Za linią wroga
Gatunek taktycznych skradanek jest mocno niszowy, a w zeszłym roku zamknięte zostało studio Mimimi Games, odpowiedzialne za takie gry jak Desperados III, Shadow Tactics: Blades of the Shogun czy Shadow Gambit: The Cursed Crew, które były świetnymi reprezentantami tej konkretnej formy rozgrywki. Na Sumerian Six czekałem, bo uwielbiam ten gatunek i liczyłem na podobne emocje, co podczas ogrywania gier od wspomnianej firmy.
Omawiany produkt podczas rozgrywki estetycznie kojarzył mi się mocno z serią gier Wolfenstein. II wojna światowa z widocznie podrasowaną technologią oraz nazistami eksperymentującymi z czarną magią i demonami. To wszystko jest możliwe dzięki nowemu i niezwykle niebezpiecznemu zasobowi zwanemu Geistsoff, odkrytego przez Enigmatyczną Ferajnę. Eksperymenty z udziałem pierwiastka okazały się na tyle katastrofalne w skutkach, że drużyna zdecydowała się ukryć przed światem jego istnienie. Ostatecznie, jeden z nich nie dotrzymał obietnicy i zdradził wszystko pewnemu niedoszłemu malarzowi. Teraz drużyna musi zlikwidować zdrajcę i powstrzymać nazistów przed zniszczeniem świata.
Fabuła całościowo się trzyma, ale nie mogłem pozbyć się wrażenia, że jest ona skonstruowana tak, by łatwo usprawiedliwiać rzucanie nami po różnorodnych miejscówkach. To uczucie jednak nie przeszkadza w odbiorze i wiarygodności przygody, gorzej jednak z relacjami postaci i próbami wywołania emocji u gracza. Przedstawiciele Enigmatycznej Ferajny to dość barwne postacie, mamy chociażby Wojtka, który w wyniku potwornych eksperymentów potrafi zamienić się w niedźwiedzia wyrywającego głowy swoim oprawcom, ale wobec drużyny jest lojalny i przyjazny. Inną ciekawą personą jest Siegfried von Adelsberg, psycholog i okultysta w jednym, który zachowuje stoicki spokój, nawet w największych tarapatach. Problem w tym, że kompletnie nie czuć chemii między jakimikolwiek osobowościami. Rozmowy między nimi nie budują żadnych relacji, a jeśli pojawi się jakiś konflikt, to kompletnie go nie czujemy. Jedynie na początku Sid oraz jego siostra Isabella lekko się sprzeczają, ale potem kompletnie to znika. W pewnym momencie gry dochodzi do poważnej kłótni między dwoma postaciami, ale przez ukazanie tego w statycznej cutscence, nie czujemy powagi przedstawionego zdarzenia. Myślę, że jakby sytuacja została ukazana na silniku gry, to byłoby zdecydowanie lepiej. Do dziś pamiętam wydarzenie w Shadow Tactics: Blades of the Shogun z samurajem Mugenem, które było niezwykle emocjonalne. Tego mi tutaj zabrakło.
Spocznij żołnierzu… na wieki
Po ograniu kilku tytułów ze wspomnianego gatunku byłem pewien, że nic w kwestii umiejętności mnie nie zaskoczy. Sumerian Six mocno mnie postawił do pionu, gdyż zdolności Ferajny oprócz standardowych metod pozbywania się przeciwników i odwracania ich uwagi, mają w zanadrzu kilka przydatnych i oryginalnych gadżetów. Sid może „wskoczyć” w ciało innej osoby i podążać wraz z nią po mapie. W tej formie może wyskoczyć z ciała, chwilowo ogłuszając byłego nosiciela lub przeskakiwać z ciała do ciała, tworząc sobie dogodną pozycję do zaatakowania. Isabella może zamieniać się z przeciwnikami (i sojusznikami!) miejscami, przez co jest w stanie wystawić wroga swojej drużynie. Siegfried potrafi przejść w astralną formę i przyjąć wygląd dowódcy wroga, dzięki temu jest w stanie zagadywać żołnierzy, odwracając ich uwagę. W takich grach ważną rolę odgrywają również pułapki, Alistair (ojciec Sida oraz Isabelli) ma przy sobie rozstawianą platformę, która wyrzuca przeciwnika w powietrze w wybranym przez nas kierunku, na przykład prosto w krzaki, tak by wrogowie nie mogli odnaleźć jego ciała. Tak więc zdolności są świetne i można się nimi odpowiednio bawić, tworząc swoją strategię cichego (bądź troszkę głośniejszego) eliminowania przeciwników.
