Na filmowe zaległości – Scrabble!
Od lat zmagam się z poczuciem, że choć dużo filmów w życiu widziałam, wciąż wiele klasyków lub produkcji kultowych czy must see pozostało przeze mnie pominiętych. I tak dopiero rok temu obejrzałam Facetów w Czerni, Studio Ghibli to dla mnie tylko Spirited Away, a o krytykowanej wszędzie Mrocznej Phoenix przypominałam sobie raz na jakiś czas, chociaż X-Men to moje ukochane filmy (jakiekolwiek by nie były). Na szczęście lato w pandemii to czas braku wyjazdów i dłuższego niż trzeba siedzenia w domu, a to sprzyja nadrabianiu filmowych zaległości. Jak jednak się z nimi uporać, kiedy przychodzi wieczór, na parapecie piętrzy się stos płyt DVD, a platformy streamingowe oferują miliony produkcji starych i nowych?
Z odsieczą przybywa nasz – mój i mojego świeżo upieczonego męża – sposób na ułatwienie sobie wybierania filmów do oglądania. Jedyne, czego potrzebujecie, to Scrabble. Do woreczka wsypujecie cały alfabet (resztę kostek możecie odłożyć do pudełka) i losujecie literkę. To ona zawęzi Wasz wybór – szukacie wszystkich produkcji, które macie, zaczynających się na tę literę i wybieracie z nich tę, na którą macie największą ochotę. W niektórych przypadkach będzie to wybór między dwoma filmami, w innym między kilkudziesięcioma. Literka nie wraca do worka, ląduje w pudełku, wybrany film jest oglądany i w razie potrzeby od razu lub na następny dzień losowany jest kolejny kafelek. Celem (nierealnym) jest pozbycie się i obejrzenie wszystkiego, co mamy w swoich „zbiorach”.
Polecam do woreczka dodać wszystkie polskie literki, jak „Ć” czy „Ś”. My w ten sposób trafiliśmy na stary, kultowy film Święci z Bostonu. Oprócz tego udało nam się obejrzeć nie tak popularny, ale wciągający film ze Studia Ghibli Szum morza, na który na pewno byśmy się nie zdecydowali, gdyby nie wyciągnięta z woreczka literka „S”… Trafiło także na ceniony Labirynt Fauna oraz mniej uznaną Mroczną wieżę. Jeśli tylko nasze planszówkowo-filmowe zabawy nie skończą się jak w Wieczorze gier, to wszystko będzie w porządku. Jak wylosujecie „W”, być może dowiecie się, o co chodzi. – Marta Winzer
Dołącz do dyskusji