Panie i Panowie! Mamy zaszczyt zaprosić wszystkich Państwa na finał Wielkiego Turnieju Łuczniczego! Już dziś, na arenie Ostatniej Tawerny, staną w szranki najlepsi strzelcy w historii! Kto z nich sięgnie po Puchar Redakcji? Kto okryje się wieczną chwałą? Komu dziś wiatr poniesie strzały prosto w cel? Ja nazywam się Piotr Markiewicz i będę miał zaszczyt komentować dla państwa to wydarzenie! Na arenie już czeka nasza reporterka Ola Woźniak, która na żywo będzie przeprowadzać wywiady z uczestnikami. Jej partnerem jest dziś, znany i lubiany, wiecznie młody, Krzysztof Ibisz. Zostańcie z nami! Zaczynamy!
Jury
Zanim przejdziemy do naszych zawodów, przedstawmy nasze szanowne jury, które będzie dziś oceniać śmiałków dzierżących swe łuki. Na stanowisku pierwszym zasiada syn Zeusa i Leto, jeden z najprzystojniejszych bogów greckich, a przede wszystkim wspaniały łucznik – Apollo. Obok niego słynący z łączenia ludzi w pary rzymski bóg – a jego nieodzownym elementem jest łuk – Kupidyn. Ponieważ w Szkole Magii i Czarodziejstwa Hogwart nie mamy łuczników i brakło ich reprezentantów, do naszej komisji zaprosiliśmy również bezstronnego profesora Albusa Dumbledore’a. I jako czwarta piękna i bardzo wrażliwa kobieta, mająca niemałe doświadczenie w ocenianiu i sędziowaniu, Małgorzata Foremniak. Nasze grono ustali swój wynik i przyzna własne punkty, jednak to nie w ich rękach będzie leżeć los uczestników. Swoje trzy grosze będą mieli do powiedzenia także redaktorzy Ostatniej Tawerny – ze Sławkiem Szewczykiem na czele. Ostateczne zwycięstwo przyznacie jednak Wy, drodzy widzowie! Piwnica Ostatniej Tawerny stoi już otworem i tam nasz karczmarz, Michał Ostiak, przyjmie i podliczy wszystkie głosy.

Apollo | Źródło: camphalfbloodroleplay.wikia.com
Półfinały
Niestety, nie mogliśmy dać popisać się wszystkim łucznikom. Dlatego kilka dni temu odbyły się półfinały, które wyłoniły naszych ośmiu wspaniałych, mierzących się dziś w finale. Eliminacji z powodów technicznych nie byliśmy w stanie pokazać. Jednak podziękujmy ogromnymi brawami wszystkim tym, którzy stawili się na nasze zaproszenie i podjęli swoje próby. A byli to: Susan Pevensie, Neytiri, Katnis Everdeen, Cattie-Brie, Lara Croft, Halt O’Carrick oraz Thorgal. Choć zgłosili się, to, z powodów niespełnienia pewnych warunków, w turnieju udziału wziąć nie mogli Janosik i John Rambo. A teraz czas na show!
Niech rozpocznie się gra!
Zasady turnieju są proste. Każdy uczestnik ma zaprezentować swój najlepszy strzał, za który zostanie oceniony. Po podliczeniu wszystkich punktów wyłonimy Mistrza! A tymczasem na arenie już pojawia się pierwszy uczestnik. Zamaskowany, samozwańczy mściciel, odziany w zielony strój. Prosto z USA przybył do nas Oliver „Ollie” Queen znany też jako Green Arrow. Dziś wylosował numer jeden, ale czy ta liczba przylgnie do niego na cały turniej i da zwycięstwo? Na razie szykuje się do strzału. Kazał rozłożyć sobie wokół areny kilka celów. I rusza! Arbuzy trafia w pełnym biegu! Robi płaski wyskok i… trafia idealnie w główkę kapusty! Teraz skacze z podwyższenia i trafia jabłko! Zrobił to zanim jeszcze dotknął ziemi. Co nasz bohater robi teraz? Schował się za słupem, przed nim na piedestale cytryna. Robi wypad, strzał, nawet nie celuje, ale i tak trafia w owoc! Gdyby to było czyjeś oko, to mielibyśmy tu ślepca! Tłum wiwatuje, a śmiałek kłania się, kończąc swój występ.
- Ola: Oliver, jak się czujesz otwierając wielki finał naszego Turnieju?
- Krzysztof: Tak, ja też chciałbym to wiedzieć.
- Oliver: To dla mnie ogromny zaszczyt! Jestem fanem Ostatniej Tawerny, szczególnie Działu Komiksów, mam nadzieję, że są za to dodatkowe punkty?
- Ola: Pomyślimy, zapłakana Małgorzata to chyba dowód na to, że się podobało!

