Reżyser całą sytuacje komentuje następująco:
Miałem właśnie rozpocząć pracę nad Suicide Squad wraz z zespołem DC, kiedy Alan poprosił mnie o rozmowę. Wierzę, że to dobry człowiek i że zatrudnił mnie z powrotem dlatego, gdyż wiedział, że tak należy postąpić. Znam się już trochę – od czasów filmów o Scoobiem-Doo. Zawsze go lubiłem i podziwiałem, poruszyło mnie jego współczucie. W Hollywood słyszy się, że wszyscy są okrutni. Jest to po części prawdą. Wiele jest jednak bardzo dobrych ludzi. Lubie znajdować dobro, tam gdzie się go nie spodziewamy, dzieje się to często w postaciach filmowych. Rozkleiłem się trochę w jego biurze. A potem musiałem powiedzieć Kevinowi Feige, że zgodziłem się na dołączenie do DC i zrobienie z nimi Suicide Squad – co było dość stresujące.
Możemy sobie tylko wyobrazić scenę w której Gunn tłumaczy się szefowi Feige, wyjaśniając że właśnie podpisał pakt z ich głównym rywalem.
Trzeba przyznać, że jest to całkiem szczęśliwe zakończenie sporu, który mógł spowodować całkiem poważny rozłam w MCU. Jak wiadomo, za Gunnem nie stali jedynie fani, ale również obsada Strażników. Szczegóły problemu opisywaliśmy w wcześniejszych newsach.
Przyszłość serii uspokoiła się, jednak można powiedzieć, że na Gunnie ciąży teraz swego rodzaju presja – czy Strażnicy Galaktyki vol.3 dorównają pierwszej i drugiej części przygody ?