Wprowadzenie
Początkowo w Mortal Kombat grano na automatach, później udostępniono wersje na konsole i komputery. Począwszy od 1992 roku, wydanych zostało kilkanaście gier, kompatybilnych z wieloma platformami, m.in. PC, Nintendo 64, Playstation, Game Boy czy Xbox. Poza sukcesem na rynku gier Mortal Kombat sprawdził się także na innym poletku. Fani bijatyki mogli zapoznać się z popularnymi adaptacjami: w ekranizacjach kinowych (m.in. Mortal Kombat, Mortal Kombat 2: Unicestwienie), serii telewizyjnej (m.in. Mortal Kombat: The Animated Series, Mortal Kombat: Porwanie) i animowanej (m.in. Mortal Kombat: Początek Wyprawy), a także w komiksie. Jedną z ciekawszych propozycji pozostaje Mortal Kombat vs DC Universe, czyli klasyczny crossover, który spodoba się zarówno fanom omawianej gry, jak i lubiącym produkcje o superbohaterach.

Źródło: screencrush.com
We władzy wspomnień
Graliśmy w grę na różnych konsolach, a potem oglądaliśmy filmy na małym i dużym ekranie i… niewątpliwie ulegliśmy urokowi serii. Mimo niezbyt pochlebnych opinii na temat wielu kontynuacji gry (jednym z mankamentów, na który zwracają uwagę fani, jest nieuzasadnione i nielimitowane przywracanie martwych bohaterów do życia), Simon McQuoid (reżyseria), Greg Russo i Dave Callaham (scenariusz) zdecydowali się odmienić myślenie fanów i – niejako próbując zatrzeć niechlubę poprzednich odcinków serii (wyłączając pierwszy film: Mortal Kombat z 1995 roku) – zaplanowali restart serii na 2021 rok. Okres zdjęciowy trwał krótko (niespełna cztery miesiące), później szybko montaż i voila! – mamy dziełko, które być może spodoba się fanom gry Mortal Kombat, ale zapewne nie zachwyci osoby niezwiązanej emocjonalnie z serią.

Źródło: 4gamers.be
O Śmiertelnej Walce!
Najnowsza adaptacja opowiada historię – tutaj Was nie zaskoczę – wojowników podróżujących do świątyni boga Raidena, aby przygotować się do wielkiego, znaczy krwawego turnieju, który powszechnie nazywany jest MORTAL KOMBAT. Wśród nich znajduje się zawodnik MMA Cole Young, który od lat walczy za pieniądze; nie wie on jednak, dlaczego władca zaświatów Shang Tsung chce go zabić i jeśli chce to wyjaśnić, musi odnaleźć przyjaciół i wraz z nimi zmierzyć się ze złem. Brzmi znajomo? Fani znający serię i pamiętający adaptację z 1995 roku zapewne chętnie zanurzą się w opowiadaną historię i równie szybko zauważą, że obie propozycje są do siebie (bardzo) podobne. Taka realizacja najnowszego projektu może niestety wpływać negatywnie na odczucia widza, który doświadczy powtarzalności obrazów, jednocześnie wyjałowionych z atrakcyjności. To, co mnie personalnie dotknęło, to fakt, że piosenka, która jest kojarzona z serią, pojawia się w filmie zaledwie raz. Jaka szkoda! I to niestety nie jedyny mankament. Najnowszy Mortal Kombat to film o sztukach walki i potencjalny widz zapewne oczekuje kilkudziesięciu minut rozrywki. Niestety ujęcia są zbyt krótkie, psują frajdę i sprawiają, że trudno w pełni skoncentrować na obrazie, ponieważ cały czas coś mu mruga. Polecam jednak alternatywne rozwiązanie – rzućcie okiem na film jeszcze raz tylko po to, aby poszukać easter eggów, działa!
Akcja i brak reakcji
Początek filmu intryguje i wprowadza widza w nastrój charakterystyczny dla gier z serii. Kiedy poznajemy Sub-Zero, chcemy wykrzyknąć – to mój aktor, dobra robota! Niestety później jest nieco gorzej. Mam wrażenie, że dobór obsady odbywał się na zasadzie loterii. Motywacja głównego bohatera niby jest zrozumiała, ale niekoniecznie wiemy, o co mu tak naprawdę chodzi. Brakuje emocji i zaangażowania, fatality niekoniecznie spełnia oczekiwania, nie ma też dobrej muzyki i niezłego, zapadającego w pamięć mordobicia; latają za to kończyny, czaszki pękają, ciała pali się żywcem, a duszę… duszę się wysysa. Mimo to Mortal Kombat potrafi uśpić nawet najbardziej wytrwałego widza, takiego, który będzie oczekiwał wytrwale na superturniej walki; bezpieczny spojler: nie doczeka się. Mam na to teorię, którą zapewne współdzielę z fanami serii: twórcy, nikomu o tym nie mówiąc, tak naprawdę stworzyli prequel i planują kolejne części – wielkie uniwersum Mortal Kombat z drewnianymi aktorami, brakiem klimatu, słabym soundtrackiem i szczątkowymi, migającymi ujęciami walk. Jeśli oczekujecie dobrej bijatyki, charakterystycznej dla serii gier – zapewniam, że się zawiedziecie.
Wydanie DVD
Przygotowane przez Galapagos wydanie DVD zawiera oryginalną wersję językową (angielską), możliwość włączenie polskiego lektora, a także napisów w językach: polskim, węgierskim, czeskim, rumuńskim i bułgarskim. Jako dodatek załączone zostały sceny niewykorzystane w filmie (gratka!).
Dla fanów serii Mortal Kombat to prawdziwe must have. Jeśli zarekomenduję Wam najnowszą adaptacja, mówiąc, że jest to lepszy film niż Mortal Kombat: Unicestwienie, to kupicie? Polecam obejrzeć chociaż raz – tak, żeby wiedzieć, co w trawie piszczy.