W świecie przyszłości popełniono niewyobrażalną zbrodnię – oto ktoś w bestialski sposób zniszczył Mont Blanca, robota, który od lat dbał o szwajcarską przyrodę, pracował jako przewodnik oraz ratował zagubionych alpinistów. Niedługo później zamordowano brutalnie aktywistę działającego na rzecz zrównania praw ludzi i robotów. Zbrodnie łączy jeden, niepokojący szczegół – głowyom obu przyprawiono rogi. Do drugiej ofiary wezwany został Gesicht, pracownik Specjalnego Kryminalnego Biura Śledczego Europolu. Wszystko wskazuje na to, że sprawcą jest robot.
Sztuczne inteligencje w Pluto zaprogramowano tak, że nie mogą zabijać ludzi. Dlatego tak wielkim niepokojem napawa Europol możliwość, iż za oboma morderstwami stoi maszyna. Ostatnia, która podniosła rękę na człowieka, od ośmiu lat tkwi uwięziona w specjalnie zaprojektowanym ośrodku rehabilitacyjnym, przyszpilona włócznią, pilnie strzeżona i, jeśli to w ogóle możliwe – szalona w ten archetypiczny, pozbawiony psychologicznych przesłanek sposób. Znacząca antropomorfizacja tej maszyny sprawia, że przeprowadzana przez Gesichta rozmowa z nią jest chyba jednym z najbardziej niepokojących elementów w pierwszym tomie Pluto. Do tej pory poznane maszyny, z Mont Blankiem na czele, jawiły się raczej jako opanowane, spokojnie egzystujące z ludźmi roboty. Tymczasem gestykulacja, słowa oraz tok myślenia osadzonego w zakładzie zabójcy znacząco odbiegają od tego, co do tego momentu poznaliśmy. Podobnie niepokojące, grożące utratą zdrowych zmysłów rozmowy niegdyś można było oglądać choćby w Milczeniu owiec – wywoływały podobne uczucia.
Pluto Naokiego Urasawy otrzymał w 2005 roku główną Nagrodę Kulturalną im. Osamu Tezuki, a pięć lat później również Seiun Award za najlepszy komiks. Manga ta liczy osiem tomów i została już zakończona. W kraju pochodzenia ukazywała się nakładem Big Comic Original domu wydawniczego Shogakukan, a polskim czytelnikom przybliżyło ją Hanami. Jest również artystycznym hołdem złożonym dziełu ojca mangi, Osamu Tezuce, Atomowi Żelaznorękeimu (Tetsuwan Atom; 1952-1968), a dokładniej jednej z jego historii – Chijō saidai no robotto (Najlepszy robot na ziemi). Hołdem o tyle interesującym, że nie stanowiącym bezpośredniej kontynuacji w tym sensie, że nie musimy znać Atoma, żeby móc zorientować się w wydarzeniach Pluto czy czerpać przyjemność z tej naprawdę ciekawie zapowiadającej się serii.
Osadzona w przyszłości manga Urasawy prezentuje świat, w którym ludzie i roboty współistnieją, ci ostatni bywają wręcz nieodróżnialni od pierwszych – wchodzą w związki małżeńskie, a nawet adoptują dzieci, tworząc rodziny. Chociaż są programowane, mechaniczne, zdają się wykraczać również poza zakładane pierwotnie parametry działania, wpisując Pluto w szerszy kontekst trwającej wciąż w science fiction refleksji nad istotą człowieczeństwa. O to, czy androidy śnią, pytał choćby Philip K. Dick, a w mandze – Masamune Shirow w średnio udanej amerykańskiej ekranizacji Ghost in the Shell. Urasawa wydaje się podążać podobnym tropem, przedstawiając nam roboty szalone na poziomie niemożliwym do zdiagnozowania przez specjalistów, czy wrażliwe na sztukę w sposób, który nie powinien być dla nich możliwy. Jednocześnie całą refleksję ubiera w płaszczyk znanej kryminalnej fabuły – znajdziemy to wszakże zbrodnię oraz mającego ją rozwikłać detektywa – jednak niekoniecznie opowiadanej tylko z punktu widzenia protagonisty.
Pluto Urasawy to nie jest miła, łatwa i przyjemna manga. Ale na pewno warta lektury.