Tak naprawdę, gdyby nie opis od producenta, to praktycznie niczego nie dowiedzielibyśmy się na temat tego, co wydarzyło się na Ziemi przed nadejściem wiecznej zimy. Gra rozpoczyna się od przebudzenia głównego bohatera i to tyle. Nie ma tutaj żadnych dodatkowych scen ukazujących życie protoganistów zanim trafili na pustkowie, ani nawet tekstowego intro. Wszystkiego dowiadujemy się z niewielkiego okienka pojawiającego się w trakcie wczytywania kolejnych plansz, a i to prawie nic nam nie mówi. Także nie przedłużając, wrzucam wam zarys fabularny, który znajdziecie, szperając w Internecie.
Akcja gry rozgrywa się na Ziemi, która została trafiona przez asteroidę, co spowodowało drastyczne obniżenie temperatury i nadejście srogiej zimy. Głównym bohaterem jest Jacob Solomon, który wraz z kilkoma ocalałymi ukrywa się w starym kościele. Robot towarzyszący grupie odbiera jednak pewnego dnia sygnał, który informuje, że Solomon wraz z resztą zostaną uratowani w ciągu trzydziestu dni. Nasze główne zadanie polega na przetrwaniu do tego czasu, co nie będzie takie łatwe – zapasy się kończą, a na zewnątrz grasują dzikie zwierzęta i bandyci.*
W grze wcielamy się w czterdziestodwuletniego Jacoba Solomona. Po śmierci rodziny mężczyzna trafia do zasypanego śniegiem kościoła i staje na czele czteroosobowej grupy ocalałych. Wraz z nimi czekamy na przybycie ekipy ratunkowej. Ta dotrze za trzydzieści dni, aby zabrać bohaterów z tego mroźnego piekła. I tutaj zaczyna się nasza rola, ponieważ ktoś musi uzupełniać zapasy i dbać o bezpieczeństwo i morale towarzyszy. Dlatego, wraz z droidem Ako-Light, wyruszamy na piesze wędrówki po pustkowiu, gdzie spodziewać się możemy morderczego chłodu, dzikich zwierząt i innych niebezpieczeństw zewnętrznego świata. Przy czym musimy jednak pamiętać, że to od nas zależy, czy zebrana w kościele grupa dostanie jedzenie i wodę. Nie możemy też zapominać o naszym protagoniście, który z czasem będzie się wychładzał, tracił energię lub przymierał głodem. Zaspokojenie wszystkich tych potrzeb jest kluczowe do ukończenia gry. Twórcy położyli na to duży nacisk i niejednokrotnie na ekranie wyświetla nam się informacja o aktualnej kondycji poszczególnych osób. Jeżeli któraś z nich postanowi opuścić bezpieczną kryjówkę, wtedy zabiera ze sobą sporą część zapasów i jesteśmy zmuszeni odszukać i namówić go do powrotu. W przypadku, gdy sami zginiemy przed nadejściem pomocy, zmagania musimy powtórzyć od nowa.
Dlatego tak ważne jest, abyśmy pamiętali o naszej grupie. Każdy członek posiada indywidualne umiejętności, które pomogą przetrwać nam na tym skutym lodem i śniegiem pustkowiu. I tak mamy Wendy, dbającą o pełnowartościowe posiłki, Chrisa, zajmującego się ulepszeniami naszego robota Ako-Lighta, oraz Blane’a, specjalistę od sztuki przetrwania. Jednak według mnie najważniejsza jest Maggie, czyli nasza złota rączka. Gdy przyniesiemy jej potrzebne przedmioty, skonstruuje nam przydatne narzędzia oraz zwiększy ochronę kościoła. Każdy z grupy ma też własną historię do opowiedzenia. Są też zadania, które możemy (ale nie musimy) dla nich wykonać. Gdy zdecydujemy się zrealizować zlecenie danej osoby, wtedy będziemy rozwijać jej wątek fabularny.
Jeżeli uważacie, że przetrwanie trzydziestu dni wydaje się prostym zadaniem, to koniecznie sięgnijcie po tę grę. Też na początku tak sądziłam, dopóki nie przekonałam się, że z czasem wszystko zaczyna walić się na głowę. Każda kolejna decyzja niesie ze sobą poważne konsekwencje. Wydaje nam się, że możemy wyruszyć w daleką podróż, ale zaraz musimy wracać, bo w kościele kończą się zapasy albo ognisko za chwilę zgaśnie. Chcesz ulepszyć ognisko? Czemu nie, ale przez to nie wystarczy ci czasu na znalezienie jedzenia lub wody i wszyscy umrą z głodu bądź odwodnienia. Nasz plecak to nie dziura bez dna, więc kiedy zabierzemy ze sobą drogocenne fanty, musimy je wyrzucić, aby uzupełnić zapasy. Decyzje, decyzje i jeszcze raz decyzje. Za zrealizowane zadanie, odkrytą miejscówkę czy dbanie o potrzeby ludzi dostajemy punkty. Pozwalają nam one skrócić czas oczekiwania na przybycie ekipy ratunkowej, a także otrzymujemy dodatkowe role, które możemy przydzielić członkom naszej grupy. Ale to też niesie ze sobą określone reperkusje. Chcemy, aby ktoś wybrał się po zapasy? Narażamy go wtedy na niebezpieczeństwa zewnętrznego świata. Złodzieje mają zadawać mniej obrażeń? Świetnie, ale wtedy ubędzie nam sporo bezcennych zapasów.
Gra posiada liczne błędy i problemy, które mogą skutecznie zniechęcić gracza do dalszej rozgrywki. Zacznijmy od tego, że musimy posługiwać się tylko kontrolerem. Nie znajdziemy nawet domyślnych ustawień sterowania dla klawiatury. Co więcej, po wyjściu z menu znika kursor myszy, a ta staje się kompletnie bezużyteczna. Problemem jest też rozdzielczość. Gra pozwala nam tylko na włączenie rozmiaru niższego niż 1920×1080. Jeżeli ktoś zdecyduje się na większy, wtedy obraz stanie się niewyraźny bądź bohater zacznie wpadać na niewidzialne obiekty, albo też spadnie w przepaść. Ale to nie wszystko, jeżeli chodzi o minusy. Największym z nich są loadingi, które nie dosyć, że trwają bardzo długo, to jeszcze czasami powodują zawieszenie się gry, przez co trzeba odczekać dobrą minutę na załadowanie się kolejnej planszy. Podobno deweloperzy już zajmują się aktualizacjami i poprawkami, także w przyszłości gra może zostać usprawniona.
Impact Winter nie należy do najlepszych rozgrywek, ale też nie można spisać jej od razu na straty. Jeżeli twórcy dopracują szczegóły i usuną liczne błędy, to warto dać tej produkcji szansę. Gra ma duży potencjał, aby przechodzić ją wielokrotnie, ponieważ za pierwszym razem nie jesteśmy w stanie odkryć wszystkich miejsc, historii, wątków i rozwiązań. Nawet jeżeli uda się komuś dotrwać do przybycia ekipy ratunkowej (co jest sporym sukcesem), to zawsze pozostaje jeszcze wiele tajemnic do odgrzebania spod zamarzniętego śniegu.
*Źródło opisu: ppe.pl