Green Arrow
Jako drugi stratuje chyba najbardziej zasłużony i doświadczony łucznik wszech czasów. Z lasów Sherwood, wraz ze swoją wesołą kompanią, przybył do nas legendarny Robin Hood! Po popisach poprzednika jego trafienie w środek tarczy i trafienie pierwszej strzały drugą, nie robi takiego wrażenia. Sir Robert z Loxley ma dla nas coś więcej. Prosi na środek jednego z widzów. Czy ja dobrze widzę? Toż to nasza redakcyjna koleżanka Adrianna Michno! A tymczasem na arenie pojawia się szubienica. Ada wchodzi na nią i zakładają jej sznur na szyję! Co tu się dzieje. Nie mogę na to patrzeć! Zapadnia zostaje otwarta, dziewczyna leci w dół, a nasz bohater strzela i… trafia w linę! Redaktorka Tawerny trafia prosto w ręce Małego Johna, a kibice skandują imię naszego śmiałka!
- Krzysztof: Aduniu, kochana! Czy nic ci się nie stało?!
- Ola: Oczywiście, że nie. Krzysztofie, nasz turniej odbywa się w zgodzie z zasadami BHP. Tymczasem, Sir Robercie, jak długo trwały przygotowania do tego występu?
- Robin Hood: Mam wrażenie, że od samego początku mojej kariery!

Robin Hood: Książę złodziei | (Kevin Costner)
Kto przebije taki pokaz? Być może rudowłosa uczestniczka, pierwsza w dzisiejszym turnieju kobieta! Przyjechała do nas prosto ze Szkocji! Oto przed Państwem Merida Waleczna! Na początek mamy tu trzy tarcze, bohaterka chwyta za łuk i trafia po kolei trzy dziesiątki, a czwarty strzał, podobnie jak u Robina, trafia poprzednią strzałę! Ale to nie wszystko, co ta dziewczyna pragnie nam zaprezentować! Na arenę wpada koń! Córka Elinor i Fergusa wskakuje na niego i w galopie trafia kolejne tarcze. Koń skacze przez przeszkodę, a księżniczka nie ma problemu, by w międzyczasie zestrzelić jabłko z drzewa! Niesamowity pokaz. Aż pojawiły się łzy w oczach Małgosi Foremniak!
- Krzysztof: Małgosiu, czy chcesz powiedzieć coś naszej uczestniczce?
- Małgorzata: Tak! To jabłko… ono tak pięknie spadało, takie majestatyczne…
- Ola: Gdyby tylko sir Isaac Newton mógł to zobaczyć! Merido, czy jesteś zadowolona ze swojego wystrzału?
- Merida: Nie chcę mieć męża i nie obetnę włosów, Mamo!!!

