Kolejne konflikty
Vol’jin został zdradzony. Obecny Wódz Hordy, Garosz Piekłorycz, lękając się trolla, zastawił na niego pułapkę. Na szczęście Łowca Cieni uszedł z życiem i trafił do Pandarii, gdzie odnalazł go jego stary przyjaciel, Czen Gromowar. Teraz bohater musi zagoić rany w pobliskim klasztorze. Ku jego niezadowoleniu opiekę nad nim sprawuje człowiek, członek Przymierza, Tyratan. To jednak nie koniec jego zmartwień. Okazuje się bowiem, że nie ma zbyt wiele czasu na rekonwalescencję. Pandaria wkrótce zostanie zaatakowana przez Zandalarów i Vol’jin musi stanąć w jej obronie. Wcześniej jednak musi uporać się z własnymi słabościami, zastanowić nad przyszłością i podjąć trudne decyzje. A we wszystko mieszają się potężne Loa z Bansamdim na czele.
Nauki i walki
Autorem World of Warcraft. Vol’jin: Cienie Hordy jest Michael A. Stackpole – pisarz, który zasłynął przede wszystkim serią książek z uniwersum Star Wars, a także cyklem Epoka wielkich odkryć. Omawiany tytuł oparty na grze firmy Blizzard jest dla niego pierwszą – a zarazem póki co jedyną – literacką wyprawą do Azeroth. Już na wstępie mogę zdradzić, że poradził sobie z postawionym przed nim zadaniem całkiem nieźle. Fabuła rozkręca się wolno, nie jest to jednak jakimś minusem. Ma to na celu przeniesienie czytelnika do mistycznej Pandarii, pokazanie kultury pandarenów oraz przybliżenie nam głównych bohaterów i zawiązanie między nimi relacji. Jest to także czas na wewnętrzne rozterki samego Vol’jina. Przez cały czas towarzyszą nam także filozoficzne wywody klasztornego opata Tarana Dzu. Tym samym osoby słabiej znające uniwersum szybko odkryją, jak mocno kraj pandarenów wzorowany jest na starożytnych Chinach i Japonii.
Gdy dobrniemy mniej-więcej do połowy książki, akcja znacznie przyspieszy. Na scenę wejdą bowiem Zandalarowie oraz mogu i rozpocznie się wojna. Krew rozleje się po dryfującej wyspie skrytej niegdyś przez mgły, a mnisi będą musieli stanąć do walki. Choć i tutaj pomiędzy potyczkami trafią się przestoje i narady wojenne, a także momenty na pokazanie i umacnianie więzi pomiędzy poszczególnymi bohaterami. Przez cały czas będziemy także zaglądać w głąb Vol’jina i patrzeć, jak troll odradza się na nowo. Tym samym poznamy narodziny przyszłego Wodza Hordy.

Źródło: youtube.com
Dla wtajemniczonych
Jak wiadomo, Vol’jin: Cienie Hordy to kolejna już pozycja należąca do cyklu Blizzard Legends, która została przeniesiona prosto z popularnego MMORPG World of Warcraft. To właśnie fani WoW-a są grupą docelową i z pewnością sięgną po ten tytuł. Jeśli z kolei ktoś graczem nie jest, to może być mu trudniej odnaleźć się w przedstawionym świecie. Autor, tak jak jego poprzednicy, nie skupia się na opisach samych postaci, bo z góry zakłada, że czytelnik wie, jak wyglądają tutaj trolle, pandareni, mogu czy poszczególne Loa. Jedynie sama Pandaria przedstawiona została dość szczegółowo i tu już nasza wyobraźnia będzie mogła podziałać, choć pewnie osoby, które przed monitorami spędziły sporo godzin, pominą niektóre fragmenty, gdyż wyspę i jej budowle znają od podszewki.
Kolejną rzeczą, której nowicjusze do końca nie zrozumieją, jest mowa trolli. Zarówno sam Vol’jin, jak i jego pobratymcy używają często słów „żem” czy „żeśmy”, a i normą jest dla nich „sobom” czy „wienzi”. Często trafia się także nieprawidłowy układ zdania, przypominający nieco mowę mistrza Yody. W grze rasa ta posiada dość charakterystyczny akcent, a błędy w gramatyce są dla nich normą. Polski wydawca starał się oddać ten dialekt, choć była to sztuka trudna. Jeśli ktoś posiada polską wersję Hearthstone’a, to łatwiej mu powiedzieć sobie w głowie wszystko tak, jak brzmieć powinno. Dla postronnego czytelnika może się to wydawać dziwne, a nawet nieco denerwujące.
Ostatnia sprawa, którą należy poruszyć, to sama historia. Vol’jin: Cienie Hordy jest kolejnym tomem opowieści o Azeroth. Mamy tu do czynienia z chronologicznym ciągiem zdarzeń. Jeśli więc ktoś nie poznał poprzednich tomów i przy Warcrafcie też nie siedział, wielu rzeczy może zwyczajnie nie zrozumieć i łatwo zgubić się w rozległym uniwersum Blizzarda.
Zaproś trolla do domu
Vol’jin: Cienie Hordy to kolejna pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów World of Warcraft. Choć dodatek Mists of Pandaria nie należy może do najbardziej lubianych przez graczy, to książka opowiadająca o wyspie pandarenów zdecydowanie warta jest polecenia. Mamy tu piękne opisy świata, budowanie relacji między bohaterami i sporo akcji. Poza tym nie można przejść obojętnie obok historii jednego z Wodzów Wojennych Hordy. Po raz kolejny nie jest to niestety pozycja dla osób mniej związanych z uniwersum. Wydawca wypuścił bowiem kolejny tytuł skierowany przede wszystkim do miłośników serii. Grupa docelowa jest jednak na tyle duża, że raczej i tak nie muszą się martwić, że książka wróci do magazynu.

Źródło: wowhead.com