Pomimo tego, że Trevorrow dołączył do projektu w 2015 roku i od tego czasu pracował nad historią, Lucasfilm zrezygnowało z niego. Powody? Niemożność pogodzenia dwóch wizji na ostatnią część nowej trylogii.
Lucasfilm w oficjalnym oświadczeniu zapewnia, że reżyser Jurassic World był dla nich świetnym partnerem na etapie preprodukcji, ale ich wizje na ten film są nie do pogodzenia. Wytwórnia zaznaczyła również, że decyzja była obustronna.
The Hollywood Reporter informuje, że prezes wytwórni, Kathleen Kennedy, bardzo chciała uniknąć takiej decyzji – szczególnie po zwolnieniu reżyserów filmu o Hanie Solo i zastąpieniu ich Ronem Howardem. Teraz nie pozostaje jej nic innego, jak znaleźć zastępcę Trevorrowa.
Wśród potencjalnych kandydatów na jego miejsce znaleźli się w pierwszym rzędzie J.J. Abrams i Rian Johnson, którzy już wcześniej pracowali nad światem Gwiezdnych wojen. Abrams był odpowiedzialny za powrót gwiezdnej sagi do kin, a Johnson stanął za kamerą Ostatniego Jedi, który będzie miał premierę w grudniu. Johnson wydaje się mieć większe szanse na ponowny angaż, a do tego deklarował już kiedyś, że bardzo chętnie powróci za kamerę kolejnej części.
Zdjęcia do Epizodu IX, którego scenariusz został w sierpniu poddany znaczącym zmianom, ruszą za kilka miesięcy, Lucasfilm ma więc jeszcze trochę czasu by wybrać. Jednak ilość materiału i pracy jest tak duża, że zatrudnienie kogoś, kto już miał do czynienia z uniwersum i tymi bohaterami, wydaje się najbardziej logicznym posunięciem.