Widzieliśmy już kilka prób rozbudowania niszy epic fantasy od czasów, gdy wielbiciele seriali zachwycili się Grą o tron. Były Kroniki Shannary, Mroczne materie, Cień i kość czy bardziej ponury serial Carnival Row, a do tego dobrze nam znany Wiedźmin oraz pechowa Przeklęta. Do tej pory jednak żadnego tytułu na miarę fenomenu HBO nie uświadczyliśmy.

Źródło: Amazon
Aż w końcu ktoś w Amazonie powiedział „potrzymaj moje piwo” i dał zielone światło na zrobienie epickiego serialu fantasy, opierającego się na liczącym piętnaście tomów serii Koło czasu Roberta Jordana. Cyklu tak dużego, że jego pisanie musiał za zmarłego w 2007 roku autora dokończyć Brandon Sanderson, doskonale znany wielu fanom fantastyki.
Wybrańcy, którzy mogą ocalić świat lub go zniszczyć
Akcja serialu rozgrywa się w świecie, w którym magia istnieje, ale używać jej mogą wyłącznie kobiety, Aes Seade szkolone w Białej Wieży. W rękach mężczyzn Jedyna Moc staje się niebezpieczna. W tym świecie wszyscy przygotowują się na ponowne narodziny Smoka Odrodzonego — istoty o ogromnej magicznej mocy. Może ona stanąć po stronie wiecznie walczących ze sobą sił dobra lub zła, ocalić świat lub go zniszczyć. Pierwszy odcinek to zarazem początek walki o to, po której ze stron ostatecznie stanie Smok Odrodzony.

Źródło: Amazon
Na poszukiwanie nowego wcielenia Smoka wyrusza Moiraine Damodred (w tej roli gwiazda całej tej produkcji — Rosamund Pike) ręka w rękę ze swoim strażnikiem Lanem Mandragoranem. Odnajdują pięcioro młodych ludzi obdarzonych Jedyną Mocą, ale okazuje się, że trójka z nich to młodzieńcy. To stwarza śmiertelne zagrożenie, bo poprzedni Smok — ten, który doprowadził świat do kompletnej ruiny — był mężczyzną. W ślad za wybrańcami nagle wyrwanymi z niewielkiej górskiej wioseczki podążają straszliwi bezocy jeźdźcy, krwiożercze bestie, pazerni wieśniacy oraz elegancko ubrani żołnierze, których w innym uniwersum spokojnie nazwalibyśmy łowcami czarownic.
Obsada niby w porządku, ale czegoś jednak brakuje
Naszych bohaterów czeka nie tylko podróż przez zapierające dech w piersiach krainy, ucieczki przed niebezpieczeństwami, ale też pokusy i manipulacje ze strony potężnego Czarnego — głównego antagonisty całej serii. Dodatkowo przeżywają zdrady, rodzące się romanse, miłosne próby i odejścia przyjaciół. Trudno tylko widzowi uwierzyć, że to przeżywają, bo nie potrafią tego zagrać.

Źródło: Amazon
W połowie sezonu okazało się, że Rosamund Pike jest w tym serialu największą gwiazdą i… cóż, także najlepszą aktorką. Wcielający się w wyjątkową piątkę aktorzy może i na początku dobrze oddają zagubienie i strach w związku z nową sytuacją, ale już w połowie sezonu widz orientuje się, że to nie był zamysł twórców. To po prostu brak talentu, charyzmy i chemii między aktorami, w tym między główną romantyczną parą Chyba tylko Zoë Robins wcielająca się w uzdrowicielkę Nynaeve oraz Barney Harris grający wewnętrznie rozdartego Mata, poradzili sobie z powierzonymi rolami. Na drugim planie dobry poziom pokazali też Kate Fleetwood, którą wcześniej widziałam w szybko skasowanym Nowym wspaniałym świecie, i znany z Domu z papieru Álvaro Morte.
Dobry początek, potem już tylko… z górki
Pierwsze odcinki Koła czasu zapowiadały naprawdę świetną produkcję, zarówno od strony wizualnej, jak i samego przedstawienia świata, magii i zwyczajów. Podobał mi się wątek z używaniem magii — zdolnością tak samo potężną, jak wyczerpującą, dającą kontrolę, ale też wymagającą wielkiej siły i odpowiedzialności. Ze wszystkich bohaterów najciekawsza okazała się sama Moiraine, postać niejednoznaczna, skrywająca cały wachlarz emocji za poczuciem misji, do tego działająca według własnej, ukrytej agendy. To, czego się dopuściła, musiało być trudne, gdy należy się do zakonu, w którym należy mówić wyłącznie prawdę.

Źródło: Amazon
Sceny w plenerach robią wrażenie, ale gdy bohaterowie wkraczają na pole największej bitwy sezonu, to widać jak na dłoni, że to podłoga w studiu filmowym i green screen. To psuje efekt, sprawia, że owa wielka bitwa z ostatniego odcinka, która rozgrywa się w ostatnim odcinku, wygląda dosyć biednie. Jest to tym bardziej frustrujące, że atak na górską wioskę w pierwszym odcinku naprawdę robił wrażenie — był gwałtowny, pełen akcji i krwi. Potem wszystko wygląda tak, jakby twórcy gwałtownie wyhamowali w realizacji swojej wizji, na finale ryjąc obcasami w podłodze. Główny antagonista, Czarny, i starcie z nim były tak rozczarowujące, że całe budowanie napięcia z poprzednich odcinków opadło w jednej chwili. Tym samym twórcy zmarnowali potencjał sezonu.

Źródło: Amazon
Przez cały sezon miałam wrażenie, jakby twórcy Koła czasu posługiwali się szkolnym brykiem „Jak pokazać produkcję fantasy” i odhaczali kolejne podpunkty. Wiedzieli, że muszą być czarodziejki wykonujące skomplikowane ruchy rękoma, wojownicy z mieczami, piękne stroje i trefione fryzury, marmurowe sale, wielkie bitwy, mroczne lasy i senne wizje, ale nie nadali temu wszystkiemu oryginalnego wizualnego stylu, który pozwoliłby wyróżniać się tej produkcji na tle innych i pozwalając po jednym kadrze poznać, że to „Koło czasu”. Chociaż wszystko to pięknie wygląda, to nie ma tego „czegoś”, nie ma swojego charakteru, ani stylu. Jakby ktoś malował obrazek po numerkach i bał się pomylić kolory.
Czy to przedsmak tego, co nadejdzie?
Mimo moich zastrzeżeń nie dziwię się, że Koło czasu znalazło się w czołówce najchętniej piraconych seriali zeszłego roku. W pierwszej kolejności oglądali go — to oczywiste — fani książek Jordana, ale nie tylko. Wielu widzów czuło głód dobrego fantasy, szczególnie po rozczarowującym finałowym sezonie Gry o tron (wiem, że mijają w tym roku trzy lata, ale ten sezon boli nadal) i mocno średnim Wiedźminie od Netfliksa. Część oglądających próbowało pewnie wybadać, jak w Amazon Studios podchodzi się do tego gatunku, skoro za kilka miesięcy na platformę trafi serial Władca pierścieni: Pierścienie władzy, na który fani Tolkiena już ostrzą sobie pazury.
Czy istnieje jeszcze szansa, by Koło czasu stało się lepszym serialem? Na pewno, w końcu twórcy wielu produkcji uczą się na błędach pierwszych sezonów i zmieniają je na lepsze. Jeżeli twórcy odważą się na zmiany, może nawet jakiś recast, to może będzie lepiej. Część widzów na pewno jednak odejdzie od tego serialu i już do niego nie powróci.