Wszechobecny chaos, ekscytujące starcia przy użyciu broni białej i epickie elementy pierwszego Nidhogga, z lekką upgradowaną grafiką to coś, co sprawia, że chcemy się pojedynkować jak D’Artagnan.
Fight!!!
Recenzowany przeze mnie tytuł, to kontynuacja epickiej niezależnej gry, która w swoich założeniach jest dość prosta. Nie zawiera, może i ona żadnej fabuły, prędzej zaliczylibyśmy ją do grona produkcji sportowych, gdzie rozgrywka bazuje na ekscytujących pojedynkach z losowymi oponentami, mających nam utorować drogę do wyjścia z konkretnego poziomu. Rozgrywana przez nas walka, zachowuje przy tym szaloną i nieprzewidywalną zabawę. W celu pokonania przeciwnika oddano nam urozmaicony wachlarz broni, w tym szable, noże, miecze, a nawet łuki, choć miejscami musimy także polegać na własnych pięściach. Niemniej jednak broń biała pomaga urozmaicić starcia w nowy i interesujący sposób, a większy wybór etapów dodaje więcej interakcji z otoczeniem i wzbogaca fizykę gry, nawet jeśli nowa, miejscami błyszcząca farba nie zawsze jest przyjemna dla oczu.
Czas na wagę złota
Rozgrywka w trybie zręcznościowych dla jednego gracza trwa tylko około 20 minut, jednakże wraz z kolejnym levelem nasi przeciwnicy stopniowo stają się bardziej agresywni i stosują nowe zachowania i style walki. Taka sesja ze sztuczną inteligencją, służy jako dobra rozgrzewka. Nidhogg 2 to przede wszystkim lokalna gra dla wielu graczy. Najbardziej ekscytującą częścią tej produkcji jest to, że żaden pojedynek nie jest taki sama. Mógłbym rozegrać „mecz” z przyjacielem, jaki zakończyłby się w jednej, szalonej minucie. Jeden z nas może mieć szczęście, otrzymać serię doskonałych skoków i dotrzeć do mety. Kolejny pojedynek może trwać 10 lub 20 minut, a każde rozpaczliwe pchnięcie ostrzy i kanonada latających mieczy, mogą bardzo znużyć.
Błysk pikseli
Wizualnie, Nidhogg 2 zastępuje elegancki i pełen wdzięku minimalizm pierwszej gry o znacznie bardziej kolorowym i kreskówkowym stylu. Niektóre tła wyglądają fantastycznie – żywe i animowane sceny, dodają grze dynamizmu. Uwielbiam ten wyrafinowany wygląd Atari z pierwszej gry, więc tutaj mi trochę szkoda, że tego brakuje. Modele postacie są tandetne, w kształcie gumowych ludzików, aczkolwiek możesz je dostosować za pomocą nowych fryzur, bluzek, spodni i innych dodatków.
And the winner is…
Wyłaniający się chaos, ekscytujące zbliżenia i epickie powroty pierwszego Nidhogga wciąż dominują w każdym momencie akcji w sequel. Dwóch przeciwników stawia czoło w napiętym pojedynku, wymagającego sprytu, próbując zabić drugiego i dotrzeć do końca etapu wieloekranowego. Dziesięć nowych, błyszczących poziomów w trybie zręcznościowym dla pojedynczego gracza, quickmatches dla wielu graczy, lub nawet dla ośmiu w trybie turniejowym dodatkowo zwiększa radość z pojedynków.