„Odwrócony horror”, jak zwykli nazywać swoją grę nasi rodacy z Phobia Game Studio, jako jedna z nielicznych produkcji pozwala nam znaleźć się w skórze (czy może raczej: biomasie) galaretowatego monstrum, które wydostawszy się na wolność w tajnym kompleksie badawczym rusza śmiało przed siebie, siejąc pożogę i zniszczenie. Biada znajdującym się na jego drodze ludziom. Ale przecież ich los to już nie nasze zmartwienie…
Coś do opowiedzenia
…choć może jednak nie do końca. Mimo że po pierwszych pokazach rozgrywki ciężko było się spodziewać, że Carrion będzie w jakikolwiek sposób koncentrował się na fabule, ta jest w nim obecna i – o dziwo – nawet robi robotę. Co prawda spodziewać się scenariusza godnego oscarowych dramatów byłoby nie na miejscu, ale jak na produkt mający przede wszystkim dostarczać kilku godzin bezpretensjonalnej rzezi, już sam fakt możliwości poznania „wspomnień” naszej maszkary i wcielenia się w krótkich fragmentach rozgrywki w jego oprawców, jest godny odnotowania.
Nie ma co ukrywać, że dość pretekstowy scenariusz jest jedynie usprawiedliwieniem dla kolejnych, niezwykle efektownych mordów dokonywanych na homo sapiens…
Technicznie na pięć z plusem
…a te sprawiają piekielną satysfakcję nie tylko ze względu na ich bezpardonowe przedstawienie, ale i sprawne zaimplementowanie w mechanikę rozgrywki. Co do istoty, Carrion określić można jako wariację na temat platformówek, zmiksowaną ze stylem rozgrywki znanym z takich produkcji jak Limbo czy Inside. Mamy tu więc tradycyjny widok 2D, kilka stosunkowo prostych zagadek środowiskowych do rozwiązania i trochę więcej fragmentów, w których trzeba wykazać się przyzwoitą zręcznością. Sterowanie jest intuicyjne – stworem kierujemy przy pomocy myszy, wyznaczając mu kierunek ruchu bądź ewentualnego ataku, który obsługujemy już klawiaturą. Warto przy tym zaznaczyć, że Carrion bardzo dobrze radzi sobie z wprowadzaniem kolejnych elementów gameplayu – o ile początkowo wszystko wydaje się łatwe, przyjemne i zdecydowanie bezstresowe, im dalej w tajemniczą placówkę, tym więcej trzeba się napracować, by znaleźć drogę do celu.
Z biegiem czasu zaczniemy zatem coraz częściej natykać się choćby na alternatywne sposoby pokonania przeciwników. Nic nie stoi na przeszkodzie, by „upłynnić” część stwora, zyskując tym samym dostęp do możliwości przeznaczonych jedynie dla jego mniejszej wersji, albo zwyczajnie spróbować zakraść się do uzbrojonych po zęby strażników od tyłu. Urozmaiceniem są także różnego rodzaju przeszkody, które ominiemy dopiero po zdobyciu odpowiedniego (czasem zupełnie opcjonalnego) usprawnienia. Choć porównań do tytułów RPG szukać tu nie sposób, Carrion udanie uwypukla rozwój naszego potwornego bohatera i premiuje wracanie do wcześniej odwiedzonych lokacji, nawet jeśli backtrackingu jest tu jednak nieco zbyt wiele.
Wszystko to okraszone zostaje oczywiście hektolitrami krwi, panicznymi wrzaskami pochłanianych nieszczęśników i chrzęstem miażdżonych kości. Odbiorcy o słabszych żołądkach mogą się jedynie cieszyć, że zamiast próby pójścia w kierunku realistycznej grafiki, deweloperzy zdecydowali się na oprawę w stylu retro.