyznaję, że spodobała mi się ta przygoda Batmana. Zdecydowanie czytałem lepsze opowieści o Mrocznym Rycerzu, ale tutaj za sprawą wątków paranormalnych poczułem lekki powiew świeżości. Czy z tego powodu jest sens zainteresować się tym komiksem? Myślę, że warto nawet dla tych kilku zgryźliwych uwag rzuconych przez Batmana, czy też po to, aby przekonać się, że Bruce Wayne miał nawet w swojej bazie danych akta Dylan Doga. Tak mamy tutaj do czynienia z najlepszą wersją Batmana, czyli bystrym i genialnym detektywem. Dzięki tej pozycji miałem też możliwość obcować z fenomenem Detektywa do Spraw Koszmarów co pozwoliło mi zrozumieć, dlaczego cieszy się taką popularnością. Zdecydowanie crossovery to świetna sprawa, zwłaszcza, jeśli są napisane z głową, a Recchioni zarówno czuje Dylan Doga, jak i Batmana, przez co napisani przez niego bohaterowie tworzą razem zgrany duet.