Merida Waleczna
Tymczasem na niebie widzę rakietę! Nie, to coś innego! To Iron-Man! Ale co on tu robi, nie ma go na liście, teraz powinien przecież być… I jest! Tony Stark postanowił zrobić wejście swojemu koledze i przyniósł nam tu Clinta Bartona, znanego bardziej jako Hawkeye! Jeszcze będąc w powietrzu, śmiałek pokazuje, na co go stać. Obliczył siłę wiatru, wypuszcza strzałę, a ta niesiona odpowiednim prądem zatacza łuk i trafia w cel! Niesamowite! Ale to nie koniec! Kolejne targety Clinta latają nad jego głową i za jego plecami. Hawkeye zestrzeliwuje kolejne! On nawet nie patrzy! Rozmawia z Tonym i tylko swój oręż obraca za plecy, i trafia po raz kolejny! Tłum szaleje! Jak później ich wszystkich oceniać? A przecież to jeszcze nie koniec!
- Ola: Cześć Hawkeye… Co powiesz o swoich oponentach? Czy ktoś jest w stanie Ci zagrozić?
- Hawkeye: Nie.
- Krzysztof: Szanowni Państwo! Cóż za pewność siebie!
- Ola: Hawkeye, postój tu jeszcze z nami, Czarna Wdowa, chyba nie będzie zazdrosna, jeśli zrobimy sobie razem zdjęcie?

Hawkeye
Choć Halt O’Carick odpadł w eliminacjach, to w grze pozostaje jego uczeń. Powitajmy ogromnymi brawami, przybyłego z Araluen, jednego z najmłodszych uczestników dzisiejszego finału. Przed państwem Will Treaty! Cóż przygotował dla nas zwiadowca? Jeszcze naradza się ze swoim mentorem. Wiem, że przygotował dla nas występ podobny do tego, jaki zaprezentował nam Robin. Teraz zmienia decyzję. Ustawia trzy tarcze niczym Merida, ale będzie strzelał do wszystkich jednocześnie! Trzy strzały na cięciwie, już wypuszczone i… trzy trafienia! A to jeszcze nie koniec. Za łuk chwyta też Halt, strzela, a jego uczeń strąca jego strzałę w locie! To jest więcej niż niezwykły show! Ale co to? Coś dzieje się na trybunach i turniej zostaje przerwany!
Krzysztof: Tego nie było w kontrakcie!

Will Treaty
Przymusowa przerwa
Tak piękne wydarzenie oczywiście musieli nam popsuć pseudokibice… Ale proszę się nie martwić, sprawna ochrona już biegnie do mężczyzny skandującego obraźliwe hasła wobec strzelców i rzucającego hasła o wyższości kuszy nad łukiem! Szybka interwencja i chuligan zostaje usunięty z trybun i przekazany w ręce policji. Z nieoficjalnych źródeł mam informację, że był to niejaki Wilhelm T., hazardzista, który po zakładach lubi strzelać do własnego syna!
Niech turniej trwa!
Tymczasem kibice już zapominają o tym incydencie, bowiem arena drży właśnie w posadach! Słychać bębny i wojenne okrzyki. Tysiące gardeł zaczyna doping dla swojej reprezentantki. Oto bowiem, z numerem szóstym pojawia się pierwszy uczestnik nienależący do rasy ludzi. Prosto z Azeroth przybyła do nas Wódz Hordy i Królowa Opuszczonych. Piękna i nieumarła Lady Sylvana Windrunner! Przepraszam, właśnie jeden z naszych fanów zwrócił mi uwagę. Oczywiście, już się poprawiam. Sylvanas Windrunner! Ale zaraz, zaraz, gdzież ona jest? Spójrzmy w górę, stoi na dachu! A na arenie już pojawia się wielka machina oblężnicza. Z jakąż gracją nasza bohaterka skacze na nią, trafia kolejne cele, niszczy maszynę, która eksploduje milionem fajerwerków! Ale to nie koniec! Sylvanas skacze kolejny raz, jest w powietrzu, do góry nogami, ale ponownie strzela i trafia do tarczy! Staje na ziemi z dumą i łukiem w ręku! Szkoda, ze Państwo tego nie słyszą! Jak grom z jasnego nieba po trybunach przetoczył się krzyk „For the Horde!”
- Krzysztof: (szeptem) For the Horde, for the Horde… ekhm, tak… to był fantastyczny występ, fantastyczny.
- Ola: Lady Sylvanas, czy publiczność zgromadzona z nami dzisiaj dorównuje liczebności najlepiej zorganizowanej hordy?
- Sylvanas: Niewiele brakuje!