Jakby tego było mało, w trakcie gry możemy owe moce ulepszać. Każde zabójstwo daje naszej postaci 1 punkt doświadczenia do wszystkich umiejętności, co nie jest dużą ilością, dlatego chcąc wzmocnić zdolność, musimy otwierać porozrzucane po mapach skrzynki, które do jednej, konkretnej mocy dodadzą nam sporą ilość doświadczenia. Przeważnie, jeśli chcemy zebrać wszystkie skrzynki podczas misji, musimy oczyścić całą mapę z wrogów. Jednak żeby nie było za prosto, wrogowie też mają pewne asy w rękawie. Przede wszystkim musimy zwracać uwagę na rodzaj przeciwnika. Zwykłe żołdaki są najprostsze do wyeliminowania i manipulowania, ale oficerowie już nie opuszczą swojej pozycji tak łatwo. Panzerwolfy za to są niemożliwe do zabicia zwykłym atakiem, trzeba ich wcześniej osłabić (przykładowo strzelając z broni palnej), zrzucić na nich coś z otoczenia lub wysłać Wojtka w formie niedźwiedzia. To nie wszystkie rodzaje wrogów, ale pozwolę sobie więcej nie zdradzać. Oponenci mogą dysponować również zakłócaczami, które wyłączają nam zdolności i gadżety, przez co trzeba się przekradać w bardziej klasyczny sposób, do momentu wyłączenia urządzenia.
Misje zajmują od 40 minut do nawet godziny, w zależności od naszej szybkości działania i wymagają dłuższego myślenia nad rozwiązaniem problemu zbyt licznych wrogów na drodze, jednak zwróciłem uwagę, że tytuł na normalnym poziomie trudności jest zdecydowanie łatwiejszy, niż chociażby Shadow Tactics: Blades of the Shogun. W tym drugim tytule często akcje wymagały skoordynowanych, równoczesnych działań kilkoma postaciami, tutaj jednym bohaterem mogłem ukończyć jakiś dłuższy etap, by potem pojawiło się coś bardziej skomplikowanego, wymagającego pomocy drugiej postaci. Więc jeśli nie mieliście wcześniej styczności z grami z tego gatunku, myślę, że Sumerian Six dobrze wprowadzi was w podstawy rozgrywki. Natomiast bardziej zaawansowani mogą od razu zacząć grę na wysokim poziomie trudności, gdzie wrogowie nie tylko szybciej zauważają podejrzane akcje, ale również jest ich więcej na mapach.
Jakie to piękne i popsute
Sumerian Six to gra naprawdę śliczna, miejscówki wykonane są nie tylko z ogromnym rozmachem, ale również widać dbałość o detale. Kolorystyka na pierwszy rzut oka jest dość jaskrawa, ale wystarczy chwila, by się do niej przyzwyczaić i zacząć doceniać, bo wszystko, na co musimy zwracać uwagę, jest odpowiednio widoczne. Muzyka również w większości jest przyjemna, ale na przedostatniej mapie w opcjach musiałem wyciszyć brzmienia, bo kompletnie nie trafiły w mój gust.
Największą bolączką gry są jednak liczne błędy. Isabella może przechodzić przez wąskie szczeliny i raz wpadła mi w pętlę wchodzenia i wychodzenia, którą powstrzymałem dopiero wtedy, kiedy odsunąłem ją chwilowo od dziury i przeszedłem ponownie. Po wyłączeniu zakłócacza Wojtek wciąż nie mógł zamienić się w niedźwiedzia przez całą misję. A Sid mimo bycia tuż obok wroga, nie potrafił znaleźć drogi, by go wyeliminować. Dodatkowo pomimo ustawienia gry w języku polskim, to czasami wyświetlały mi się angielskie napisy. Do tego dochodziło sporo mniejszych błędów, jak np. dziwna animacja stawiania pułapki przez Alistaira lub teleportacja ciała wroga podczas animacji likwidacji (na szczęście w miejsce, gdzie nikt go nie zobaczył). Autorzy będą potrzebować trochę czasu na doszlifowanie swojego dzieła, ale raczej byli na to przygotowani, bo w samej grze jest opcja informowania o napotkanych błędach.
Niewątpliwie jednak Sumerian Six był dla mnie przygodą przyjemną, a wrażenia z samego gameplayu były zbliżone do tego, co oferowały gry od studia Mimimi Games. Artificer wykonało kawał porządnej roboty, która wymaga drobnych poprawek, by błędy nie przeszkadzały w odbiorze. Wtedy bez żadnych wątpliwości, mogę polecić grę nowym w gatunku, jak i bardziej zaawansowanym.
Grę do recenzji otrzymaliśmy od wydawcy Devolver Digital, ale nie wpływa to na ocenę końcową produktu!