Tylko i aż
Osobiście prequel czytałem z wypiekami na twarzy. Nie sądziłem, że druga część powstanie tak szybko. Wiadomość o jej premierze tak mnie zaskoczyła, że moje oczekiwania pompowane przez historię z jedynki jeszcze się podniosły. Pierwszy Outpost podnosił poziom klimaksu od samego początku. Koniec powieści uciął go jak bagnetem od kałasznikowa i pozostawił naprawdę wysoko, niczego właściwie nie wyjaśniając. Spodziewałem się, że dwójka pociągnie to jeszcze dalej, podniesie nieco ten poziom i gruchnie na koniec czymś wielkim. Wszystko na to wskazywało. Byłem niezmiernie ciekaw motywu, zakończenia i źródeł tej historii. Otrzymałem to, jednak nie tak, jak tego oczekiwałem.
Ale od początku
Powieść została podzielona na dziesięć epizodów, a te zaś na drobniejsze rozdzialiki oznaczone cyferkami. Zabrakło podtytułów, co działa na korzyść klimatu, bowiem nie zdradza przedwcześnie tego, czym raczony będzie czytelnik. Okładkę stanowi nawiązująca do jedynki grafika – przedstawiający znaną z poprzedniej części bohaterkę, co ciekawe, samotną. Dlaczego zabrakło drugiego z protagonistów? Dowiecie się, jak przeczytacie. Całość wygląda bardzo ładnie, w końcu nie przypomina okładek innych dzieł Głuchowskiego, redukując ryzyko pomyłki do minimum. Tekst zawiera tylko jedną literówkę. Poza tym czcionka jest doskonale czytelna, nawet w nieco słabszym świetle, a sama książka wygodnie leży w dłoni.
Sequel
Fabuła to bezpośrednia kontynuacja historii z poprzedniczki. Doświadczamy losu bohaterów, których z niej zapamiętaliśmy. Autor zaczyna nieco naokoło, pokazując nam wydarzenia rozgrywające się jeszcze przed pierwszym Outpostem, dając nam ogląd sytuacji od drugiej strony oraz wyjawiając część tajemnic. Tym samym autor dorzuca do głównej osi historii nowych bohaterów. Mimo że ich przedstawieniu posłużył opisany wyżej wstęp, wydają się oni pozbawieni charakteru, głębi i sprawiają wrażenie dodanych na siłę. Może jakby zostali wymienieni chociaż szczątkowo w prequelu, byliby łatwiejsi w odbiorze w dwójce? Autor również bardzo szybko rezygnuje z jednego z protagonistów pierwszej części, który pod wpływem wydarzeń nagle natychmiastowo z jakiegoś powodu zmienia swój światopogląd. Trochę słabo to uzasadnione i mało wiarygodne.
Klimaks
Klimat i mroczna historia były największymi atutami pierwszego Outposta. Dzięki temu napięcie stopniowo rosło przez całą powieść. Spodziewałem się, że dwójka będzie kontynuować ten trend, co się jednak nie dzieje. Napięcie początkowo nieco opada, lecz potem zaczyna znowu rosnąć, ale w rezultacie nie przebija poziomu jedynki. Opowieść stała się bardziej mechaniczna. Pozostawia zdecydowanie mniej miejsca na domysły. Miejscami wydaje się nawet dość sztucznie przedłużana, jakby autor nie do końca przemyślał, jak ją poprowadzić. To, co było dobre w jedynce, także tutaj ma swoje odzwierciedlenie. Wymienione wyżej rozdziały kończą się za każdym razem tak, by czytelnik musiał zacząć czytać następny. Zawsze jest to jakiś moment powodujący syndrom jeszcze jednej strony.
Samoczytaj
Powieść Głuchowkiego nie jest gorsza niż jedynka, lecz też nie wzbiła się na wyżyny i nie poraziła czytelnika gromem zakończenia niesamowitej historii. Napięcie nadal jest wysoko, a zakończenie… jest. Skonstruowano je tak, by było otwarte. Autor nie przedstawił dokładnie, co się wydarzyło, przez co raczej trudno się spodziewać części trzeciej. Pomimo tego książkę czyta się rewelacyjnie. Autor pisze jak automat. Nie ma najmniejszych problemów z przyswajaniem tekstu, a lektura nie nuży. Kolejne zakończenia rozdziałów zachęcają do nieodkładania jej nawet o później porze. Bardzo ciężko się od niej oderwać. Czyta się to właściwie samo. Widać kunszt i profesjonalizm, jaki osiągnął autor.
Warto!
Jeżeli jesteście fanami fantastyki bądź lubicie styl pisania Dmitrija, bierzcie to w ciemno, ale zaraz po przeczytaniu jedynki. Nawet jeżeli uważacie ją za przeciętną, dwójka nie zawiedzie bardziej, ponieważ nie jest od jedynki gorsza. Wygląda na to, że autor postawił jedynie na poprawne zwieńczenie historii. Nie poszedł na całość jak w Metrze 2035, gdzie zbierałem szczękę z podłogi. Outpost 2 oferuje nadal ciekawą fabułę, kilka zaskakujących zwrotów akcji, jednak bez oczekiwanych przeze mnie wodotrysków.