Nie tak dawno do kin trafił nowy film o przygodach Asterixa. Wydawnictwo Egmont zdecydowało się więc na wydanie albumu z zachowaniem komiksowego stylu, który skupi się jednak na fabule pokazanej na ekranie. Co z tego wynikło? Przygotujcie się na wyprawę do Chin.
Przygotujcie się na plansze
Zacznijmy od tego, co należy zaznaczyć bardzo wyraźnie. Nie mamy tutaj do czynienia z komiksem w klasycznym znaczeniu tego słowa. Asteriks. Imperium Smoka to adaptacja filmu w postaci plansz graficznych opatrzonych tekstem. Bardziej opowieść obrazkowa niż komiks. Nie znajdziecie tu dymków i poszczególnych kadrów. Dobrze, tę informację mamy z głowy, przejdźmy więc do sedna.
Podróż do Państwa Środka
Chiny. Budzący odrazę Deng Tsin Qin ubiega się o władzę w państwie, podporządkowuje sobie kolejne ziemie, a prawowitą cesarzową zamyka w więzieniu. Jak to zwykle bywa, jedyną nadzieją okazują się być waleczni Galowie. Księżniczka Fu Yi wybiera się w podróż na wybrzeże Armoryki, która wciąż opiera się legionom Cezara. Po długich negocjacjach wódz wioski zgadza się wysłać swoich dwóch najlepszych wojowników z misją pomocy prawowitym władcom Chin. Deng Tsin Qin też nie pozostaje bezczynny. Jego wysłannicy zdobywają poparcie Juliusza Cezara, a rzymskie wojska maszerują do Chin. Czeka nas klasyczne starcie, tym razem jednak nie na terenie Galii, a w dalekim Państwie Środka.
Szczątkowa fabuła
Nie spodziewajcie się wiele po fabule. Jeśli mieliście okazję oglądać już film, tutaj znajdziecie kluczowe jego momenty w rysunkowej adaptacji. Plansze przedstawiają bardzo skróconą wersję wydarzeń. Należy też zaznaczyć, że forma komiksowa pozwala na żarty, gagi, humorystyczne wstawki autorów. Forma plansz z tekstem eliminuje wszelkie takie zagrania. To samo odnosi się do filmu, który pełny jest mrugnięć okiem do widza i komizmu. Niestety sposób, w jaki został on zaadaptowany w albumie, nie pozwala na przekazanie tego humoru. Jest to niestety duży minus, ponieważ gagi mogą pojawić się jedynie w rysunkach, których też nie jest dużo. Poznacie fabułę w wersji skróconej, dodatkowo pozbawionej dużej dozy humoru.
Rysunki oddają ducha Galii
Żeby wyjść nieco poza narzekanie, muszę przyznać, że rysunki świetnie oddają charakter twórczości Rene Goscinnego i Alberta Uderzo. Olivier Gay i Fabrice Tarrin to twórcy odpowiedzialni za ten album i zdecydowanie należą im się brawa za utrzymanie ducha serii. Gdyby tylko nie ta forma albumu z grafikami… Sprawia ona, że publikacja staje się miłym dodatkiem do kolekcji, jednak niekoniecznie niezbędnym. Czekam na kolejne prace nowego duetu twórców, jednak już w pełnej, komiksowej krasie.
Jako ciekawostka – w porządku
Album jest przyjemny, ale w formie ciekawostki. Ogromny plus za naprawdę dobre rysunki. Tekst pozostawia jednak nieco do życzenia. Prawdopodobnie jest to po prostu kwestia przeniesienia historii wprost z ekranu. Najważniejsze jednak to, iż duch Asterixa został utrzymany w ilustracjach. Za to należą się czapki z głów!