Sylvanas Windrunner
Tyle emocji, a przecież przed nami jeszcze dwójka uczestników. Przedostatnią z nich jest kobieta pochodząca z Górnego Sodden, towarzyszka Geralta, znana też jako Sor’ca lub Milva, Maria Barring! Oczywiście w biegu strąca kolejne ustawione cele. Z jakąż gracją skacze i wypuszcza kolejne strzały. Ostatni strzał musi oddać pod presją. Na scenie już widzimy Wiedźmina, w którego rzucany jest pomidor. Milva biegnie, zasłania go własnym ciałem i trafia w cebulę wielkości oka! Cóż za strzał! Aż poderwali się Mateusz i Ania, nasi redaktorzy kibicujący dzielnej Marii!
- Ola: Milva, Geralt, bardzo nam jest miło gościć Was na turnieju, czy przystąpicie w następnym?
- Geralt: A, zaraza. Trudno nie było, ale przykro mi, że nie zabrałem Plotki.
- Krzysztof: Milva, jesteś moją faworytką i naprawdę nie mówię tego każdej uczestniczce!
- Milva: Chodź Geralt, trzeba było zostać w Szałwii i Rozmarynie…

Milva | Źródło: ultimatecomiccon.com
Za chwilę ostatni uczestnik, a na trybunach znów coś się dzieje. Ochrona musi oddzielać krasnoluda od przybyłych z Orgrimmaru orków. Oprócz brodacza widać też starego czarodzieja przypominającego jednego z naszych jurorów, kilku hobbitów i elfa o najpiękniejszych na świecie brwiach. To znak, że na naszej arenie pojawi się za moment jeden z faworytów. Prosto z Mrocznej Puszczy przybywa do nas reprezentant Śródziemia. Chyba nikomu go przedstawiać nie trzeba, ale i tak to zrobię. Oto Legolas! Nauczony doświadczeniem patrzę już w górę, oczekując wielkiego wejścia i nie mylę się. Na niebie to oczywiście nie chmura, a wielki nietoperz, a pod nim nasz elf! Wisząc do góry nogami trafia w kolejne tarcze! Kibice robią meksykańską falę, a nasz Zielony Liść skacze prosto na tarczę ustawioną na schodach i zjeżdża na niej niczym na deskorolce, strącając po drodze ustawione nektarynki i brzoskwinie! Z jakąż on to robi gracją! Równie dobrze mógłby zjechać po trąbie słonia! Legolas unosi łuk a fanki przepychają się przez ochronę, aby dostać jego autograf. Zaraz, zaraz, wśród fanek jest też szef Ostatniej Tawerny czyli Sławomir! Oj posądzą nas o stronniczość…
Jury udaje się na narady, Michał liczy głosy fanów, a ja oddaję głos Oli i Krzysiowi, którzy są teraz na arenie i trybunach. Sławek! Załatw autograf i dla mnie!
- Ola: Tyle emocji! Tyle emocji! Krzysztofie, czy ty kiedykolwiek widziałeś coś podobnego? Oczywiście, że nie, bo niby gdzie?
- Krzysztof: Pobieram 300 zł z konta każdej drużyny i… a nie, czekajcie, nie ta okazja. O, już mam. Olu, nie, nie widziałem, ale za to…
- Ola: Legolas! Książę elfów o sokolim spojrzeniu, przybyły wprost z Mrocznej Puszczy, czy zechciałbyś opowiedzieć nam coś o swoim łuku? Nie? Krzysztofie, wystraszyłeś go bielą swego uśmiechu!
- Krzysztof: Tak to już ze mną jest.

