Premiera drugiego sezonu serialu Westworld zbliża się wielkimi krokami, jeśli więc jeszcze nie zdążyliście zapoznać się z tym wspaniale skomplikowanym światem, czasu zostało mało. Zanim jednak zaczniecie się wykręcać zapchanym terminarzem czy innymi produkcjami oczekującymi w kolejce, sięgnijcie po nasz artykuł. Przekonajcie się sami, co też dobrego was ominęło.
Zaspokoić klienta
HBO podjęło się realizacji niezwykle złożonego konstruktu fabularnego łączącego western z science fiction. Stacja, dokładnie wiedząc jak wysokie oczekiwania stawiają przed nią odbiorcy, sprzedaje dzisiejszej wymagającej publiczności temat problemów etycznych. W plastycznej i mrocznej czołówce serialu, przez motyw odlewów przypominającej tę z serialu Daredevil, pojawia się nazwisko Jonathana Nolana. To współtwórca scenariuszy do filmów takich jak Memento czy Prestiż, więc jasnym staje się, że nic jasnym nie będzie. Widz, który lubi filmowe zagadki, odczuje zadowolenie.
Wejście w świat serialu Westworld to jak wizyta w wesołym miasteczku, a raczej wsiadanie do startującej żwawo, ale psującej się po paru metrach kolejki, której opieszałość powoduje dreszcze, wątpliwości, aż w końcu niemy krzyk. Z czasem dostrzec można obdartą farbę oraz zgrzytające mechanizmy ukazanej rzeczywistości. Wtedy odczuwana chęć prostej rozrywki zmienia się w niepokój o losy nie tylko bohaterów, ale i współczesnego społeczeństwa. Dystopijna wizja parku rozrywki dla rozpuszczonych bogaczy porusza wrażliwość moralną dzisiejszego odbiorcy i zadaje niełatwe pytania o przyszłość.
Dwie przestrzenie
Westworld, czyli Świat Dzikiego Zachodu, to dwie przestrzenie, a zarazem strony medalu, które zostają ukazane widzowi. Jedną z nich stanowi park rozrywki o narracji rodem z flagowego westernu, dający zwiedzającym szansę na przeżycie po swojemu mitu założycielskiego Ameryki. Jest tam kolorowo, momentami gwałtownie, brutalnie. Jako rewers wesołego miasteczka jawi się futurystyczny świat laboratoriów, jaki przejął odtwórczą rolę sztuki i (prze)twórczą gier, by móc przenieść je w spreparowaną w sterylnych warunkach rzeczywistość. Trudno oprzeć się wrażeniu, że czystość, porządek i chłód tworzą powolny, ciemny i złowrogi klimat thrilleru. Westworld jest niepokojący. Odziera rozrywkę z jej niewinnej(?) chęci zabicia nudy.

Kadr z serialu „Westworld”
(Od)tworzyć
Zaczęło się od kategorii mimesis, za sprawą której ludzie próbowali w (od)twórczy sposób przedstawić swój świat, jednak przy zachowaniu najbardziej możliwej dozy realności. Dużą popularność zdobywają ostatnio domy strachu, tak zwane „rekonstrukcje”, czyli spektakle opierające się na formule porwania, a także gry przestrzenne – escape room, w których trzeba rozwikłać zagadkę, by wydostać się z zamkniętego pokoju. W ofercie kulturalnej można znaleźć kino nie tyle 3D, co 5D. Mamy również coraz częściej okazję, aby zanurzyć się w wirtualnej rzeczywistości przy użyciu okularów VR.
Nasze dzisiejsze rozrywki nie są wcale tak dalekie od osiągnięć nauki pokazanych w serialu. Odnoszę wrażenie, że prowokuje on widza do pytań o ludzką naturę. Ford (fenomenalny Anthony Hopkins), twórca serialowych gospodarzy, czyli androidów doskonałych, mówi o kresie dokonań człowieka w jego świecie pozbawionym chorób i pełnym technologicznych rozwiązań. Przywodzi na myśl mędrca i boga. Stawia on diagnozę, według której do Westworldu klienci nie przybywają by poznać siebie, ale po tajemne „więcej” (something more). Wierzy, że niektórzy z nich chcą zanurzyć się w „nieznanym” i przygodzie, choć to chęć zaspokojenia własnych żądz wysuwa się na pierwszy plan, gdy zaglądamy do parku rozrywki. Ford zdaje się wciąż mieć nadzieję co do kondycji ludzkości, a przecież wśród przybyszy znajdują się poszukiwacze różnych doznań. W ich wizytach można się dopatrywać tylko jednego wspólnego mianownika: pragnienia wzięcia udziału w narodowym micie, zreinterpretowania go. Jednak chęć otulenia się legendą jest jak tęsknota za brutalną pierwotnością.
Igraszki z widzem
Fabuła pierwszego odcinka przypomina trochę Dzień Świstaka, a trochę Truman Show. Oto stworzone przez człowieka na jego podobieństwo lalki zyskują wspomnienia. Budzą się? Uczą? Psują? W każdym razie nie powtarzają już swoich scenariuszy, zyskują świadomość gry, w którą zostały wrzucone. Dlaczego? Musicie przekonać się sami. Powtarzalność motywu przebudzenia z każdym następnym razem nabiera nowego, głębszego znaczenia. Czy widz albo społeczeństwo też ma otrząsnąć się z jakiegoś snu? Pobudka jest znacząca nie tylko dla serialowych gospodarzy, ale i dla odbiorcy. To przecież filmowe przedstawienie, a on zaczyna darzyć sympatią jednych, a nienawiścią drugich. Od pierwszego ujęcia, od pierwszej sceny sugerującej codzienność Dzikiego Zachodu, nie uznaje on tworów Forda, tych ludzko wyglądających androidów, za roboty. To dla niego pełnoprawne postaci krzywdzone przez przybyszy.

Kadr z serialu „Westworld”
Czy patrzysz uważnie?
Wszystko jest istotne. Każdy szczegół może okazać się ważny w puzzlach dwoistego świata ukazanego w serialu Westworld. Jego twórcy oferują całkiem obiecujący produkt, a ich nazwiska ostrzą apetyt na zagadki oparte na niedopowiedzeniach. Nielinearna konstrukcja fabuły sprawia, że staje się ona układanką, z której wyłania się obraz historii skomplikowanej, lecz porywającej. Trudno jest odetchnąć w czasie seansu, zwłaszcza gdy pojawiają się nowi, niekoniecznie mili bohaterowie, a widzem co chwilę targają niepokój i niepewność. Warto sprawdzić, czy kupimy od HBO taką ofertę zabicia nudy.