Mateusz: Bardzo mi się podoba koncepcja Krzyśka z Rickiem w roli seniora osady. To byłoby najlepsze rozwiązanie fabularne, jednak z marki TWD jest jeszcze trochę kasy do „wydojenia”, więc zdecydowano się na filmy. Skoro sporo powiedzieliśmy o głównych bohaterach serialu, to czas na “odwieczne” postaci epizodyczne – żywe trupy – dlatego warto ocenić etapy gnicia i rozkłady zombiaków. Czy również odnosicie wrażenie, że nieboszczyki przestały być większym zagrożeniem dla bohaterów? Zauważyliście zmiany w przedstawieniu ich możliwości?
W bodajże drugim sezonie jest taka scena, w której Rick traci z oczu Sophie (co w konsekwencji prowadzi do jej śmierci), ponieważ nie potrafi poradzić sobie z dwoma zombiakami. W kolejnych seriach postacie giną natomiast wyłącznie w ataku hordy, gdyż bohaterowie eliminują trupy na masową skalę, prezentując niemal niezniszczalność i superbohaterskie moce. Dopiero zainfekowanie Carla, na nowo pokazało, że wystarczy jeden przypadkowy trupek, który ugryzie Cię z zaskoczenia i jest po Tobie. Niemniej, los młodego Grimesa należy traktować jako przypadek potwierdzający regułę.
Zmianie uległo również postrzeganie trupów przez bohaterów, gdyż pamiętamy przestrogi przekazywane sobie przez przez postaci: nie wchodź do lasu, nie odłączaj się od grupy itp. Czyżby czekało nas komiksowe przedstawienie zombiaków jako pociech cyrkowych?
Ewoluował również sposób ukazania nieboszczyków. W pierwszym sezonie zmarła żona Morgana potrafiła sama otworzyć drzwi, natomiast teraz bliżej im do nieco groźniejszych od myszy polnej szkodników. Są również zdecydowanie wolniejsze, bardziej niezdarne, lżejsze i łatwiej wyjąć z nich noże oraz strzały. Wytłumaczenia oczywiście można szukać w spowolnieniu procesu gnilnego, jednak po takim czasie niedożywione zombiaki powinny już przechodzić w stan uśpienia.
Krzysiek: Och, akurat zmiany postępujące w tym kierunku wydają mi się sensowne i dość czytelnie sygnalizowane na poziomie koncepcji przyświecającej całej serii. Zombie od początku są tłem dla postapokaliptycznych wizji reformującego się społeczeństwa i indywidualnych historii postaci muszących radzić sobie z kataklizmem. To nie Resident Evil, tu gwoździem programu nie są efektowne potyczki ze zgniłkami. Sądzę, że trupy częściowo faktycznie stają się z czasem mniej groźne ze względu na postępujący rozkład. Przede wszystkim jednak rośnie doświadczenie bohaterów – kto nie potrafił radzić sobie z zombie, ten już nie żyje. Cała reszta, oczywiście poza dziećmi, to już w zasadzie weterani, którym garstka nieumarłych nie jest straszna. Znacznie większym zagrożeniem stają się więc inni ocaleni, co jest przecież chyba sednem The Walking Dead od samego początku – ważniejsze od realiów świata są ludzkie reakcje na nie i to, jakie zmiany w psychice spowodują. Bardziej niż zombie boimy się zatem sami siebie; naszych brutalnych instynktów, uśpionych demonów, podyktowanej desperacją i brakiem zasad degeneracji. Lepiej więc wejść do lasu i powalczyć z trupami, niż z niego wyjść i trafić na Negana.
Aga: Podobnie jak zombie przyzwyczaiły się już do ludzkich bohaterów i nie są wystarczająco rozgarnięte, by odróżnić ich od prawdziwych sztywnych, tak i my – widzowie – również przywykliśmy już do zgniłków i nie robią na nas zbytniego wrażenia. Myślę, że twórcy muszą teraz nieźle pogłówkować, by czymś nas zaskoczyć. Widzieliśmy już ekipę w strojach podobnych do Szturmowców z Gwiezdnych Wojen, może zaraz okaże się, że wirus przybył z kosmosu.
Mateusz: To byłby dopiero hit z kosmicznym pochodzeniem wirusa. Coś jak Venom? Wydaje mi się jednak, że taki wątek byłby skazany na porażkę. Przechodząc do podsumowania naszej rozmowy, czego oczekujecie po ostatnim sezonie serialu? Czy planujecie obejrzeć spin-off z Darylem i Carol, World Beyond oraz filmy z Rickiem i Michonne? A może wreszcie pozwolicie zombiakom odejść na zasłużony wypoczynek?
Ja z TWD kończę. Chcę zobaczyć finał serialu, bo ciekawią mnie losy Negana oraz Judith. Niemniej, nie mam zamiaru tracić czasu na zapowiadane spin-offy, ponieważ traktuję je jak podanie niesprzedanego dzień wcześniej i ponownie zapanierowanego kotleta. Chociaż, w sumie chętnie zobaczyłbym film z Rickiem…
Aga: Czas pokaże, co przyniesie przyszłość. Zobaczymy jeszcze, co i kiedy naprawdę powstanie. Chętnie wybrałabym się do kina na filmy o Ricku Grimesie (a przynajmniej na pierwszy z nich). Jak skończę FTWD, pewnie sięgnę po World Beyond. Nie mam wobec niego zbyt dużych oczekiwań, ale jestem ciekawa tematu organizacji CRM, która zabrała helikopterem Ricka i Anne.
Krzysztof: W najbliższym czasie nie planuję wracać do tego uniwersum, ale pierwszemu filmowi z Rickiem dam pewnie szansę – prędzej czy później. Lubię tę postać, lubię świat The Walking Dead, ale rozwój głównej serii mimo wszystko rozczarował mnie na tyle, że po spin-offach nie spodziewam się wiele i będę potrzebował odpoczynku, zanim znów nabiorę ochoty na historyjki o żywych trupach.
Dołącz do dyskusji