Filmy Wesa Andersona są niezwykłymi obrazami, które zachwycają warstwą wizualną. Nie inaczej jest w przypadku jego najnowszego filmu.
Najnowszy film pełnometrażowy Wesa Andersona, Isle of Dogs, to list miłosny do japońskiego kina i najlepszego przyjaciela człowieka. To także niezwykle ambitny projekt, który wymagał 2200 lalek i 250 ręcznie wykonanych miniaturowych scenografii, które trzeba było ożywić. W video poniżej możecie obejrzeć dokumentację olbrzymiego wysiłku artystów – Jeremy Dawson (producent), podaje, że zespół stworzył 150 modeli drapaczy chmur w skali, aby stworzyć malowniczą panoramę miasta, którą Anderson używał tylko do dwóch ujęć.
Istnieją dwa oszałamiające świata podzielone między setki setów stworzonych dla Isle of Dogs. Miasto Megasaki wypełnione jest fantastyczną japońską architekturą godną filmu Hayao Miyazaki, podczas gdy pustkowie na wyspie Trash przypominają samurajskie westerny Akira Kurosawy. Anderson wyraźnie podkreśla szczegóły, takie jak technologia komunikacji miejskiej czy starannie zorganizowane wysypisko śmieci badane przez tytułowe psy. „Części tego są jasnobiałym papierem, jego części są zardzewiałymi samochodami, a jego części to czarne ekrany telewizyjne” – powiedział reżyser zdjęć Tristan Oliver.