Legolas
Wyniki
Witam państwa ponownie. Głosy zliczone, jury się naradziło. Czas na rozstrzygnięcie: wyłonienie Mistrza Łucznictwa. Przypomnijmy zasady punktowania. Swoje wyniki przedstawi nam komisja, Redakcja Ostatniej Tawerny oraz Michał Ostiak, który podliczył głosy fanów. Trzech najlepszych zawodników otrzyma kolejno 60, 80 i 100 punktów. Zsumujemy wszystko i poznamy zwycięzcę.
Nasze jury, po długich naradach stwierdziło, że nie bierze pod uwagę strzałów Legolasa i Lady Sylvanas. Choć spotkało się to z dezaprobatą kibiców, to Apollo wyjaśnia nam, że jako nie-ludzie, obdarzeni lepszym wzrokiem czy możliwością szkolenia przez tysiące lat nie mogą być zaliczani do tej samej grupy co ludzie, to byłoby to nie fair . I tak miejsce trzecie zajmują ex-aequo Merida i Will. Nasi najmłodsi uczestniczy zaskarbili sobie przychylność zwłaszcza Małgosi Foremniak i Albusa Dumbledore’a. Miejsce drugie przypada z kolei Green Arrow, który miał arcytrudne zadanie zaprezentowania się jako pierwszy, nie wiedząc co potrafią inni. Najbardziej doceniony został natomiast książę złodziei, czyli Robin Hood. Jury przyznało mu miejsce pierwsze chociażby za fakt bycia jednym z prekursorów w łucznictwie.
A wiec stówka dla Robina, a tuż za nim Oliver. Czy ktoś ich dogoni? Sprawdźmy, jak głosowali redaktorzy Ostatniej Tawerny. Otóż, sześć głosów (tylko jeden więcej od Milvy) otrzymał nasz dzielny strzelec z lasów Sherwood, który już ma na koncie 160 punktów! Drugie miejsce, a przy okazji awans na podium, wywalczyła sobie, zdobywając dziewięć głosów redakcji, rudowłosa Merida! Aż osiemnaście głosów i zwycięstwo zgarnia nie kto inny jak, niedoceniony przez Kupidyna i spółkę, Legolas!
Zrobiło się ciasno w czołówce i wszystko będzie teraz zależeć od głosów naszych fanów. Sprawdźmy więc, kto wygra Wielki Turniej Łuczniczy. Zaledwie piąty jest tu Robin Hood. Tuż za podium plasuje się natomiast Lady Sylvanas! Trzecie miejsce, dzięki 29. głosom „wystrzelał” sobie Clint „Hawkeye” Barton! Fani Wiedźmina nie zawiedli, bowiem na drugim miejscu, z 40. głosami, wylądowała Milva! Bezkonkurencyjny okazał się zwycięzca głosowania wśród fanów i przy okazji zwycięzca całego turnieju: 127 głosów i w sumie 200 punktów w zawodach zdobył, wyprzedzając Meridę i Robin Hooda, elf Legolas!
Apollo wraz ze Sławkiem wręczają teraz medale, przekazują puchar zwycięzcy. Tłum świętuje i wiwatuje. Albus Dumbledore mówi coś o niesamowitej partii szachów, odwadze i przyjaźni i rozdaje jeszcze jakieś punkty, ale to już niczego nie zmienia. Legolas odbiera gratulacje od pozostałych uczestników i wszyscy udają się do Piwnicy Ostatniej Tawerny, by wspólnie wypić za wspaniały turniej. A ja dziękuję Państwu za uwagę i zapraszam na kolejne relacje. Żegnam w imieniu Oli, Krzysia i całej Ostatniej Tawerny. Piotr Markiewicz, do usłyszenia!
Scena po napisach
A tymczasem na pustej arenie, w samotna tarczę, gdzieś zza horyzontu przyleciała strzała, trafiając w samą dziesiątkę. Podchodzi do niej woźny, przypominający Stana Lee i ogląda ją. Ogląda ją i widzi symbol Solonora Thelandira…
Uśmiałem się 😀 Ale obstawiałem Hawkeye’a na zwycięzcę!